Zobacz wątek - <i>[biblioteka]</i> Jak zmieniło się środowisko skuterów...
NAS Analytics TAG

[biblioteka] Jak zmieniło się środowisko skuterów...

Komentarze użytkowników
_________

Postprzez Komentatorzy » 25/5/2014, 21:42

Komentatorzy napisał(a):Ja wam powiem - ****. Tuning? To właśnie przez niego wasze sprzęty dłużej stały niż jeździły. A jeśli mówisz że takie zajebiste tamte maszyny były mimo że cały czas się psuły... to dlaczego dzisiaj sobie nie kupisz zdezelowanego F12, i nie będziesz się cieszył gdy stanie Ci w połowie drogi do domu? Bo *** masz teraz pieniądze, a ja pocieszę cię że też ciułam pieniążki na mój skuterek - ale oddaję go fachowcom, bo nie mam nerwów do tych małych gówien - i mimo że są proste jak budowa cepa, to nie wolę dostać gwarancję od fachowca na to że pojazd przejeździ wiele kilometrów bez usterki. I już nie **** jakie piękne chwile miałeś siedząc w garażu - bo to jest jak zachwycanie się PRL-em... Takie świetne sprzęty wtedy były, tylko 3/4 z nich stało, bo nie było dostępu do części. A jak lubisz ciułać grosze miesiącami żeby potem przeznaczyć je na skuter który się rozpierdoli po 20 kilometrach, to ja tylko pogratuluję. Tylko seryjne skutery są wiele warte.<br><hr>Tuning skuterka to nie zbrodnia - to debilizm<br>
Komentatorzy napisał(a):Poniosło Cię ;) Oczywiście, są tacy, co składają na sztukę bądź robią fuszerki, byle wyszło 5 zł taniej, albo nawet kupują używane, ale podniszczone części, żeby je potem w swojej stodole wyprostować, naprawić, wyszlifować i składać. W takim przypadku oczywiście - więcej stania w garażu niż jeżdżenia.
Ale jeżeli robimy sobie swoje skutery na częściach może nie tyle co nowych, ale w dobrym stanie, wszystko kompletne, nie składane na sztukę, dobrze dobrane części to takim skuterem po tuningu latamy 20 tys. km bez problemów.

Czaszami siedziało się w garażach, to prawda, ale dla mnie to była przyjemność (bywały też nerwowe chwile, ale zawsze znalazło się jakiś sposób na odkręcenie problemu). Przyjemność właśnie taka, że chciałem wszystko złożyć od razu, siedząc do pierwszej w nocy. Nie chciałem niczego odkładać na następny dzień. Takie dłuższe spędzanie czasu w garażu odbywało się tylko w momentach, gdy składałem go sobie od zera (nie remont, a coś nowego, przeróbka).
Wiadomo, tuningowiec też się lubiał zepsuć, ale nie tak często jak tu wypisują, przesada.
Raz na kilkanaście tys. km wywaliło simering na pompie wody, czy uszczelkę pod głowicą, albo zerwało pasek, czy gaźnik z filtrem potrzebowały umycia i przedmuchania.

Jeździłem tuningowanym skuterem bardzo długo i miałem jedną poważną usterkę, zresztą przez moje małe zaniedbanie w tym momencie. Zaraz zakupiłem nowe części, złożyłem i za parę dni aż do sprzedaż skutera jeździłem i jeździłem...<br><hr>Bogdan<br>
Komentatorzy napisał(a):Jakby to ująć... Nie po to nad skuterem pracują projektanci, inżynierowie, graficy, wysoko wykwalifikowani mechanicy itd. Żeby jakiś chłopaczek go przerobił w garażu według swojego widzimisię. Już nie mówię że brak mu doświadczenia, ale także pieniędzy, pomocy, wyposażenia i za przeproszeniem jaj. Jakby to wytłumaczyć... kompleks małego penisa. Chłopaczek tuninguje skuter żeby mieć namiastkę motocykla na którego go nie stać, do którego nie dorósł, lub po prostu jest napalony bo się naoglądał szybkich i wściekłych. Następny element jaki mnie odrzuca to koszmarny kicz. O ile o seryjnych skuterach mogę powiedzieć że są całkiem ładne, o tyle tuningowe ścierwa mnie odrzucają od manetek do wydechu. Po to ktoś to projektuje żeby tego nie przerabiać. Przepraszam za ostre słowa, ale do sprzętów z mózgiem, nie z penisem.<br><hr>Andrzej<br>
Komentatorzy napisał(a):" żeby mieć namiastkę motocykla na którego go nie stać" - dobra realizacja własnego "projektu" skutera przekracza wartość niejednego prawdziwego, nie starego motocykla.
Są tacy co spieprzą sobie robotę, ale są tacy, którzy na prawdę dobrze to realizują. Przykładów jest wiele: Pan Kyrc, Redus itd. itd. <br><hr>Sławusss322<br>
Dobrze...Ale główne pytanie - po co? Jak są takimi maniakami prędkości to niech sobie kupią motocykl.
Ale jest jedna rzecz której nienawidzę bardziej od tuningu skuterów - chińskie skutery. Ostatnio jest pogrom. Każdy kupuje te ścierwa bo są tańsze, a robią przyzwoite przebiegi. I jednego i drugiego nigdy nie zrozumiem - wolę opierać się na ludziach ode mnie mądrzejszych niż na samym sobie - bo ja głupi jestem w tej dziedzinie - jak każdy kto nie ukończył politechniki. Mechanika to rzemiosło, a tutaj też jest wiele elementów elektroniki. W garażu bez zaplecza nie da się zrealizować dobrego "projektu". A nawet jak jest dobry, to z pewnością bezsensowny - i tak źle i tak niedobrze :( <br><hr>Andrzej
Komentatorzy
Mieszkaniec forum
 
Posty: 16771805
Dołączył(a): 27/10/2006, 12:35


Postprzez Komentatorzy » 25/5/2014, 21:57

Komentatorzy napisał(a):Ja wam powiem - ****. Tuning? To właśnie przez niego wasze sprzęty dłużej stały niż jeździły. A jeśli mówisz że takie zajebiste tamte maszyny były mimo że cały czas się psuły... to dlaczego dzisiaj sobie nie kupisz zdezelowanego F12, i nie będziesz się cieszył gdy stanie Ci w połowie drogi do domu? Bo *** masz teraz pieniądze, a ja pocieszę cię że też ciułam pieniążki na mój skuterek - ale oddaję go fachowcom, bo nie mam nerwów do tych małych gówien - i mimo że są proste jak budowa cepa, to nie wolę dostać gwarancję od fachowca na to że pojazd przejeździ wiele kilometrów bez usterki. I już nie **** jakie piękne chwile miałeś siedząc w garażu - bo to jest jak zachwycanie się PRL-em... Takie świetne sprzęty wtedy były, tylko 3/4 z nich stało, bo nie było dostępu do części. A jak lubisz ciułać grosze miesiącami żeby potem przeznaczyć je na skuter który się rozpierdoli po 20 kilometrach, to ja tylko pogratuluję. Tylko seryjne skutery są wiele warte.<br><hr>Tuning skuterka to nie zbrodnia - to debilizm<br>
Komentatorzy napisał(a):Poniosło Cię ;) Oczywiście, są tacy, co składają na sztukę bądź robią fuszerki, byle wyszło 5 zł taniej, albo nawet kupują używane, ale podniszczone części, żeby je potem w swojej stodole wyprostować, naprawić, wyszlifować i składać. W takim przypadku oczywiście - więcej stania w garażu niż jeżdżenia.
Ale jeżeli robimy sobie swoje skutery na częściach może nie tyle co nowych, ale w dobrym stanie, wszystko kompletne, nie składane na sztukę, dobrze dobrane części to takim skuterem po tuningu latamy 20 tys. km bez problemów.

Czaszami siedziało się w garażach, to prawda, ale dla mnie to była przyjemność (bywały też nerwowe chwile, ale zawsze znalazło się jakiś sposób na odkręcenie problemu). Przyjemność właśnie taka, że chciałem wszystko złożyć od razu, siedząc do pierwszej w nocy. Nie chciałem niczego odkładać na następny dzień. Takie dłuższe spędzanie czasu w garażu odbywało się tylko w momentach, gdy składałem go sobie od zera (nie remont, a coś nowego, przeróbka).
Wiadomo, tuningowiec też się lubiał zepsuć, ale nie tak często jak tu wypisują, przesada.
Raz na kilkanaście tys. km wywaliło simering na pompie wody, czy uszczelkę pod głowicą, albo zerwało pasek, czy gaźnik z filtrem potrzebowały umycia i przedmuchania.

Jeździłem tuningowanym skuterem bardzo długo i miałem jedną poważną usterkę, zresztą przez moje małe zaniedbanie w tym momencie. Zaraz zakupiłem nowe części, złożyłem i za parę dni aż do sprzedaż skutera jeździłem i jeździłem...<br><hr>Bogdan<br>
Komentatorzy napisał(a):Jakby to ująć... Nie po to nad skuterem pracują projektanci, inżynierowie, graficy, wysoko wykwalifikowani mechanicy itd. Żeby jakiś chłopaczek go przerobił w garażu według swojego widzimisię. Już nie mówię że brak mu doświadczenia, ale także pieniędzy, pomocy, wyposażenia i za przeproszeniem jaj. Jakby to wytłumaczyć... kompleks małego penisa. Chłopaczek tuninguje skuter żeby mieć namiastkę motocykla na którego go nie stać, do którego nie dorósł, lub po prostu jest napalony bo się naoglądał szybkich i wściekłych. Następny element jaki mnie odrzuca to koszmarny kicz. O ile o seryjnych skuterach mogę powiedzieć że są całkiem ładne, o tyle tuningowe ścierwa mnie odrzucają od manetek do wydechu. Po to ktoś to projektuje żeby tego nie przerabiać. Przepraszam za ostre słowa, ale do sprzętów z mózgiem, nie z penisem.<br><hr>Andrzej<br>
Komentatorzy napisał(a):" żeby mieć namiastkę motocykla na którego go nie stać" - dobra realizacja własnego "projektu" skutera przekracza wartość niejednego prawdziwego, nie starego motocykla.
Są tacy co spieprzą sobie robotę, ale są tacy, którzy na prawdę dobrze to realizują. Przykładów jest wiele: Pan Kyrc, Redus itd. itd. <br><hr>Sławusss322<br>
Komentatorzy napisał(a):Dobrze...Ale główne pytanie - po co? Jak są takimi maniakami prędkości to niech sobie kupią motocykl.
Ale jest jedna rzecz której nienawidzę bardziej od tuningu skuterów - chińskie skutery. Ostatnio jest pogrom. Każdy kupuje te ścierwa bo są tańsze, a robią przyzwoite przebiegi. I jednego i drugiego nigdy nie zrozumiem - wolę opierać się na ludziach ode mnie mądrzejszych niż na samym sobie - bo ja głupi jestem w tej dziedzinie - jak każdy kto nie ukończył politechniki. Mechanika to rzemiosło, a tutaj też jest wiele elementów elektroniki. W garażu bez zaplecza nie da się zrealizować dobrego "projektu". A nawet jak jest dobry, to z pewnością bezsensowny - i tak źle i tak niedobrze :( <br><hr>Andrzej<br>
Myślę, że w tych konkretnych i znanych projektach nie chodzi o to, żeby skuter jechał 150km/h. To jest po prostu zainteresowanie, ktoś ma z tego satysfakcje. W necie można znaleźć dużo wywiadów z młodymi tunerami chyba na sqtery.com . Ostatnio też gdzieś wywiadu udzielał Maciek Kyrc, z którym też zachęcam się zapoznać.

