Witam wszystkich może ktoś z was jest w stanie mi pomoc. mój problem powstał od takiego momentu, pewnego razu jechałem na motorze i zobaczyłem kolegę i zjechałem do niego po dosyć górkowatym terenie i jak tylko zdążyłem się zatrzymać motor zaczął mi nierówno chodzić i nie chciał wejść na obroty a spod motoru zaczęło lecieć paliwo. Nie wiedziałem co się stało myślałem że może przewód spadł z kranika czy coś takiego lecz okazało się że leci on z jakiegoś przewodu który do niczego nie był podpięty. Nie wiedziałem co zrobić i motor
holowałem do garażu. Za kilka dni poszedłem do motoru, odkręciłem bak, cały filtr powietrza żeby się dostać do tego przewodu i go zobaczyć i okazało się że tego przewodu nie ma gdzie podłączyć i on tak leży luzem a wychodzi z gaźnika. Wymieniłem świece i odziwo paliwo przestało lecieć z tego przewodu, nie wiem czy to zbieg okoliczności czy te świece pomogły ale motor nadal nierówno chodzi i nie chce wejść na obroty. Mam takie wrażenie jakby nie przepalał. Co to może być???????????? Proszę o pomoc. Pozdrawiam
- Jedz tak żeby śmierć cie nie dogoniła..
RF!!!!!!!!