MotoGP 2007 w telewizji
Myślałam, że uda się przetrzymać Stonera chociaż do przyszłego wyścigu. Tytuł i uznanie jak najbardziej należą się temu chłopakowi. Mam tylko nadzieję, że reszta nie odpuści w kolejnych wyścigach. Wyścig był nieprzewidywalny, zapewne nikt z nas po starcie nie spodziewał się takiego układu na podium
Ciekawa jestem czy zdecydują się na jednego dostawcę ogumienia tak jak ma to miejsce w przypadku WSBK. Swoją drogą czy wiecie dokładnie jakie są zasady na WSBK jeżeli chodzi o opony Pirelli, jak rozumiem zawodnicy dostają określoną liczbę opon, wszyscy mają opony z tą samą mieszanką?.
Teraz oczekiwanie na 14 października GP Australii i wyścig na torze Phillip Island.
Ciekawa jestem czy zdecydują się na jednego dostawcę ogumienia tak jak ma to miejsce w przypadku WSBK. Swoją drogą czy wiecie dokładnie jakie są zasady na WSBK jeżeli chodzi o opony Pirelli, jak rozumiem zawodnicy dostają określoną liczbę opon, wszyscy mają opony z tą samą mieszanką?.
Teraz oczekiwanie na 14 października GP Australii i wyścig na torze Phillip Island.
<i><b>"A żyć możesz tylko dzięki temu, za co mógłbyś umrzeć..."</b></i>
<b><i><a href="http://zmija.riderblog.pl/">Blog Żmii</i></b></a>
<b><i><a href="http://zmija.riderblog.pl/">Blog Żmii</i></b></a>
-
Lovtza - Moderator
- Posty: 879
- Dołączył(a): 4/8/2006, 09:46
Paca napisał(a):ehhh....az sie lezka w oku kreci ze Rossi nie dal rady<jego mechanicy w sumie> bo koncowka mogla byc mega ciekawa a tu juz wszystko wiadomo. no nic...za rok bedzie lepiej Valuś !
Kurcze no, co Wy z tymi mechanikami?
Czy ja piszę niewyraźnie?
http://www.scigacz.pl/GP,Japonii,Rossi, ... ,3870.html
- Mick MotoGP
- Świeżak
- Posty: 71
- Dołączył(a): 31/7/2007, 15:39
- Lokalizacja: Z paddocku
No wielkie gratki dla Stonera za 1 miejsce w sezonie 2007 należało sie i już.Rossi będzie musiał się zadowolić jak narazie 2 miejscem ale nie jest tak zle,Michelin popisał się nie ma co plama po całości.Dobrze będzie jak wejdą przepisy odnośnie jednolitego ogumienia w sezonie 2008,jednym słowem warto było zarywać poranek.
- Wzmocniony
- Świeżak
- Posty: 209
- Dołączył(a): 23/5/2007, 19:55
Też jestem za jednym dostawcą ogumienia - wtedy już nie będzie można zwalić winy na producenta w takim stopniu jak to jest teraz.Bo zawodnicy na bridgach nie skarżą się na złe mieszanki w takim stopniu jak ci z michelinów. Mnie francuzi już kompletnie do siebie zniechęcili.
- Delilah
- Świeżak
- Posty: 3
- Dołączył(a): 22/9/2007, 19:02
A mi tam sie zdaje, ze gdyby miał być jeden dostawca ogumienia to pozbawiłoby to moto gp części kolorytu, bo odnosze czasem takie wrazenie ogladajac F1.
- Daytona Fan
- Świeżak
- Posty: 64
- Dołączył(a): 4/3/2007, 22:12
Ja myślałem, że Vale zaryzykuje te 10 ostatnich okrążeń na "mokrej" oponie. Zmiana motocykla jako ostatni, pomijając późniejsze kłopoty, była chybiona taktycznie. Moim zdaniem, jak już pokazały wcześniejsze wyścigi mokre, jeśli ma się zmieniać opony (a raczej nie ma wyjścia) to trzeba to robić jak najszybciej. Vale sam sobie uśpił swoją czujność tym, że mu się tak szybko jechało na bierzniku.
"Zielonym" udało się dowieść dobre miejsca, mimo że Randy raz po piachu pojechał.
Cieszy zwycięstwo Passini'ego i prawie satysfakcjonuje drugie miejsce Dovizioso.
Niemniejsze emocje były dziś w Radomiu na roztrzygnieciu sezonu supermoto.
Piotr Kaczorowski w MP i Grzegorz Chochół w PPZM dziś byli bezkonkurencyjni i deklasowali rywali.
"Zielonym" udało się dowieść dobre miejsca, mimo że Randy raz po piachu pojechał.
Cieszy zwycięstwo Passini'ego i prawie satysfakcjonuje drugie miejsce Dovizioso.
Niemniejsze emocje były dziś w Radomiu na roztrzygnieciu sezonu supermoto.
Piotr Kaczorowski w MP i Grzegorz Chochół w PPZM dziś byli bezkonkurencyjni i deklasowali rywali.
SUPERMOTO.PL
-
kildow - Świeżak
- Posty: 299
- Dołączył(a): 11/7/2007, 15:19
- Lokalizacja: Warszawa
Daytona Fan napisał(a):A mi tam sie zdaje, ze gdyby miał być jeden dostawca ogumienia to pozbawiłoby to moto gp części kolorytu, bo odnosze czasem takie wrazenie ogladajac F1.