Ale np. w moim przypadku chodziło o to, żeby nie być zwykłym zamulaczem w mieście czy trasie. Chodziło bardziej o zrywność, dynamiczność. Czasami jadę samochodem za zamulającym skuterem 40km/h i nie ma jak go wyprzedzić, to mnie denerwuje.
A gdy miałem skuter to nikogo nie blokowałem, nikt nie miał pretensji, a w trasie jeździłem na równo z innymi samochodami i wystarczało jeszcze mocy na ewentualne wyprzedzenie.
Oprócz tego, żeby być ciut zrywniejszym robiłem to, bo się tym tematem zainteresowałem. Fajna sprawa, tego nie wytłumaczysz szaremu człowiekowi z ulicy.
To tak, jak ludzie przerabiają stare samochody, zamiast kupić nowych i mocniejszych - trzeba w tym siedzieć, żeby wiedzieć o co chodzi.

<br><hr>Arek
Komentatorzy
Mieszkaniec forum
 
Posty: 16771805
Dołączył(a): 27/10/2006, 12:35


Postprzez Komentatorzy » 25/5/2014, 22:30

Komentatorzy napisał(a):Ja wam powiem - ****. Tuning? To właśnie przez niego wasze sprzęty dłużej stały niż jeździły. A jeśli mówisz że takie zajebiste tamte maszyny były mimo że cały czas się psuły... to dlaczego dzisiaj sobie nie kupisz zdezelowanego F12, i nie będziesz się cieszył gdy stanie Ci w połowie drogi do domu? Bo *** masz teraz pieniądze, a ja pocieszę cię że też ciułam pieniążki na mój skuterek - ale oddaję go fachowcom, bo nie mam nerwów do tych małych gówien - i mimo że są proste jak budowa cepa, to nie wolę dostać gwarancję od fachowca na to że pojazd przejeździ wiele kilometrów bez usterki. I już nie **** jakie piękne chwile miałeś siedząc w garażu - bo to jest jak zachwycanie się PRL-em... Takie świetne sprzęty wtedy były, tylko 3/4 z nich stało, bo nie było dostępu do części. A jak lubisz ciułać grosze miesiącami żeby potem przeznaczyć je na skuter który się rozpierdoli po 20 kilometrach, to ja tylko pogratuluję. Tylko seryjne skutery są wiele warte.<br><hr>Tuning skuterka to nie zbrodnia - to debilizm<br>
Komentatorzy napisał(a):Poniosło Cię ;) Oczywiście, są tacy, co składają na sztukę bądź robią fuszerki, byle wyszło 5 zł taniej, albo nawet kupują używane, ale podniszczone części, żeby je potem w swojej stodole wyprostować, naprawić, wyszlifować i składać. W takim przypadku oczywiście - więcej stania w garażu niż jeżdżenia.
Ale jeżeli robimy sobie swoje skutery na częściach może nie tyle co nowych, ale w dobrym stanie, wszystko kompletne, nie składane na sztukę, dobrze dobrane części to takim skuterem po tuningu latamy 20 tys. km bez problemów.

Czaszami siedziało się w garażach, to prawda, ale dla mnie to była przyjemność (bywały też nerwowe chwile, ale zawsze znalazło się jakiś sposób na odkręcenie problemu). Przyjemność właśnie taka, że chciałem wszystko złożyć od razu, siedząc do pierwszej w nocy. Nie chciałem niczego odkładać na następny dzień. Takie dłuższe spędzanie czasu w garażu odbywało się tylko w momentach, gdy składałem go sobie od zera (nie remont, a coś nowego, przeróbka).
Wiadomo, tuningowiec też się lubiał zepsuć, ale nie tak często jak tu wypisują, przesada.
Raz na kilkanaście tys. km wywaliło simering na pompie wody, czy uszczelkę pod głowicą, albo zerwało pasek, czy gaźnik z filtrem potrzebowały umycia i przedmuchania.

Jeździłem tuningowanym skuterem bardzo długo i miałem jedną poważną usterkę, zresztą przez moje małe zaniedbanie w tym momencie. Zaraz zakupiłem nowe części, złożyłem i za parę dni aż do sprzedaż skutera jeździłem i jeździłem...<br><hr>Bogdan<br>
Komentatorzy napisał(a):Jakby to ująć... Nie po to nad skuterem pracują projektanci, inżynierowie, graficy, wysoko wykwalifikowani mechanicy itd. Żeby jakiś chłopaczek go przerobił w garażu według swojego widzimisię. Już nie mówię że brak mu doświadczenia, ale także pieniędzy, pomocy, wyposażenia i za przeproszeniem jaj. Jakby to wytłumaczyć... kompleks małego penisa. Chłopaczek tuninguje skuter żeby mieć namiastkę motocykla na którego go nie stać, do którego nie dorósł, lub po prostu jest napalony bo się naoglądał szybkich i wściekłych. Następny element jaki mnie odrzuca to koszmarny kicz. O ile o seryjnych skuterach mogę powiedzieć że są całkiem ładne, o tyle tuningowe ścierwa mnie odrzucają od manetek do wydechu. Po to ktoś to projektuje żeby tego nie przerabiać. Przepraszam za ostre słowa, ale do sprzętów z mózgiem, nie z penisem.<br><hr>Andrzej<br>
Komentatorzy napisał(a):" żeby mieć namiastkę motocykla na którego go nie stać" - dobra realizacja własnego "projektu" skutera przekracza wartość niejednego prawdziwego, nie starego motocykla.
Są tacy co spieprzą sobie robotę, ale są tacy, którzy na prawdę dobrze to realizują. Przykładów jest wiele: Pan Kyrc, Redus itd. itd. <br><hr>Sławusss322<br>
Komentatorzy napisał(a):Dobrze...Ale główne pytanie - po co? Jak są takimi maniakami prędkości to niech sobie kupią motocykl.
Ale jest jedna rzecz której nienawidzę bardziej od tuningu skuterów - chińskie skutery. Ostatnio jest pogrom. Każdy kupuje te ścierwa bo są tańsze, a robią przyzwoite przebiegi. I jednego i drugiego nigdy nie zrozumiem - wolę opierać się na ludziach ode mnie mądrzejszych niż na samym sobie - bo ja głupi jestem w tej dziedzinie - jak każdy kto nie ukończył politechniki. Mechanika to rzemiosło, a tutaj też jest wiele elementów elektroniki. W garażu bez zaplecza nie da się zrealizować dobrego "projektu". A nawet jak jest dobry, to z pewnością bezsensowny - i tak źle i tak niedobrze :( <br><hr>Andrzej<br>
Komentatorzy napisał(a):Myślę, że w tych konkretnych i znanych projektach nie chodzi o to, żeby skuter jechał 150km/h. To jest po prostu zainteresowanie, ktoś ma z tego satysfakcje. W necie można znaleźć dużo wywiadów z młodymi tunerami chyba na sqtery.com . Ostatnio też gdzieś wywiadu udzielał Maciek Kyrc, z którym też zachęcam się zapoznać.

Ale np. w moim przypadku chodziło o to, żeby nie być zwykłym zamulaczem w mieście czy trasie. Chodziło bardziej o zrywność, dynamiczność. Czasami jadę samochodem za zamulającym skuterem 40km/h i nie ma jak go wyprzedzić, to mnie denerwuje.
A gdy miałem skuter to nikogo nie blokowałem, nikt nie miał pretensji, a w trasie jeździłem na równo z innymi samochodami i wystarczało jeszcze mocy na ewentualne wyprzedzenie.
Oprócz tego, żeby być ciut zrywniejszym robiłem to, bo się tym tematem zainteresowałem. Fajna sprawa, tego nie wytłumaczysz szaremu człowiekowi z ulicy.
To tak, jak ludzie przerabiają stare samochody, zamiast kupić nowych i mocniejszych - trzeba w tym siedzieć, żeby wiedzieć o co chodzi.

<br><hr>Arek<br>
Żeby w mieście nie zamulać wystarczy zdjąć blokady :) Moje Piaggio Nrg całkowicie seryjne potrafi ze spokojem osiągać 70km/h - i szczerze mówiąc nawet fajne przyspieszenie ma. Ale póki co muszę jeździć 40 bo kilka rzeczy trzeba dotrzeć - poprzedni właściciel też był fanem tuningu i debil wstawił niesamowicie twarde sprężynki sprzęgła - skuter ruszał od 5000 obrotów :)
Nie dość że trzeba było go piłować żeby jechał, to poszło łożysko chłodnicy - został zatarty - oddałem do mechanika i teraz już jeżdżę porządnym pojazdem - wydałem 1300zł na gruntowną odbudowę silnika przez głupotę jakiegoś matoła - może teraz zrozumiesz moją złość na tuning :D
Ale nie ma nic lepszego niż ładna pogoda, wygodny kask i skuter - bez żadnych pierdół typu kombinezon, rękawiczki - po prostu mechaniczny, automatyczny dwusuwowy rower... ehh
Rozumiem że ktoś może sobie lubić przesiadywać w garażu - ale ja wolę jeździć i cieszyć się z tego że jadę w pełni zaprojektowanym przez fachowców pojazdem którego głównym celem jest sprawianie przyjemności :)<br><hr>Andrzej
Komentatorzy
Mieszkaniec forum
 
Posty: 16771805
Dołączył(a): 27/10/2006, 12:35

Postprzez Komentatorzy » 27/5/2014, 18:43

"nie wmówi mi, że jadąc czymkolwiek co ma dwa koła nie ma dobrego humoru." - tutaj wmówię to ja i każdy kto z markowego skutera musiał się przesiąść na coś co się nazywa Zipp Vapor, Router, Jack Fox itp. jest to najgorsza maszyna jaką chińczyk mógł zrobić, zero komfortu, to jak jazda za karę. Jedynym plusem jest spalanie 2L/100km jednak to w dalszym ciągu niczego nie rekompensuje. ;)<br><hr>Maczek
Komentatorzy
Mieszkaniec forum
 
Posty: 16771805
Dołączył(a): 27/10/2006, 12:35

Postprzez Komentatorzy » 27/5/2014, 18:52

Komentatorzy napisał(a):Ja wam powiem - ****. Tuning? To właśnie przez niego wasze sprzęty dłużej stały niż jeździły. A jeśli mówisz że takie zajebiste tamte maszyny były mimo że cały czas się psuły... to dlaczego dzisiaj sobie nie kupisz zdezelowanego F12, i nie będziesz się cieszył gdy stanie Ci w połowie drogi do domu? Bo *** masz teraz pieniądze, a ja pocieszę cię że też ciułam pieniążki na mój skuterek - ale oddaję go fachowcom, bo nie mam nerwów do tych małych gówien - i mimo że są proste jak budowa cepa, to nie wolę dostać gwarancję od fachowca na to że pojazd przejeździ wiele kilometrów bez usterki. I już nie **** jakie piękne chwile miałeś siedząc w garażu - bo to jest jak zachwycanie się PRL-em... Takie świetne sprzęty wtedy były, tylko 3/4 z nich stało, bo nie było dostępu do części. A jak lubisz ciułać grosze miesiącami żeby potem przeznaczyć je na skuter który się rozpierdoli po 20 kilometrach, to ja tylko pogratuluję. Tylko seryjne skutery są wiele warte.<br><hr>Tuning skuterka to nie zbrodnia - to debilizm<br>
Komentatorzy napisał(a):Poniosło Cię ;) Oczywiście, są tacy, co składają na sztukę bądź robią fuszerki, byle wyszło 5 zł taniej, albo nawet kupują używane, ale podniszczone części, żeby je potem w swojej stodole wyprostować, naprawić, wyszlifować i składać. W takim przypadku oczywiście - więcej stania w garażu niż jeżdżenia.
Ale jeżeli robimy sobie swoje skutery na częściach może nie tyle co nowych, ale w dobrym stanie, wszystko kompletne, nie składane na sztukę, dobrze dobrane części to takim skuterem po tuningu latamy 20 tys. km bez problemów.

