Kawasaki Er-5 i nietypowy problem z rozruchem
Posty: 3
• Strona 1 z 1
Kawasaki Er-5 i nietypowy problem z rozruchem
W związku z tym, że to mój pierwszy post, to chciałbym się przywitać z wszystkimi maniakami jednośladów obecnymi tu na forum
. Jestem szczęśliwym posiadaczem wspomnianej Kawy (2000 r.) od czterech lat i muszę przyznać, że przez ten czas mocno zżyłem się z tą maszyną i nie widzi mi się póki co przesiadanie na jakikolwiek inny motocykl. Ta zażyłość wykształciła się głównie dlatego, że nie raz coś mi w nim nawaliło, a jest to na tyle wdzięczna maszyna w serwisowaniu, że nawet w trasie przy pomocy kombinerek i śrubokręta można go spokojnie naprawić
.
Ale co do samego problemu - przychodzi taki moment, kiedy nawet po dokładnym przestudiowaniu podręcznika serwisowego człowiek nie ma pojęcia, co może nawalać. Sprawa prezentuje się następująco:
Gdy motocykl postoi sobie przez noc, użycie startera powoduje, że słychać jak próbuje kręcić przez dwa-trzy obroty, po czym następuje seria bardzo szybkich "jeb-jeb-jeb-jeb" spod pokrywy alternatora i to by było tyle, jeżeli chodzi o rozruch. Każde kolejne użycie startera kończy się pojedynczym uderzeniem. Po zdjęciu pokrywy alternatora można zaobserwować, że przy użyciu startera łańcuch w środku idzie trochę do przodu, zatrzymuje się gwałtownie, po czym po puszczeniu przycisku rozruchowego cofa się o pół długości. Raz w takiej sytuacji udało mi się go odpalić na pych, ale zajęło mi to godzinę i dalej próbuje sobie przypomnieć, jak byłem w stanie wyjść ponad jedynkę, bo dopiero z czwórki ruszył. Rozwiązaniem które zawsze skutkuje jest podłączenie motocykla pod prostownik na 15-30 minut, chociaż czasami i po takim czasie nie chce kręcić. Koniec końców rozrusznik w końcu zaczyna kręcić (przy podpiętym prostowniku), ale musi popracować z 5-7 sekund, zanim jakiś zapłon się pojawi, po czym jak mu odkręcę manetkę to w końcu silnik zaskakuje.
Dochodzimy do momentu, w którym motocykl normalnie działa - trzyma wolne obroty, nie wypada mu zapłon - po prostu śmiga elegancko. Gdy go zgaszę zaraz po pierwszym uruchomieniu i chcę ponownie włączyć to pali na dotyk. Gorzej się robi jak postoi trochę, bo w miarę jak rośnie czas od zgaszenia, tak maleją szansę na odpalenie jednośladu. Po około godzinie postoju wraca do fazy, gdzie rozrusznik musi działać z 5 sekund zanim cokolwiek zaskoczy. Po ponad dwóch godzinach wraca do fazy, gdzie nawet nie chce kręcić rozrusznikiem. Próbowałem się do niego dobrać, ale śruby (które jakiś imbecyl zrobił na krzyżak) trzymające jakieś cewki pod pokrywą alternatora (pickup coil - będę również wdzięczny za rozwinięcie tego po Polsku), a które trzeba odkręcić, są tak dowalone, że nawet największym śrubokrętem nie puszczają.
Uprzedzając ewentualne pytania: motocykl ma świeżutki akumulator od Varty, nowe świece zapłonowe (dobrze dokręcone), przeczyszczony i ustawiony gaźnik, nowy filtr powietrza, wszystkie bezpieczniki działające, płynnie chodzący starter lockout switch, przeczyszczone styki i połączenia doprowadzające prąd do rozrusznika, drożne przewody paliwowe. Utknąłem z tym problemem od dłuższego czasu - co prawda jeżdżę sobie rekreacyjnie kiedy mogę, ale muszę pamiętać w przypadku postoju o odpalaniu go regularnie choćby na chwilę, a w przypadku zatrzymania się na noc, o zabraniu prostownika
.
W razie pytań odpowiem możliwie szczegółowo. Liczę na Was, bo sam po raz pierwszy naprawdę nie wiem jak mam dalej ugryźć ten problem.