Czaszami siedziało się w garażach, to prawda, ale dla mnie to była przyjemność (bywały też nerwowe chwile, ale zawsze znalazło się jakiś sposób na odkręcenie problemu). Przyjemność właśnie taka, że chciałem wszystko złożyć od razu, siedząc do pierwszej w nocy. Nie chciałem niczego odkładać na następny dzień. Takie dłuższe spędzanie czasu w garażu odbywało się tylko w momentach, gdy składałem go sobie od zera (nie remont, a coś nowego, przeróbka).
Wiadomo, tuningowiec też się lubiał zepsuć, ale nie tak często jak tu wypisują, przesada.
Raz na kilkanaście tys. km wywaliło simering na pompie wody, czy uszczelkę pod głowicą, albo zerwało pasek, czy gaźnik z filtrem potrzebowały umycia i przedmuchania.

Jeździłem tuningowanym skuterem bardzo długo i miałem jedną poważną usterkę, zresztą przez moje małe zaniedbanie w tym momencie. Zaraz zakupiłem nowe części, złożyłem i za parę dni aż do sprzedaż skutera jeździłem i jeździłem...<br><hr>Bogdan<br>
Komentatorzy napisał(a):Jakby to ująć... Nie po to nad skuterem pracują projektanci, inżynierowie, graficy, wysoko wykwalifikowani mechanicy itd. Żeby jakiś chłopaczek go przerobił w garażu według swojego widzimisię. Już nie mówię że brak mu doświadczenia, ale także pieniędzy, pomocy, wyposażenia i za przeproszeniem jaj. Jakby to wytłumaczyć... kompleks małego penisa. Chłopaczek tuninguje skuter żeby mieć namiastkę motocykla na którego go nie stać, do którego nie dorósł, lub po prostu jest napalony bo się naoglądał szybkich i wściekłych. Następny element jaki mnie odrzuca to koszmarny kicz. O ile o seryjnych skuterach mogę powiedzieć że są całkiem ładne, o tyle tuningowe ścierwa mnie odrzucają od manetek do wydechu. Po to ktoś to projektuje żeby tego nie przerabiać. Przepraszam za ostre słowa, ale do sprzętów z mózgiem, nie z penisem.<br><hr>Andrzej<br>
Komentatorzy napisał(a):" żeby mieć namiastkę motocykla na którego go nie stać" - dobra realizacja własnego "projektu" skutera przekracza wartość niejednego prawdziwego, nie starego motocykla.
Są tacy co spieprzą sobie robotę, ale są tacy, którzy na prawdę dobrze to realizują. Przykładów jest wiele: Pan Kyrc, Redus itd. itd. <br><hr>Sławusss322<br>
Komentatorzy napisał(a):Dobrze...Ale główne pytanie - po co? Jak są takimi maniakami prędkości to niech sobie kupią motocykl.
Ale jest jedna rzecz której nienawidzę bardziej od tuningu skuterów - chińskie skutery. Ostatnio jest pogrom. Każdy kupuje te ścierwa bo są tańsze, a robią przyzwoite przebiegi. I jednego i drugiego nigdy nie zrozumiem - wolę opierać się na ludziach ode mnie mądrzejszych niż na samym sobie - bo ja głupi jestem w tej dziedzinie - jak każdy kto nie ukończył politechniki. Mechanika to rzemiosło, a tutaj też jest wiele elementów elektroniki. W garażu bez zaplecza nie da się zrealizować dobrego "projektu". A nawet jak jest dobry, to z pewnością bezsensowny - i tak źle i tak niedobrze :( <br><hr>Andrzej<br>
Komentatorzy napisał(a):Myślę, że w tych konkretnych i znanych projektach nie chodzi o to, żeby skuter jechał 150km/h. To jest po prostu zainteresowanie, ktoś ma z tego satysfakcje. W necie można znaleźć dużo wywiadów z młodymi tunerami chyba na sqtery.com . Ostatnio też gdzieś wywiadu udzielał Maciek Kyrc, z którym też zachęcam się zapoznać.

Ale np. w moim przypadku chodziło o to, żeby nie być zwykłym zamulaczem w mieście czy trasie. Chodziło bardziej o zrywność, dynamiczność. Czasami jadę samochodem za zamulającym skuterem 40km/h i nie ma jak go wyprzedzić, to mnie denerwuje.
A gdy miałem skuter to nikogo nie blokowałem, nikt nie miał pretensji, a w trasie jeździłem na równo z innymi samochodami i wystarczało jeszcze mocy na ewentualne wyprzedzenie.
Oprócz tego, żeby być ciut zrywniejszym robiłem to, bo się tym tematem zainteresowałem. Fajna sprawa, tego nie wytłumaczysz szaremu człowiekowi z ulicy.
To tak, jak ludzie przerabiają stare samochody, zamiast kupić nowych i mocniejszych - trzeba w tym siedzieć, żeby wiedzieć o co chodzi.

<br><hr>Arek<br>
Komentatorzy napisał(a):Żeby w mieście nie zamulać wystarczy zdjąć blokady :) Moje Piaggio Nrg całkowicie seryjne potrafi ze spokojem osiągać 70km/h - i szczerze mówiąc nawet fajne przyspieszenie ma. Ale póki co muszę jeździć 40 bo kilka rzeczy trzeba dotrzeć - poprzedni właściciel też był fanem tuningu i debil wstawił niesamowicie twarde sprężynki sprzęgła - skuter ruszał od 5000 obrotów :)
Nie dość że trzeba było go piłować żeby jechał, to poszło łożysko chłodnicy - został zatarty - oddałem do mechanika i teraz już jeżdżę porządnym pojazdem - wydałem 1300zł na gruntowną odbudowę silnika przez głupotę jakiegoś matoła - może teraz zrozumiesz moją złość na tuning :D
Ale nie ma nic lepszego niż ładna pogoda, wygodny kask i skuter - bez żadnych pierdół typu kombinezon, rękawiczki - po prostu mechaniczny, automatyczny dwusuwowy rower... ehh
Rozumiem że ktoś może sobie lubić przesiadywać w garażu - ale ja wolę jeździć i cieszyć się z tego że jadę w pełni zaprojektowanym przez fachowców pojazdem którego głównym celem jest sprawianie przyjemności :)<br><hr>Andrzej<br>
Łożysko chłodnicy? ;D Co sprężynki sprzęgła mają do zatarcia łożyska pompy wody (o to chodziło?)?
Jak mi padła pompa (padła bo padła, zdarza się. Skuter wtedy miał już kilkadziesiąt km przebiegu, a pompa fabryczna), to zaświeciła się kontrolka od temperatury, ostrożnie zjechałem do domu i wymieniłem pompę po czym jeździłem nadal aż do sprzedania skutera - był tuningowany.
Zresztą tuningować też trzeba umieć, bo widzisz, z całym szacunkiem, ale Ty jakoś starasz się zrzucać winę usterki na to, że silnik był przerobiony (sprężynki sprzęgła sportowe, wow :D ).
Ja i nie tylko ja potrafiłem odpowiednio dobrać podzespoły, złożyć, jeździć tuningowcem, złamałem zasadę fabryczności, ale jeździłem bez problemów. Obsługa pojazdu to też coś ważnego. Może ludzie narzekają na coś, co im się spieprzyło dlatego, że nie potrafili obchodzić się z pojazdem i nie znali zasad jego obsługi, bądź opinia powstała z tego, że sąsiada szwagra syn z Ciechocinka zatarł cylinder bo zapomniał oleju. <br><hr>dfsh
Komentatorzy
Mieszkaniec forum
 
Posty: 16771805
Dołączył(a): 27/10/2006, 12:35

Postprzez Komentatorzy » 27/5/2014, 19:12

Komentatorzy napisał(a):Ja wam powiem - ****. Tuning? To właśnie przez niego wasze sprzęty dłużej stały niż jeździły. A jeśli mówisz że takie zajebiste tamte maszyny były mimo że cały czas się psuły... to dlaczego dzisiaj sobie nie kupisz zdezelowanego F12, i nie będziesz się cieszył gdy stanie Ci w połowie drogi do domu? Bo *** masz teraz pieniądze, a ja pocieszę cię że też ciułam pieniążki na mój skuterek - ale oddaję go fachowcom, bo nie mam nerwów do tych małych gówien - i mimo że są proste jak budowa cepa, to nie wolę dostać gwarancję od fachowca na to że pojazd przejeździ wiele kilometrów bez usterki. I już nie **** jakie piękne chwile miałeś siedząc w garażu - bo to jest jak zachwycanie się PRL-em... Takie świetne sprzęty wtedy były, tylko 3/4 z nich stało, bo nie było dostępu do części. A jak lubisz ciułać grosze miesiącami żeby potem przeznaczyć je na skuter który się rozpierdoli po 20 kilometrach, to ja tylko pogratuluję. Tylko seryjne skutery są wiele warte.<br><hr>Tuning skuterka to nie zbrodnia - to debilizm<br>
Komentatorzy napisał(a):Poniosło Cię ;) Oczywiście, są tacy, co składają na sztukę bądź robią fuszerki, byle wyszło 5 zł taniej, albo nawet kupują używane, ale podniszczone części, żeby je potem w swojej stodole wyprostować, naprawić, wyszlifować i składać. W takim przypadku oczywiście - więcej stania w garażu niż jeżdżenia.
Ale jeżeli robimy sobie swoje skutery na częściach może nie tyle co nowych, ale w dobrym stanie, wszystko kompletne, nie składane na sztukę, dobrze dobrane części to takim skuterem po tuningu latamy 20 tys. km bez problemów.

Czaszami siedziało się w garażach, to prawda, ale dla mnie to była przyjemność (bywały też nerwowe chwile, ale zawsze znalazło się jakiś sposób na odkręcenie problemu). Przyjemność właśnie taka, że chciałem wszystko złożyć od razu, siedząc do pierwszej w nocy. Nie chciałem niczego odkładać na następny dzień. Takie dłuższe spędzanie czasu w garażu odbywało się tylko w momentach, gdy składałem go sobie od zera (nie remont, a coś nowego, przeróbka).
Wiadomo, tuningowiec też się lubiał zepsuć, ale nie tak często jak tu wypisują, przesada.
Raz na kilkanaście tys. km wywaliło simering na pompie wody, czy uszczelkę pod głowicą, albo zerwało pasek, czy gaźnik z filtrem potrzebowały umycia i przedmuchania.