Ale co do samego problemu - przychodzi taki moment, kiedy nawet po dokładnym przestudiowaniu podręcznika serwisowego człowiek nie ma pojęcia, co może nawalać. Sprawa prezentuje się następująco:
Gdy motocykl postoi sobie przez noc, użycie startera powoduje, że słychać jak próbuje kręcić przez dwa-trzy obroty, po czym następuje seria bardzo szybkich "jeb-jeb-jeb-jeb" spod pokrywy alternatora i to by było tyle, jeżeli chodzi o rozruch. Każde kolejne użycie startera kończy się pojedynczym uderzeniem. Po zdjęciu pokrywy alternatora można zaobserwować, że przy użyciu startera łańcuch w środku idzie trochę do przodu, zatrzymuje się gwałtownie, po czym po puszczeniu przycisku rozruchowego cofa się o pół długości. Raz w takiej sytuacji udało mi się go odpalić na pych, ale zajęło mi to godzinę i dalej próbuje sobie przypomnieć, jak byłem w stanie wyjść ponad jedynkę, bo dopiero z czwórki ruszył. Rozwiązaniem które zawsze skutkuje jest podłączenie motocykla pod prostownik na 15-30 minut, chociaż czasami i po takim czasie nie chce kręcić. Koniec końców rozrusznik w końcu zaczyna kręcić (przy podpiętym prostowniku), ale musi popracować z 5-7 sekund, zanim jakiś zapłon się pojawi, po czym jak mu odkręcę manetkę to w końcu silnik zaskakuje.
Dochodzimy do momentu, w którym motocykl normalnie działa - trzyma wolne obroty, nie wypada mu zapłon - po prostu śmiga elegancko. Gdy go zgaszę zaraz po pierwszym uruchomieniu i chcę ponownie włączyć to pali na dotyk. Gorzej się robi jak postoi trochę, bo w miarę jak rośnie czas od zgaszenia, tak maleją szansę na odpalenie jednośladu. Po około godzinie postoju wraca do fazy, gdzie rozrusznik musi działać z 5 sekund zanim cokolwiek zaskoczy. Po ponad dwóch godzinach wraca do fazy, gdzie nawet nie chce kręcić rozrusznikiem. Próbowałem się do niego dobrać, ale śruby (które jakiś imbecyl zrobił na krzyżak) trzymające jakieś cewki pod pokrywą alternatora (pickup coil - będę również wdzięczny za rozwinięcie tego po Polsku), a które trzeba odkręcić, są tak dowalone, że nawet największym śrubokrętem nie puszczają.
Uprzedzając ewentualne pytania: motocykl ma świeżutki akumulator od Varty, nowe świece zapłonowe (dobrze dokręcone), przeczyszczony i ustawiony gaźnik, nowy filtr powietrza, wszystkie bezpieczniki działające, płynnie chodzący starter lockout switch, przeczyszczone styki i połączenia doprowadzające prąd do rozrusznika, drożne przewody paliwowe. Utknąłem z tym problemem od dłuższego czasu - co prawda jeżdżę sobie rekreacyjnie kiedy mogę, ale muszę pamiętać w przypadku postoju o odpalaniu go regularnie choćby na chwilę, a w przypadku zatrzymania się na noc, o zabraniu prostownika

W razie pytań odpowiem możliwie szczegółowo. Liczę na Was, bo sam po raz pierwszy naprawdę nie wiem jak mam dalej ugryźć ten problem.
- tomaha
- Świeżak
- Posty: 1
- Dołączył(a): 18/8/2013, 09:41
witaj na forum. ciężko dociec co to może być, moim zdaniem trzeba zajrzeć do środka, bez tego i tak raczej usterka jest nie do usunięcia.
problemem żeby tam się dostać, jak mówisz są głównie śruby. proponuję zaopatrzyć się w śrubokręt udarowy (coś jak w linku poniżej). wkładasz odpowiedni bit, po czym uderzasz młotkiem w główkę śrubokręta.
śruba nie ma szans, musi puścić.
no a jak już zajrzysz to napisz co tam ujrzałeś.
http://allegro.pl/srubokret-udarowy-pro ... 16381.html
problemem żeby tam się dostać, jak mówisz są głównie śruby. proponuję zaopatrzyć się w śrubokręt udarowy (coś jak w linku poniżej). wkładasz odpowiedni bit, po czym uderzasz młotkiem w główkę śrubokręta.
śruba nie ma szans, musi puścić.
no a jak już zajrzysz to napisz co tam ujrzałeś.
http://allegro.pl/srubokret-udarowy-pro ... 16381.html
-
alxbox - Świeżak
- Posty: 76
- Dołączył(a): 13/12/2011, 07:49
- Lokalizacja: Oberschlesien
podmien akumulator na inny i sprawdz na innym dla mnie to ten nowy aku nadaje sie na smietnik
sprawdz napiecia na aku wedlug zalecen z forum motocyklowego dotyczÄ…cego tego problemu http://forum.motocyklistow.pl/index.php ... -po-kroku/
sprawdz napiecia na aku wedlug zalecen z forum motocyklowego dotyczÄ…cego tego problemu http://forum.motocyklistow.pl/index.php ... -po-kroku/
TL1000R- Odszedł została Hayabusa i
Nowy nabytek KTM RC8
Nowy nabytek KTM RC8
-
RUTRA.RD - VIP Åšcigacz.pl
- Posty: 4149
- Dołączył(a): 14/10/2010, 11:58
- Lokalizacja: Satanistyczna pustka umysłowa
Posty: 3
• Strona 1 z 1
Powrót do Mechanika motocyklowa
Kto przeglÄ…da forum
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 6 gości