Jeździłem tuningowanym skuterem bardzo długo i miałem jedną poważną usterkę, zresztą przez moje małe zaniedbanie w tym momencie. Zaraz zakupiłem nowe części, złożyłem i za parę dni aż do sprzedaż skutera jeździłem i jeździłem...<br><hr>Bogdan<br>
Komentatorzy napisał(a):Jakby to ująć... Nie po to nad skuterem pracują projektanci, inżynierowie, graficy, wysoko wykwalifikowani mechanicy itd. Żeby jakiś chłopaczek go przerobił w garażu według swojego widzimisię. Już nie mówię że brak mu doświadczenia, ale także pieniędzy, pomocy, wyposażenia i za przeproszeniem jaj. Jakby to wytłumaczyć... kompleks małego penisa. Chłopaczek tuninguje skuter żeby mieć namiastkę motocykla na którego go nie stać, do którego nie dorósł, lub po prostu jest napalony bo się naoglądał szybkich i wściekłych. Następny element jaki mnie odrzuca to koszmarny kicz. O ile o seryjnych skuterach mogę powiedzieć że są całkiem ładne, o tyle tuningowe ścierwa mnie odrzucają od manetek do wydechu. Po to ktoś to projektuje żeby tego nie przerabiać. Przepraszam za ostre słowa, ale do sprzętów z mózgiem, nie z penisem.<br><hr>Andrzej<br>
Komentatorzy napisał(a):" żeby mieć namiastkę motocykla na którego go nie stać" - dobra realizacja własnego "projektu" skutera przekracza wartość niejednego prawdziwego, nie starego motocykla.
Są tacy co spieprzą sobie robotę, ale są tacy, którzy na prawdę dobrze to realizują. Przykładów jest wiele: Pan Kyrc, Redus itd. itd. <br><hr>Sławusss322<br>
Komentatorzy napisał(a):Dobrze...Ale główne pytanie - po co? Jak są takimi maniakami prędkości to niech sobie kupią motocykl.
Ale jest jedna rzecz której nienawidzę bardziej od tuningu skuterów - chińskie skutery. Ostatnio jest pogrom. Każdy kupuje te ścierwa bo są tańsze, a robią przyzwoite przebiegi. I jednego i drugiego nigdy nie zrozumiem - wolę opierać się na ludziach ode mnie mądrzejszych niż na samym sobie - bo ja głupi jestem w tej dziedzinie - jak każdy kto nie ukończył politechniki. Mechanika to rzemiosło, a tutaj też jest wiele elementów elektroniki. W garażu bez zaplecza nie da się zrealizować dobrego "projektu". A nawet jak jest dobry, to z pewnością bezsensowny - i tak źle i tak niedobrze :( <br><hr>Andrzej<br>
Komentatorzy napisał(a):Myślę, że w tych konkretnych i znanych projektach nie chodzi o to, żeby skuter jechał 150km/h. To jest po prostu zainteresowanie, ktoś ma z tego satysfakcje. W necie można znaleźć dużo wywiadów z młodymi tunerami chyba na sqtery.com . Ostatnio też gdzieś wywiadu udzielał Maciek Kyrc, z którym też zachęcam się zapoznać.

Ale np. w moim przypadku chodziło o to, żeby nie być zwykłym zamulaczem w mieście czy trasie. Chodziło bardziej o zrywność, dynamiczność. Czasami jadę samochodem za zamulającym skuterem 40km/h i nie ma jak go wyprzedzić, to mnie denerwuje.
A gdy miałem skuter to nikogo nie blokowałem, nikt nie miał pretensji, a w trasie jeździłem na równo z innymi samochodami i wystarczało jeszcze mocy na ewentualne wyprzedzenie.
Oprócz tego, żeby być ciut zrywniejszym robiłem to, bo się tym tematem zainteresowałem. Fajna sprawa, tego nie wytłumaczysz szaremu człowiekowi z ulicy.
To tak, jak ludzie przerabiają stare samochody, zamiast kupić nowych i mocniejszych - trzeba w tym siedzieć, żeby wiedzieć o co chodzi.

<br><hr>Arek<br>
Komentatorzy napisał(a):Żeby w mieście nie zamulać wystarczy zdjąć blokady :) Moje Piaggio Nrg całkowicie seryjne potrafi ze spokojem osiągać 70km/h - i szczerze mówiąc nawet fajne przyspieszenie ma. Ale póki co muszę jeździć 40 bo kilka rzeczy trzeba dotrzeć - poprzedni właściciel też był fanem tuningu i debil wstawił niesamowicie twarde sprężynki sprzęgła - skuter ruszał od 5000 obrotów :)
Nie dość że trzeba było go piłować żeby jechał, to poszło łożysko chłodnicy - został zatarty - oddałem do mechanika i teraz już jeżdżę porządnym pojazdem - wydałem 1300zł na gruntowną odbudowę silnika przez głupotę jakiegoś matoła - może teraz zrozumiesz moją złość na tuning :D
Ale nie ma nic lepszego niż ładna pogoda, wygodny kask i skuter - bez żadnych pierdół typu kombinezon, rękawiczki - po prostu mechaniczny, automatyczny dwusuwowy rower... ehh
Rozumiem że ktoś może sobie lubić przesiadywać w garażu - ale ja wolę jeździć i cieszyć się z tego że jadę w pełni zaprojektowanym przez fachowców pojazdem którego głównym celem jest sprawianie przyjemności :)<br><hr>Andrzej<br>
Komentatorzy napisał(a):Łożysko chłodnicy? ;D Co sprężynki sprzęgła mają do zatarcia łożyska pompy wody (o to chodziło?)?
Jak mi padła pompa (padła bo padła, zdarza się. Skuter wtedy miał już kilkadziesiąt km przebiegu, a pompa fabryczna), to zaświeciła się kontrolka od temperatury, ostrożnie zjechałem do domu i wymieniłem pompę po czym jeździłem nadal aż do sprzedania skutera - był tuningowany.
Zresztą tuningować też trzeba umieć, bo widzisz, z całym szacunkiem, ale Ty jakoś starasz się zrzucać winę usterki na to, że silnik był przerobiony (sprężynki sprzęgła sportowe, wow :D ).
Ja i nie tylko ja potrafiłem odpowiednio dobrać podzespoły, złożyć, jeździć tuningowcem, złamałem zasadę fabryczności, ale jeździłem bez problemów. Obsługa pojazdu to też coś ważnego. Może ludzie narzekają na coś, co im się spieprzyło dlatego, że nie potrafili obchodzić się z pojazdem i nie znali zasad jego obsługi, bądź opinia powstała z tego, że sąsiada szwagra syn z Ciechocinka zatarł cylinder bo zapomniał oleju. <br><hr>dfsh<br>
Oczywiście same sprężynki sprzęgła nie mają bezpośrednio żadnego wpływu - ale hmmm. Może przez ich wymianę silnik dostawał po d*** cały czas? Trzeba było odkręcać manetkę niemal na 3/4 żeby skuter w ogóle jechał - zachowywał się trochę jak dragster. Tak więc bezpośrednio sprężynki nic silnikowi nie zrobiły, ale katowanie go owszem. Wysilone jednostki niestety działają krócej - jak sam na pewno wiesz :) W serwisie powiedzieli mi że to zepsuł się czujnik temperatury... No i jeździłem aż do zatarcia - niedługo wystawię im solidną opinię, ale muszę uważać bo po jednej za ostrej opinii właściciel serwisu groził mi prawnikiem. Zrobiłem niechcący dyskusję o moim skuterze. Przepraszam :)<br><hr>Andrzej
Komentatorzy
Mieszkaniec forum
 
Posty: 16771805
Dołączył(a): 27/10/2006, 12:35

Postprzez Komentatorzy » 27/5/2014, 20:29

Komentatorzy napisał(a):Ja wam powiem - ****. Tuning? To właśnie przez niego wasze sprzęty dłużej stały niż jeździły. A jeśli mówisz że takie zajebiste tamte maszyny były mimo że cały czas się psuły... to dlaczego dzisiaj sobie nie kupisz zdezelowanego F12, i nie będziesz się cieszył gdy stanie Ci w połowie drogi do domu? Bo *** masz teraz pieniądze, a ja pocieszę cię że też ciułam pieniążki na mój skuterek - ale oddaję go fachowcom, bo nie mam nerwów do tych małych gówien - i mimo że są proste jak budowa cepa, to nie wolę dostać gwarancję od fachowca na to że pojazd przejeździ wiele kilometrów bez usterki. I już nie **** jakie piękne chwile miałeś siedząc w garażu - bo to jest jak zachwycanie się PRL-em... Takie świetne sprzęty wtedy były, tylko 3/4 z nich stało, bo nie było dostępu do części. A jak lubisz ciułać grosze miesiącami żeby potem przeznaczyć je na skuter który się rozpierdoli po 20 kilometrach, to ja tylko pogratuluję. Tylko seryjne skutery są wiele warte.<br><hr>Tuning skuterka to nie zbrodnia - to debilizm<br>
Komentatorzy napisał(a):Poniosło Cię ;) Oczywiście, są tacy, co składają na sztukę bądź robią fuszerki, byle wyszło 5 zł taniej, albo nawet kupują używane, ale podniszczone części, żeby je potem w swojej stodole wyprostować, naprawić, wyszlifować i składać. W takim przypadku oczywiście - więcej stania w garażu niż jeżdżenia.
Ale jeżeli robimy sobie swoje skutery na częściach może nie tyle co nowych, ale w dobrym stanie, wszystko kompletne, nie składane na sztukę, dobrze dobrane części to takim skuterem po tuningu latamy 20 tys. km bez problemów.

Czaszami siedziało się w garażach, to prawda, ale dla mnie to była przyjemność (bywały też nerwowe chwile, ale zawsze znalazło się jakiś sposób na odkręcenie problemu). Przyjemność właśnie taka, że chciałem wszystko złożyć od razu, siedząc do pierwszej w nocy. Nie chciałem niczego odkładać na następny dzień. Takie dłuższe spędzanie czasu w garażu odbywało się tylko w momentach, gdy składałem go sobie od zera (nie remont, a coś nowego, przeróbka).
Wiadomo, tuningowiec też się lubiał zepsuć, ale nie tak często jak tu wypisują, przesada.
Raz na kilkanaście tys. km wywaliło simering na pompie wody, czy uszczelkę pod głowicą, albo zerwało pasek, czy gaźnik z filtrem potrzebowały umycia i przedmuchania.

Jeździłem tuningowanym skuterem bardzo długo i miałem jedną poważną usterkę, zresztą przez moje małe zaniedbanie w tym momencie. Zaraz zakupiłem nowe części, złożyłem i za parę dni aż do sprzedaż skutera jeździłem i jeździłem...<br><hr>Bogdan<br>
Komentatorzy napisał(a):Jakby to ująć... Nie po to nad skuterem pracują projektanci, inżynierowie, graficy, wysoko wykwalifikowani mechanicy itd. Żeby jakiś chłopaczek go przerobił w garażu według swojego widzimisię. Już nie mówię że brak mu doświadczenia, ale także pieniędzy, pomocy, wyposażenia i za przeproszeniem jaj. Jakby to wytłumaczyć... kompleks małego penisa. Chłopaczek tuninguje skuter żeby mieć namiastkę motocykla na którego go nie stać, do którego nie dorósł, lub po prostu jest napalony bo się naoglądał szybkich i wściekłych. Następny element jaki mnie odrzuca to koszmarny kicz. O ile o seryjnych skuterach mogę powiedzieć że są całkiem ładne, o tyle tuningowe ścierwa mnie odrzucają od manetek do wydechu. Po to ktoś to projektuje żeby tego nie przerabiać. Przepraszam za ostre słowa, ale do sprzętów z mózgiem, nie z penisem.<br><hr>Andrzej<br>
Komentatorzy napisał(a):" żeby mieć namiastkę motocykla na którego go nie stać" - dobra realizacja własnego "projektu" skutera przekracza wartość niejednego prawdziwego, nie starego motocykla.
Są tacy co spieprzą sobie robotę, ale są tacy, którzy na prawdę dobrze to realizują. Przykładów jest wiele: Pan Kyrc, Redus itd. itd. <br><hr>Sławusss322<br>
Komentatorzy napisał(a):Dobrze...Ale główne pytanie - po co? Jak są takimi maniakami prędkości to niech sobie kupią motocykl.
Ale jest jedna rzecz której nienawidzę bardziej od tuningu skuterów - chińskie skutery. Ostatnio jest pogrom. Każdy kupuje te ścierwa bo są tańsze, a robią przyzwoite przebiegi. I jednego i drugiego nigdy nie zrozumiem - wolę opierać się na ludziach ode mnie mądrzejszych niż na samym sobie - bo ja głupi jestem w tej dziedzinie - jak każdy kto nie ukończył politechniki. Mechanika to rzemiosło, a tutaj też jest wiele elementów elektroniki. W garażu bez zaplecza nie da się zrealizować dobrego "projektu". A nawet jak jest dobry, to z pewnością bezsensowny - i tak źle i tak niedobrze :( <br><hr>Andrzej<br>
Komentatorzy napisał(a):Myślę, że w tych konkretnych i znanych projektach nie chodzi o to, żeby skuter jechał 150km/h. To jest po prostu zainteresowanie, ktoś ma z tego satysfakcje. W necie można znaleźć dużo wywiadów z młodymi tunerami chyba na sqtery.com . Ostatnio też gdzieś wywiadu udzielał Maciek Kyrc, z którym też zachęcam się zapoznać.

Ale np. w moim przypadku chodziło o to, żeby nie być zwykłym zamulaczem w mieście czy trasie. Chodziło bardziej o zrywność, dynamiczność. Czasami jadę samochodem za zamulającym skuterem 40km/h i nie ma jak go wyprzedzić, to mnie denerwuje.
A gdy miałem skuter to nikogo nie blokowałem, nikt nie miał pretensji, a w trasie jeździłem na równo z innymi samochodami i wystarczało jeszcze mocy na ewentualne wyprzedzenie.
Oprócz tego, żeby być ciut zrywniejszym robiłem to, bo się tym tematem zainteresowałem. Fajna sprawa, tego nie wytłumaczysz szaremu człowiekowi z ulicy.
To tak, jak ludzie przerabiają stare samochody, zamiast kupić nowych i mocniejszych - trzeba w tym siedzieć, żeby wiedzieć o co chodzi.

<br><hr>Arek<br>
Komentatorzy napisał(a):Żeby w mieście nie zamulać wystarczy zdjąć blokady :) Moje Piaggio Nrg całkowicie seryjne potrafi ze spokojem osiągać 70km/h - i szczerze mówiąc nawet fajne przyspieszenie ma. Ale póki co muszę jeździć 40 bo kilka rzeczy trzeba dotrzeć - poprzedni właściciel też był fanem tuningu i debil wstawił niesamowicie twarde sprężynki sprzęgła - skuter ruszał od 5000 obrotów :)
Nie dość że trzeba było go piłować żeby jechał, to poszło łożysko chłodnicy - został zatarty - oddałem do mechanika i teraz już jeżdżę porządnym pojazdem - wydałem 1300zł na gruntowną odbudowę silnika przez głupotę jakiegoś matoła - może teraz zrozumiesz moją złość na tuning :D
Ale nie ma nic lepszego niż ładna pogoda, wygodny kask i skuter - bez żadnych pierdół typu kombinezon, rękawiczki - po prostu mechaniczny, automatyczny dwusuwowy rower... ehh
Rozumiem że ktoś może sobie lubić przesiadywać w garażu - ale ja wolę jeździć i cieszyć się z tego że jadę w pełni zaprojektowanym przez fachowców pojazdem którego głównym celem jest sprawianie przyjemności :)<br><hr>Andrzej<br>
Komentatorzy napisał(a):Łożysko chłodnicy? ;D Co sprężynki sprzęgła mają do zatarcia łożyska pompy wody (o to chodziło?)?
Jak mi padła pompa (padła bo padła, zdarza się. Skuter wtedy miał już kilkadziesiąt km przebiegu, a pompa fabryczna), to zaświeciła się kontrolka od temperatury, ostrożnie zjechałem do domu i wymieniłem pompę po czym jeździłem nadal aż do sprzedania skutera - był tuningowany.
Zresztą tuningować też trzeba umieć, bo widzisz, z całym szacunkiem, ale Ty jakoś starasz się zrzucać winę usterki na to, że silnik był przerobiony (sprężynki sprzęgła sportowe, wow :D ).
Ja i nie tylko ja potrafiłem odpowiednio dobrać podzespoły, złożyć, jeździć tuningowcem, złamałem zasadę fabryczności, ale jeździłem bez problemów. Obsługa pojazdu to też coś ważnego. Może ludzie narzekają na coś, co im się spieprzyło dlatego, że nie potrafili obchodzić się z pojazdem i nie znali zasad jego obsługi, bądź opinia powstała z tego, że sąsiada szwagra syn z Ciechocinka zatarł cylinder bo zapomniał oleju. <br><hr>dfsh<br>
Komentatorzy napisał(a):Oczywiście same sprężynki sprzęgła nie mają bezpośrednio żadnego wpływu - ale hmmm. Może przez ich wymianę silnik dostawał po d*** cały czas? Trzeba było odkręcać manetkę niemal na 3/4 żeby skuter w ogóle jechał - zachowywał się trochę jak dragster. Tak więc bezpośrednio sprężynki nic silnikowi nie zrobiły, ale katowanie go owszem. Wysilone jednostki niestety działają krócej - jak sam na pewno wiesz :) W serwisie powiedzieli mi że to zepsuł się czujnik temperatury... No i jeździłem aż do zatarcia - niedługo wystawię im solidną opinię, ale muszę uważać bo po jednej za ostrej opinii właściciel serwisu groził mi prawnikiem. Zrobiłem niechcący dyskusję o moim skuterze. Przepraszam :)<br><hr>Andrzej<br>
Opinia za wykonanie pracy danego serwisu to osobiste zdanie klienta, więc nie wiem czego mieliby Ci grozić prawnikiem. Jeżeli zrobili coś źle to oczywiście należy im się też negatywna opinia. Opinia z definicji, proste. Serwis powinien uwzględniać opisie konsumenta i pracować nad ewentualną poprawą wizerunku. Wystaw opinię w sposób kulturalny i rzeczowy ;)<br><hr>dfdg
Komentatorzy
Mieszkaniec forum
 
Posty: 16771805
Dołączył(a): 27/10/2006, 12:35

Postprzez Komentatorzy » 27/5/2014, 20:40

Komentatorzy napisał(a):Ja wam powiem - ****. Tuning? To właśnie przez niego wasze sprzęty dłużej stały niż jeździły. A jeśli mówisz że takie zajebiste tamte maszyny były mimo że cały czas się psuły... to dlaczego dzisiaj sobie nie kupisz zdezelowanego F12, i nie będziesz się cieszył gdy stanie Ci w połowie drogi do domu? Bo *** masz teraz pieniądze, a ja pocieszę cię że też ciułam pieniążki na mój skuterek - ale oddaję go fachowcom, bo nie mam nerwów do tych małych gówien - i mimo że są proste jak budowa cepa, to nie wolę dostać gwarancję od fachowca na to że pojazd przejeździ wiele kilometrów bez usterki. I już nie **** jakie piękne chwile miałeś siedząc w garażu - bo to jest jak zachwycanie się PRL-em... Takie świetne sprzęty wtedy były, tylko 3/4 z nich stało, bo nie było dostępu do części. A jak lubisz ciułać grosze miesiącami żeby potem przeznaczyć je na skuter który się rozpierdoli po 20 kilometrach, to ja tylko pogratuluję. Tylko seryjne skutery są wiele warte.<br><hr>Tuning skuterka to nie zbrodnia - to debilizm<br>
Komentatorzy napisał(a):Poniosło Cię ;) Oczywiście, są tacy, co składają na sztukę bądź robią fuszerki, byle wyszło 5 zł taniej, albo nawet kupują używane, ale podniszczone części, żeby je potem w swojej stodole wyprostować, naprawić, wyszlifować i składać. W takim przypadku oczywiście - więcej stania w garażu niż jeżdżenia.
Ale jeżeli robimy sobie swoje skutery na częściach może nie tyle co nowych, ale w dobrym stanie, wszystko kompletne, nie składane na sztukę, dobrze dobrane części to takim skuterem po tuningu latamy 20 tys. km bez problemów.

Czaszami siedziało się w garażach, to prawda, ale dla mnie to była przyjemność (bywały też nerwowe chwile, ale zawsze znalazło się jakiś sposób na odkręcenie problemu). Przyjemność właśnie taka, że chciałem wszystko złożyć od razu, siedząc do pierwszej w nocy. Nie chciałem niczego odkładać na następny dzień. Takie dłuższe spędzanie czasu w garażu odbywało się tylko w momentach, gdy składałem go sobie od zera (nie remont, a coś nowego, przeróbka).
Wiadomo, tuningowiec też się lubiał zepsuć, ale nie tak często jak tu wypisują, przesada.
Raz na kilkanaście tys. km wywaliło simering na pompie wody, czy uszczelkę pod głowicą, albo zerwało pasek, czy gaźnik z filtrem potrzebowały umycia i przedmuchania.

Jeździłem tuningowanym skuterem bardzo długo i miałem jedną poważną usterkę, zresztą przez moje małe zaniedbanie w tym momencie. Zaraz zakupiłem nowe części, złożyłem i za parę dni aż do sprzedaż skutera jeździłem i jeździłem...<br><hr>Bogdan<br>
Komentatorzy napisał(a):Jakby to ująć... Nie po to nad skuterem pracują projektanci, inżynierowie, graficy, wysoko wykwalifikowani mechanicy itd. Żeby jakiś chłopaczek go przerobił w garażu według swojego widzimisię. Już nie mówię że brak mu doświadczenia, ale także pieniędzy, pomocy, wyposażenia i za przeproszeniem jaj. Jakby to wytłumaczyć... kompleks małego penisa. Chłopaczek tuninguje skuter żeby mieć namiastkę motocykla na którego go nie stać, do którego nie dorósł, lub po prostu jest napalony bo się naoglądał szybkich i wściekłych. Następny element jaki mnie odrzuca to koszmarny kicz. O ile o seryjnych skuterach mogę powiedzieć że są całkiem ładne, o tyle tuningowe ścierwa mnie odrzucają od manetek do wydechu. Po to ktoś to projektuje żeby tego nie przerabiać. Przepraszam za ostre słowa, ale do sprzętów z mózgiem, nie z penisem.<br><hr>Andrzej<br>
Komentatorzy napisał(a):" żeby mieć namiastkę motocykla na którego go nie stać" - dobra realizacja własnego "projektu" skutera przekracza wartość niejednego prawdziwego, nie starego motocykla.
Są tacy co spieprzą sobie robotę, ale są tacy, którzy na prawdę dobrze to realizują. Przykładów jest wiele: Pan Kyrc, Redus itd. itd. <br><hr>Sławusss322<br>
Komentatorzy napisał(a):Dobrze...Ale główne pytanie - po co? Jak są takimi maniakami prędkości to niech sobie kupią motocykl.
Ale jest jedna rzecz której nienawidzę bardziej od tuningu skuterów - chińskie skutery. Ostatnio jest pogrom. Każdy kupuje te ścierwa bo są tańsze, a robią przyzwoite przebiegi. I jednego i drugiego nigdy nie zrozumiem - wolę opierać się na ludziach ode mnie mądrzejszych niż na samym sobie - bo ja głupi jestem w tej dziedzinie - jak każdy kto nie ukończył politechniki. Mechanika to rzemiosło, a tutaj też jest wiele elementów elektroniki. W garażu bez zaplecza nie da się zrealizować dobrego "projektu". A nawet jak jest dobry, to z pewnością bezsensowny - i tak źle i tak niedobrze :( <br><hr>Andrzej<br>
Komentatorzy napisał(a):Myślę, że w tych konkretnych i znanych projektach nie chodzi o to, żeby skuter jechał 150km/h. To jest po prostu zainteresowanie, ktoś ma z tego satysfakcje. W necie można znaleźć dużo wywiadów z młodymi tunerami chyba na sqtery.com . Ostatnio też gdzieś wywiadu udzielał Maciek Kyrc, z którym też zachęcam się zapoznać.

Ale np. w moim przypadku chodziło o to, żeby nie być zwykłym zamulaczem w mieście czy trasie. Chodziło bardziej o zrywność, dynamiczność. Czasami jadę samochodem za zamulającym skuterem 40km/h i nie ma jak go wyprzedzić, to mnie denerwuje.
A gdy miałem skuter to nikogo nie blokowałem, nikt nie miał pretensji, a w trasie jeździłem na równo z innymi samochodami i wystarczało jeszcze mocy na ewentualne wyprzedzenie.
Oprócz tego, żeby być ciut zrywniejszym robiłem to, bo się tym tematem zainteresowałem. Fajna sprawa, tego nie wytłumaczysz szaremu człowiekowi z ulicy.
To tak, jak ludzie przerabiają stare samochody, zamiast kupić nowych i mocniejszych - trzeba w tym siedzieć, żeby wiedzieć o co chodzi.

<br><hr>Arek<br>
Komentatorzy napisał(a):Żeby w mieście nie zamulać wystarczy zdjąć blokady :) Moje Piaggio Nrg całkowicie seryjne potrafi ze spokojem osiągać 70km/h - i szczerze mówiąc nawet fajne przyspieszenie ma. Ale póki co muszę jeździć 40 bo kilka rzeczy trzeba dotrzeć - poprzedni właściciel też był fanem tuningu i debil wstawił niesamowicie twarde sprężynki sprzęgła - skuter ruszał od 5000 obrotów :)
Nie dość że trzeba było go piłować żeby jechał, to poszło łożysko chłodnicy - został zatarty - oddałem do mechanika i teraz już jeżdżę porządnym pojazdem - wydałem 1300zł na gruntowną odbudowę silnika przez głupotę jakiegoś matoła - może teraz zrozumiesz moją złość na tuning :D
Ale nie ma nic lepszego niż ładna pogoda, wygodny kask i skuter - bez żadnych pierdół typu kombinezon, rękawiczki - po prostu mechaniczny, automatyczny dwusuwowy rower... ehh
Rozumiem że ktoś może sobie lubić przesiadywać w garażu - ale ja wolę jeździć i cieszyć się z tego że jadę w pełni zaprojektowanym przez fachowców pojazdem którego głównym celem jest sprawianie przyjemności :)<br><hr>Andrzej<br>
Komentatorzy napisał(a):Łożysko chłodnicy? ;D Co sprężynki sprzęgła mają do zatarcia łożyska pompy wody (o to chodziło?)?
Jak mi padła pompa (padła bo padła, zdarza się. Skuter wtedy miał już kilkadziesiąt km przebiegu, a pompa fabryczna), to zaświeciła się kontrolka od temperatury, ostrożnie zjechałem do domu i wymieniłem pompę po czym jeździłem nadal aż do sprzedania skutera - był tuningowany.
Zresztą tuningować też trzeba umieć, bo widzisz, z całym szacunkiem, ale Ty jakoś starasz się zrzucać winę usterki na to, że silnik był przerobiony (sprężynki sprzęgła sportowe, wow :D ).
Ja i nie tylko ja potrafiłem odpowiednio dobrać podzespoły, złożyć, jeździć tuningowcem, złamałem zasadę fabryczności, ale jeździłem bez problemów. Obsługa pojazdu to też coś ważnego. Może ludzie narzekają na coś, co im się spieprzyło dlatego, że nie potrafili obchodzić się z pojazdem i nie znali zasad jego obsługi, bądź opinia powstała z tego, że sąsiada szwagra syn z Ciechocinka zatarł cylinder bo zapomniał oleju. <br><hr>dfsh<br>
Komentatorzy napisał(a):Oczywiście same sprężynki sprzęgła nie mają bezpośrednio żadnego wpływu - ale hmmm. Może przez ich wymianę silnik dostawał po d*** cały czas? Trzeba było odkręcać manetkę niemal na 3/4 żeby skuter w ogóle jechał - zachowywał się trochę jak dragster. Tak więc bezpośrednio sprężynki nic silnikowi nie zrobiły, ale katowanie go owszem. Wysilone jednostki niestety działają krócej - jak sam na pewno wiesz :) W serwisie powiedzieli mi że to zepsuł się czujnik temperatury... No i jeździłem aż do zatarcia - niedługo wystawię im solidną opinię, ale muszę uważać bo po jednej za ostrej opinii właściciel serwisu groził mi prawnikiem. Zrobiłem niechcący dyskusję o moim skuterze. Przepraszam :)<br><hr>Andrzej<br>
Komentatorzy napisał(a):Opinia za wykonanie pracy danego serwisu to osobiste zdanie klienta, więc nie wiem czego mieliby Ci grozić prawnikiem. Jeżeli zrobili coś źle to oczywiście należy im się też negatywna opinia. Opinia z definicji, proste. Serwis powinien uwzględniać opisie konsumenta i pracować nad ewentualną poprawą wizerunku. Wystaw opinię w sposób kulturalny i rzeczowy ;)<br><hr>dfdg<br>
Właśnie popełniłem błąd - emocje mnie opanowały, w końcu zatarłem skuter :( Nie polecam przeżycia. I napisałem magiczne zadanie "podejrzewam że w serwisie zatrudniono pracowników "po znajomości" " Zarzuciłem w tym momencie nielegalne działanie serwsu którego nie byłbym w stanie udowodnić. :( Ale ze spokojem - już przygotowuję historię swojego życia - cóż pieniędzy mi to nie zwróci, ale da satysfakcję :) <br><hr>Andrzej
Komentatorzy
Mieszkaniec forum
 
Posty: 16771805
Dołączył(a): 27/10/2006, 12:35

Postprzez Komentatorzy » 27/5/2014, 20:48

Komentatorzy napisał(a):Ja wam powiem - ****. Tuning? To właśnie przez niego wasze sprzęty dłużej stały niż jeździły. A jeśli mówisz że takie zajebiste tamte maszyny były mimo że cały czas się psuły... to dlaczego dzisiaj sobie nie kupisz zdezelowanego F12, i nie będziesz się cieszył gdy stanie Ci w połowie drogi do domu? Bo *** masz teraz pieniądze, a ja pocieszę cię że też ciułam pieniążki na mój skuterek - ale oddaję go fachowcom, bo nie mam nerwów do tych małych gówien - i mimo że są proste jak budowa cepa, to nie wolę dostać gwarancję od fachowca na to że pojazd przejeździ wiele kilometrów bez usterki. I już nie **** jakie piękne chwile miałeś siedząc w garażu - bo to jest jak zachwycanie się PRL-em... Takie świetne sprzęty wtedy były, tylko 3/4 z nich stało, bo nie było dostępu do części. A jak lubisz ciułać grosze miesiącami żeby potem przeznaczyć je na skuter który się rozpierdoli po 20 kilometrach, to ja tylko pogratuluję. Tylko seryjne skutery są wiele warte.<br><hr>Tuning skuterka to nie zbrodnia - to debilizm<br>
Komentatorzy napisał(a):Poniosło Cię ;) Oczywiście, są tacy, co składają na sztukę bądź robią fuszerki, byle wyszło 5 zł taniej, albo nawet kupują używane, ale podniszczone części, żeby je potem w swojej stodole wyprostować, naprawić, wyszlifować i składać. W takim przypadku oczywiście - więcej stania w garażu niż jeżdżenia.
Ale jeżeli robimy sobie swoje skutery na częściach może nie tyle co nowych, ale w dobrym stanie, wszystko kompletne, nie składane na sztukę, dobrze dobrane części to takim skuterem po tuningu latamy 20 tys. km bez problemów.

Czaszami siedziało się w garażach, to prawda, ale dla mnie to była przyjemność (bywały też nerwowe chwile, ale zawsze znalazło się jakiś sposób na odkręcenie problemu). Przyjemność właśnie taka, że chciałem wszystko złożyć od razu, siedząc do pierwszej w nocy. Nie chciałem niczego odkładać na następny dzień. Takie dłuższe spędzanie czasu w garażu odbywało się tylko w momentach, gdy składałem go sobie od zera (nie remont, a coś nowego, przeróbka).
Wiadomo, tuningowiec też się lubiał zepsuć, ale nie tak często jak tu wypisują, przesada.
Raz na kilkanaście tys. km wywaliło simering na pompie wody, czy uszczelkę pod głowicą, albo zerwało pasek, czy gaźnik z filtrem potrzebowały umycia i przedmuchania.

Jeździłem tuningowanym skuterem bardzo długo i miałem jedną poważną usterkę, zresztą przez moje małe zaniedbanie w tym momencie. Zaraz zakupiłem nowe części, złożyłem i za parę dni aż do sprzedaż skutera jeździłem i jeździłem...<br><hr>Bogdan<br>
Komentatorzy napisał(a):Jakby to ująć... Nie po to nad skuterem pracują projektanci, inżynierowie, graficy, wysoko wykwalifikowani mechanicy itd. Żeby jakiś chłopaczek go przerobił w garażu według swojego widzimisię. Już nie mówię że brak mu doświadczenia, ale także pieniędzy, pomocy, wyposażenia i za przeproszeniem jaj. Jakby to wytłumaczyć... kompleks małego penisa. Chłopaczek tuninguje skuter żeby mieć namiastkę motocykla na którego go nie stać, do którego nie dorósł, lub po prostu jest napalony bo się naoglądał szybkich i wściekłych. Następny element jaki mnie odrzuca to koszmarny kicz. O ile o seryjnych skuterach mogę powiedzieć że są całkiem ładne, o tyle tuningowe ścierwa mnie odrzucają od manetek do wydechu. Po to ktoś to projektuje żeby tego nie przerabiać. Przepraszam za ostre słowa, ale do sprzętów z mózgiem, nie z penisem.<br><hr>Andrzej<br>
Komentatorzy napisał(a):" żeby mieć namiastkę motocykla na którego go nie stać" - dobra realizacja własnego "projektu" skutera przekracza wartość niejednego prawdziwego, nie starego motocykla.
Są tacy co spieprzą sobie robotę, ale są tacy, którzy na prawdę dobrze to realizują. Przykładów jest wiele: Pan Kyrc, Redus itd. itd. <br><hr>Sławusss322<br>
Komentatorzy napisał(a):Dobrze...Ale główne pytanie - po co? Jak są takimi maniakami prędkości to niech sobie kupią motocykl.
Ale jest jedna rzecz której nienawidzę bardziej od tuningu skuterów - chińskie skutery. Ostatnio jest pogrom. Każdy kupuje te ścierwa bo są tańsze, a robią przyzwoite przebiegi. I jednego i drugiego nigdy nie zrozumiem - wolę opierać się na ludziach ode mnie mądrzejszych niż na samym sobie - bo ja głupi jestem w tej dziedzinie - jak każdy kto nie ukończył politechniki. Mechanika to rzemiosło, a tutaj też jest wiele elementów elektroniki. W garażu bez zaplecza nie da się zrealizować dobrego "projektu". A nawet jak jest dobry, to z pewnością bezsensowny - i tak źle i tak niedobrze :( <br><hr>Andrzej<br>
Komentatorzy napisał(a):Myślę, że w tych konkretnych i znanych projektach nie chodzi o to, żeby skuter jechał 150km/h. To jest po prostu zainteresowanie, ktoś ma z tego satysfakcje. W necie można znaleźć dużo wywiadów z młodymi tunerami chyba na sqtery.com . Ostatnio też gdzieś wywiadu udzielał Maciek Kyrc, z którym też zachęcam się zapoznać.

Ale np. w moim przypadku chodziło o to, żeby nie być zwykłym zamulaczem w mieście czy trasie. Chodziło bardziej o zrywność, dynamiczność. Czasami jadę samochodem za zamulającym skuterem 40km/h i nie ma jak go wyprzedzić, to mnie denerwuje.
A gdy miałem skuter to nikogo nie blokowałem, nikt nie miał pretensji, a w trasie jeździłem na równo z innymi samochodami i wystarczało jeszcze mocy na ewentualne wyprzedzenie.
Oprócz tego, żeby być ciut zrywniejszym robiłem to, bo się tym tematem zainteresowałem. Fajna sprawa, tego nie wytłumaczysz szaremu człowiekowi z ulicy.
To tak, jak ludzie przerabiają stare samochody, zamiast kupić nowych i mocniejszych - trzeba w tym siedzieć, żeby wiedzieć o co chodzi.

<br><hr>Arek<br>
Komentatorzy napisał(a):Żeby w mieście nie zamulać wystarczy zdjąć blokady :) Moje Piaggio Nrg całkowicie seryjne potrafi ze spokojem osiągać 70km/h - i szczerze mówiąc nawet fajne przyspieszenie ma. Ale póki co muszę jeździć 40 bo kilka rzeczy trzeba dotrzeć - poprzedni właściciel też był fanem tuningu i debil wstawił niesamowicie twarde sprężynki sprzęgła - skuter ruszał od 5000 obrotów :)
Nie dość że trzeba było go piłować żeby jechał, to poszło łożysko chłodnicy - został zatarty - oddałem do mechanika i teraz już jeżdżę porządnym pojazdem - wydałem 1300zł na gruntowną odbudowę silnika przez głupotę jakiegoś matoła - może teraz zrozumiesz moją złość na tuning :D
Ale nie ma nic lepszego niż ładna pogoda, wygodny kask i skuter - bez żadnych pierdół typu kombinezon, rękawiczki - po prostu mechaniczny, automatyczny dwusuwowy rower... ehh
Rozumiem że ktoś może sobie lubić przesiadywać w garażu - ale ja wolę jeździć i cieszyć się z tego że jadę w pełni zaprojektowanym przez fachowców pojazdem którego głównym celem jest sprawianie przyjemności :)<br><hr>Andrzej<br>
Komentatorzy napisał(a):Łożysko chłodnicy? ;D Co sprężynki sprzęgła mają do zatarcia łożyska pompy wody (o to chodziło?)?
Jak mi padła pompa (padła bo padła, zdarza się. Skuter wtedy miał już kilkadziesiąt km przebiegu, a pompa fabryczna), to zaświeciła się kontrolka od temperatury, ostrożnie zjechałem do domu i wymieniłem pompę po czym jeździłem nadal aż do sprzedania skutera - był tuningowany.
Zresztą tuningować też trzeba umieć, bo widzisz, z całym szacunkiem, ale Ty jakoś starasz się zrzucać winę usterki na to, że silnik był przerobiony (sprężynki sprzęgła sportowe, wow :D ).
Ja i nie tylko ja potrafiłem odpowiednio dobrać podzespoły, złożyć, jeździć tuningowcem, złamałem zasadę fabryczności, ale jeździłem bez problemów. Obsługa pojazdu to też coś ważnego. Może ludzie narzekają na coś, co im się spieprzyło dlatego, że nie potrafili obchodzić się z pojazdem i nie znali zasad jego obsługi, bądź opinia powstała z tego, że sąsiada szwagra syn z Ciechocinka zatarł cylinder bo zapomniał oleju. <br><hr>dfsh<br>
Komentatorzy napisał(a):Oczywiście same sprężynki sprzęgła nie mają bezpośrednio żadnego wpływu - ale hmmm. Może przez ich wymianę silnik dostawał po d*** cały czas? Trzeba było odkręcać manetkę niemal na 3/4 żeby skuter w ogóle jechał - zachowywał się trochę jak dragster. Tak więc bezpośrednio sprężynki nic silnikowi nie zrobiły, ale katowanie go owszem. Wysilone jednostki niestety działają krócej - jak sam na pewno wiesz :) W serwisie powiedzieli mi że to zepsuł się czujnik temperatury... No i jeździłem aż do zatarcia - niedługo wystawię im solidną opinię, ale muszę uważać bo po jednej za ostrej opinii właściciel serwisu groził mi prawnikiem. Zrobiłem niechcący dyskusję o moim skuterze. Przepraszam :)<br><hr>Andrzej<br>
Komentatorzy napisał(a):Opinia za wykonanie pracy danego serwisu to osobiste zdanie klienta, więc nie wiem czego mieliby Ci grozić prawnikiem. Jeżeli zrobili coś źle to oczywiście należy im się też negatywna opinia. Opinia z definicji, proste. Serwis powinien uwzględniać opisie konsumenta i pracować nad ewentualną poprawą wizerunku. Wystaw opinię w sposób kulturalny i rzeczowy ;)<br><hr>dfdg<br>
Komentatorzy napisał(a):Właśnie popełniłem błąd - emocje mnie opanowały, w końcu zatarłem skuter :( Nie polecam przeżycia. I napisałem magiczne zadanie "podejrzewam że w serwisie zatrudniono pracowników "po znajomości" " Zarzuciłem w tym momencie nielegalne działanie serwsu którego nie byłbym w stanie udowodnić. :( Ale ze spokojem - już przygotowuję historię swojego życia - cóż pieniędzy mi to nie zwróci, ale da satysfakcję :) <br><hr>Andrzej<br>
Przecież właściciel może sobie zatrudniać po znajomości i kogo chce ;D No ale widać, że się oburzyli, o czymś to świadczy.
Ale zatrudnianie znajomych nie musi być kojarzonym z czymś złym. <br><hr>fd
Komentatorzy
Mieszkaniec forum
 
Posty: 16771805
Dołączył(a): 27/10/2006, 12:35

Postprzez Komentatorzy » 3/6/2014, 10:02

Tiaa, łza sie w oku kreci na wspomnienie...Ale ja pamiętam jeszcze starsze czasy...Komarka na pedały stojącego na strychu po tym jak się Ojcu zapalił w czasie jazdy i łomot jaki dostałem po tym jak udało mi się go na tymże strychu odpalić (obawa przed pożarem) oraz starą Jawkę- skuter którą z czasem przejąłem od Ojca. To dopiero był sprzęt...Nikt tego naprawić nie umiał oprócz mnie, a naprawa wystarczyła tylko na dojazd do celu, do domu już wrócić nie dawało rady. Nawet po wymianie silnika...Biedna Jawka...nie raz leżała po tym jak zawiodła przez kilka dni rzucona do rowu i nikt jej nawet ukraść nie chciał...Koledzy w tym czasie biegali ze skorupami na nogach po przypaleniu w czasie wywrotek na motorynkach Pony...I te pierwsze motocykle w rodzaju BMW Sahara z czasów wojny wytargane a chlewka sąsiada i sprzęty typu Junak, Gazela ,SHL i WSK no i oczywiście demoludy...Taka młodość bardzo się różniła od tej obecnej, ale dała nam być może i więcej niż sama jazda na motocyklach- dała nam wspomnienia...W mojej młodości nie liczył się lans a szczytem marzeń było by dosiąść czegoś co wreszcie pojedzie. A im szybciej i im mniej się będzie psuło tym lepiej...<br><hr>marian65
Komentatorzy
Mieszkaniec forum
 
Posty: 16771805
Dołączył(a): 27/10/2006, 12:35

Postprzez Komentatorzy » 3/6/2014, 10:20

Tuning skutera- hmm, komu to potrzebne? W dobie możliwości kupna często za niewielkie pieniądze wszystkiego wg potrzeb wydaje się czymś nieracjonalnym i nieopłacalnym, Po co pakować pieniądze do kibla by jechał urągając bezpieczeństwu i przepisom o te 20 km/godz szybciej skoro można za podobną kasę kupić starszy motocykl przystosowany do jazdy z danymi szybkościami i o odpowiedniej mocy...? Ano jest to bez sensu i ludzie starsi tego nie robią. Np ja mam dwa motocykle i skuter na każdą okazję. ROBIĄ TO MŁODZI ADEPCI MOTOCYKLIZMU którym nikt nie pozwoli na posiadanie motocykla, ludzie którzy zamiast Hamburgera w MC Donaldzie kupują od kolegów potrzebne części za kieszonkowe od rodziców...I bardzo dobrze. Dzięki temu uczą się mechaniki, zawiązują bezpośrednie przyjaźnie (nie przez internet) i w przyszłości zachowają wspomnienia ze swej młodości tak jak my starsi...<br><hr>marian65
Komentatorzy
Mieszkaniec forum
 
Posty: 16771805
Dołączył(a): 27/10/2006, 12:35

Postprzez Komentatorzy » 3/6/2014, 16:56

Komentatorzy napisał(a):Tiaa, łza sie w oku kreci na wspomnienie...Ale ja pamiętam jeszcze starsze czasy...Komarka na pedały stojącego na strychu po tym jak się Ojcu zapalił w czasie jazdy i łomot jaki dostałem po tym jak udało mi się go na tymże strychu odpalić (obawa przed pożarem) oraz starą Jawkę- skuter którą z czasem przejąłem od Ojca. To dopiero był sprzęt...Nikt tego naprawić nie umiał oprócz mnie, a naprawa wystarczyła tylko na dojazd do celu, do domu już wrócić nie dawało rady. Nawet po wymianie silnika...Biedna Jawka...nie raz leżała po tym jak zawiodła przez kilka dni rzucona do rowu i nikt jej nawet ukraść nie chciał...Koledzy w tym czasie biegali ze skorupami na nogach po przypaleniu w czasie wywrotek na motorynkach Pony...I te pierwsze motocykle w rodzaju BMW Sahara z czasów wojny wytargane a chlewka sąsiada i sprzęty typu Junak, Gazela ,SHL i WSK no i oczywiście demoludy...Taka młodość bardzo się różniła od tej obecnej, ale dała nam być może i więcej niż sama jazda na motocyklach- dała nam wspomnienia...W mojej młodości nie liczył się lans a szczytem marzeń było by dosiąść czegoś co wreszcie pojedzie. A im szybciej i im mniej się będzie psuło tym lepiej...<br><hr>marian65<br>
Ja uważam zupełnie odwrotnie - a że sam posiadałem Jawkę to mam porównanie - otóż nie ma gorszych sprzętów niż z tamtego okresu... Te złomy psuły się nawet jak nikt ich nie używał, tłoki puchły, biegi wyskakiwały, kopka miała ukruszone zęby i łapała raz na jakiś czas, linki były powiązane na słowo honoru, z tłumika ciekł olej, z silnika także.... To był po prostu rozpier..ol - ja z chęcią wymieniłem ten stary złom na włoski skuter - ten przynajmniej dojedzie :D I nie trzeba się pieprzyć z biegami w mieście, szukać luzu na światłach itd, a jak się zepsuje to można to oddać do mechanika i mieć gwarancję na naprawę. Sorry ale dzisiejsze sprzęty o małej pojemności biją na głowę sprzęty z epoki :D<br><hr>Andrzej
Komentatorzy
Mieszkaniec forum
 
Posty: 16771805
Dołączył(a): 27/10/2006, 12:35

Postprzez Komentatorzy » 3/6/2014, 20:56

Komentatorzy napisał(a):Tiaa, łza sie w oku kreci na wspomnienie...Ale ja pamiętam jeszcze starsze czasy...Komarka na pedały stojącego na strychu po tym jak się Ojcu zapalił w czasie jazdy i łomot jaki dostałem po tym jak udało mi się go na tymże strychu odpalić (obawa przed pożarem) oraz starą Jawkę- skuter którą z czasem przejąłem od Ojca. To dopiero był sprzęt...Nikt tego naprawić nie umiał oprócz mnie, a naprawa wystarczyła tylko na dojazd do celu, do domu już wrócić nie dawało rady. Nawet po wymianie silnika...Biedna Jawka...nie raz leżała po tym jak zawiodła przez kilka dni rzucona do rowu i nikt jej nawet ukraść nie chciał...Koledzy w tym czasie biegali ze skorupami na nogach po przypaleniu w czasie wywrotek na motorynkach Pony...I te pierwsze motocykle w rodzaju BMW Sahara z czasów wojny wytargane a chlewka sąsiada i sprzęty typu Junak, Gazela ,SHL i WSK no i oczywiście demoludy...Taka młodość bardzo się różniła od tej obecnej, ale dała nam być może i więcej niż sama jazda na motocyklach- dała nam wspomnienia...W mojej młodości nie liczył się lans a szczytem marzeń było by dosiąść czegoś co wreszcie pojedzie. A im szybciej i im mniej się będzie psuło tym lepiej...<br><hr>marian65<br>
Komentatorzy napisał(a):Ja uważam zupełnie odwrotnie - a że sam posiadałem Jawkę to mam porównanie - otóż nie ma gorszych sprzętów niż z tamtego okresu... Te złomy psuły się nawet jak nikt ich nie używał, tłoki puchły, biegi wyskakiwały, kopka miała ukruszone zęby i łapała raz na jakiś czas, linki były powiązane na słowo honoru, z tłumika ciekł olej, z silnika także.... To był po prostu rozpier..ol - ja z chęcią wymieniłem ten stary złom na włoski skuter - ten przynajmniej dojedzie :D I nie trzeba się pieprzyć z biegami w mieście, szukać luzu na światłach itd, a jak się zepsuje to można to oddać do mechanika i mieć gwarancję na naprawę. Sorry ale dzisiejsze sprzęty o małej pojemności biją na głowę sprzęty z epoki :D<br><hr>Andrzej<br>
Szanowny Kolego ja nie twierdzę że nowe jest złe, ale to dzięki staremu jest co wspominać :). Teraz się wsiada i jedzie, kiedyś się wsiadało,a z jazdą bywało różnie. Zawsze były emocje- zapali albo i nie, dojedzie albo i nie... A te rozmowy w garażach jak co naprawić, skąd wziąć części i kto skąd pchał nocą i w deszczu - to właśnie są bezcenne wspomnienia z tamtych lat...<br><hr>marian65
Komentatorzy
Mieszkaniec forum
 
Posty: 16771805
Dołączył(a): 27/10/2006, 12:35

Postprzez Komentatorzy » 3/6/2014, 21:14

Komentatorzy napisał(a):Tiaa, łza sie w oku kreci na wspomnienie...Ale ja pamiętam jeszcze starsze czasy...Komarka na pedały stojącego na strychu po tym jak się Ojcu zapalił w czasie jazdy i łomot jaki dostałem po tym jak udało mi się go na tymże strychu odpalić (obawa przed pożarem) oraz starą Jawkę- skuter którą z czasem przejąłem od Ojca. To dopiero był sprzęt...Nikt tego naprawić nie umiał oprócz mnie, a naprawa wystarczyła tylko na dojazd do celu, do domu już wrócić nie dawało rady. Nawet po wymianie silnika...Biedna Jawka...nie raz leżała po tym jak zawiodła przez kilka dni rzucona do rowu i nikt jej nawet ukraść nie chciał...Koledzy w tym czasie biegali ze skorupami na nogach po przypaleniu w czasie wywrotek na motorynkach Pony...I te pierwsze motocykle w rodzaju BMW Sahara z czasów wojny wytargane a chlewka sąsiada i sprzęty typu Junak, Gazela ,SHL i WSK no i oczywiście demoludy...Taka młodość bardzo się różniła od tej obecnej, ale dała nam być może i więcej niż sama jazda na motocyklach- dała nam wspomnienia...W mojej młodości nie liczył się lans a szczytem marzeń było by dosiąść czegoś co wreszcie pojedzie. A im szybciej i im mniej się będzie psuło tym lepiej...<br><hr>marian65<br>
Komentatorzy napisał(a):Ja uważam zupełnie odwrotnie - a że sam posiadałem Jawkę to mam porównanie - otóż nie ma gorszych sprzętów niż z tamtego okresu... Te złomy psuły się nawet jak nikt ich nie używał, tłoki puchły, biegi wyskakiwały, kopka miała ukruszone zęby i łapała raz na jakiś czas, linki były powiązane na słowo honoru, z tłumika ciekł olej, z silnika także.... To był po prostu rozpier..ol - ja z chęcią wymieniłem ten stary złom na włoski skuter - ten przynajmniej dojedzie :D I nie trzeba się pieprzyć z biegami w mieście, szukać luzu na światłach itd, a jak się zepsuje to można to oddać do mechanika i mieć gwarancję na naprawę. Sorry ale dzisiejsze sprzęty o małej pojemności biją na głowę sprzęty z epoki :D<br><hr>Andrzej<br>
Komentatorzy napisał(a):Szanowny Kolego ja nie twierdzę że nowe jest złe, ale to dzięki staremu jest co wspominać :). Teraz się wsiada i jedzie, kiedyś się wsiadało,a z jazdą bywało różnie. Zawsze były emocje- zapali albo i nie, dojedzie albo i nie... A te rozmowy w garażach jak co naprawić, skąd wziąć części i kto skąd pchał nocą i w deszczu - to właśnie są bezcenne wspomnienia z tamtych lat...<br><hr>marian65<br>
Zaobserwowałem w tej dyskusji podział komentujących na dwie grupy. Jedni, którzy patrzą na to wszystko ze strony praktycznej, ekonomicznej itd. tzn. że ma służyć na dojazdy do konkretnego celu, bezawaryjnie, szybko, dynamicznie, ekonomicznie, jednocześnie negatywnie krytykują tuningi i ten cały temat, jako pasja ludzi i dobre wspomnienia. Dla tej grupy tuning jest bez sensu, wszystko ma być oryginalne i ma się tym jeździć sprawnie do pracy.
Natomiast druga grupa nie traktuje tych pojazdów jako środek do przemieszczania się, tylko jest to przedmiot ich zainteresowania. I Ci ludzie do pracy poruszają się swoimi autami czy nawet swoimi DRUGIMI motorowerami w pełnej serii, a wg mnie w tym temacie mowa jest o tych pierwszych, czyli nie służących jako środek transportu, ale jako coś innego.
Przykład, jest dość znany chłopak w świecie tuningu skuterów. Jego skuter cały czas stoi w garażu (nie naprawia go, a tylko chyba myje). Ale nie jeździ nim, bo on służy do pokazywania się nim na różnych konkursach lub imprezach typu customshow - ten skuter, w którego wpakował dziesiątki tysiecy dla pierwszej wymienionej przeze mnie grupy jest idiotyzmem, ale nie... on na co dzień, do pracy jeździ sobie drugim, normalnym motocyklem, a na zimę ma samochód.

I dyskusja pomiędzy tymi dwiema grupami jest bez sensu, bo każda ma inne przekonania i mentalność. Jedni traktują to jako pasję (nocna usterka w trasie to dla nich fantastyczna przygoda, coś, co będą wspominać), a drudzy chcą po prostu mieć to do przemieszczania się z pkt. A do B.

Należę do tej drugiej grupy. Lubię grzebać, lubię się bawić, lubię mieć potem satysfakcję ze swoich osiągów, skuterem po tuningu też robiłem wakacyjne trasy, ale prawdziwym moim pojazdem na co dzień, którym się przemieszczam nie z pasji, a z konieczności jest samochód lub drugi motocykl, ewentualnie rower ;)<br><hr>Arek
Komentatorzy
Mieszkaniec forum
 
Posty: 16771805
Dołączył(a): 27/10/2006, 12:35

Postprzez Komentatorzy » 22/9/2014, 20:51

Co prawda mam 17 lat ale dla mnie zbytnio się nie zmieniło, oprócz sprzętu. Yamaha Aerox, Aprilia SR50 to tak naprawdę skutery dla dzisiejszej młodzieży jak ja, ale akurat ja jeżdżę Simsonem S51 Enduro, fakt; czasami się zepsuje że szlag mnie trafia ale innym razem leje wache + olej i jeżdżę. Czasy kiedy się siedziało z kolegami i naprawiało 1 motor dla mnie nie przeminęły bo np.dzisiaj z kolegą który także ma simsona, naprawialiśmy simsona jeszcze innego kolegi. Lubimy sobie posiedzieć i podłubać przy swoich maszynach, przy czym rozmawiamy jak to by było fajnie pojechać gdzieś w trasę w przyszłości.<br><hr>Arczo
Komentatorzy
Mieszkaniec forum
 
Posty: 16771805
Dołączył(a): 27/10/2006, 12:35

Postprzez Komentatorzy » 4/10/2014, 07:20

A Maxiskutery?
Skutery to nie tylko 50-tki po tuningu lub bez, nie tylko 125 na prawko B.
Zwróćcie uwagę ile pojawiło się ostatnio maxi - szczególnie w większych miastach. Od kilku lat jestem członkiem Maxi Skuterowego Klubu Burgmania i tam też da się zaobserwować coraz większe zainteresowanie tym segmentem, powyżej 250 cm3, jednośladów.
I w tych sprzętach też jest pole do tuningu, nie tak spektakularnego jak w przypadku 50-tek, bardziej dyskretnego, chociaż zdążają się wyjątki.
Zapraszam na <a href="http://www.burgmania.net/index.php?lang=pl" target="blank" class="link" rel="nofollow">http://www.burgmania.net/index.php?lang=pl</a> i <a href="https://www.facebook.com/burgmania?fref=ts" target="blank" class="link" rel="nofollow">https://www.facebook.com/burgmania?fref=ts</a>
LWG!<br><hr>pgizi
Komentatorzy
Mieszkaniec forum
 
Posty: 16771805
Dołączył(a): 27/10/2006, 12:35

Zmiany

Postprzez sylwekte » 6/4/2016, 22:51

Moim zdaniem bardzo się zmieniło! Ogólnie zastanwaim się nad nowym modelem, szukam, czytam i jak patrzę na to, co mają np. na scooter.com.pl, to jestem w szoku (jakość/cena - wygląd gratis :D)
sylwekte
Świeżak
 
Posty: 18
Dołączył(a): 25/6/2014, 09:45

Postprzez roxy100 » 15/4/2016, 05:50

sylwekte, a co to za sklep/punkt scooter.com.pl ? kupowałeś tam coś kiedyś, polecasz? bo faktycznie mają parę fajnych sprzętów a zupełnie ich nie znam
roxy100
Świeżak
 
Posty: 10
Dołączył(a): 25/6/2014, 09:50

Poprzednia strona


Powrót do Komentarze do artykułów na Ścigacz.pl



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 19 gości




na gr