Na pewno będzie to o jeden element konkurencyjny mniej, jednak nie sądzę, żeby odbiło się to na zaciętej walce podczas wyścigów. Będąc na jednej z rund WSBK w Brnie zawodnicy dawali z siebie wszystko i cieszyło to, że większą wagę miało ich doświadczenie i technika jazdy oraz przygotowanie maszyn niż kwestia ogumienia. Czas pokaże... na pewno będzie mniej "zamieszania", co dla niektórych może oznaczać mniejszą widowiskowość wyścigów.
<i><b>"A żyć możesz tylko dzięki temu, za co mógłbyś umrzeć..."</b></i>
<b><i><a href="http://zmija.riderblog.pl/">Blog Żmii</i></b></a>
<b><i><a href="http://zmija.riderblog.pl/">Blog Żmii</i></b></a>
-
Lovtza - Moderator
- Posty: 879
- Dołączył(a): 4/8/2006, 09:46
Najpierw te same opony, potem te same motocykle, a na koniec klonowanie zawodników.
Różne ogumienie pozwala słabszym teoretycznie teamom też czasem powalczyć. Patrz: Kawasaki.
Szkoda by było z pięknego i emocjonującego MotoGP zrobić przewidywalną i nudną F1.
Różne ogumienie pozwala słabszym teoretycznie teamom też czasem powalczyć. Patrz: Kawasaki.
Szkoda by było z pięknego i emocjonującego MotoGP zrobić przewidywalną i nudną F1.
SUPERMOTO.PL
-
kildow - Świeżak
- Posty: 299
- Dołączył(a): 11/7/2007, 15:19
- Lokalizacja: Warszawa
kildow napisał(a):Szkoda by było z pięknego i emocjonującego MotoGP zrobić przewidywalną i nudną F1.
Mam nadzieję, że tak się nie stanie A co do tych samych motocykli i klonów zawodników to chyba jeszcze daleka droga Jednak nie wiemy, co nam przyniesie przyszłość. Skoro nas zadziwiają wyścigi z lat 50-70'tych, kto wie jak będą one wyglądać za X lat.
Ps. Załączam również tył koszulki Stonera, na których znajdują się podziękowania dla jego bohaterów jak i znajomych (taki mały off-top).
- Załączniki
-
- Zwycięskie wdzianko Stonera
- Stoner_motogp_world_champion.jpg (166.96 KiB) PrzeglÄ…dane 4084 razy
<i><b>"A żyć możesz tylko dzięki temu, za co mógłbyś umrzeć..."</b></i>
<b><i><a href="http://zmija.riderblog.pl/">Blog Żmii</i></b></a>
<b><i><a href="http://zmija.riderblog.pl/">Blog Żmii</i></b></a>
-
Lovtza - Moderator
- Posty: 879
- Dołączył(a): 4/8/2006, 09:46
Piękno sportów motorowych jest właśnie dzięki nierozłącznej parze człowiek-sprzęt. Jeśli się bedzie dążyć do uniezlaeżnienia od różnic sprzętowych to się ze sportów motorowych zrobi.... szachy (z człym szacunkiem do dyscypliny)
A offtopując - to łady gest na koszulce, szczególnie "my heroes"
A offtopując - to łady gest na koszulce, szczególnie "my heroes"
SUPERMOTO.PL
-
kildow - Świeżak
- Posty: 299
- Dołączył(a): 11/7/2007, 15:19
- Lokalizacja: Warszawa
Co do koszulki - Stoner ma klasę, przyznaję. Chociaz sam jestem fanem Rossiego no i - nie wiem z jakich powodów, nie pytajcie (no i nie krzyczcie, bo niektórzy tu widzę tego pana nie lubią ) - Haydena.
W kwestii opon - zgadzam sie, ze moze to szanse wyrównac i zwiekszyc role doswiadczenia i talentu w wyscigu - ale ja tam lubie te emocje zwiazane z rywalizacja Michelin i Bridgestone, dla mnie to czesc esencji Moto GP.
W kwestii opon - zgadzam sie, ze moze to szanse wyrównac i zwiekszyc role doswiadczenia i talentu w wyscigu - ale ja tam lubie te emocje zwiazane z rywalizacja Michelin i Bridgestone, dla mnie to czesc esencji Moto GP.
- Daytona Fan
- Świeżak
- Posty: 64
- Dołączył(a): 4/3/2007, 22:12
Rózni dostawcy gumy ok, jestem za ale nie na obecnych zasadach. Stoner mistrzem-super, należy się ale gdzieś Mick tu napisał-to nie sztuka zdobyć tytuł dysponując najlepszym motocykle do tego z najlepszymi gumami. Nie wiem też dlaczego w tym zdaniu czuje brak szacunku dla Rossiego-sorry ale Yamaha od początku kiedy przeszedł do nie Vale to nie byl nigdy najlepszy motocykl i samą jazda i walką na torze Valek musiał czesto sporo nadrabiać w poprzednich latach-co było widać gołym okiem i co czyniło ten sport niezwykle widowiskowym. Teraz...Stoner (świetnie jeździ nie powiem ) wyskakuje na mega szybkim Ducu dlaeko do przodu i jest po zawodach...nawert jak nienajlepiej dobierze opony.
Ja chętnie bym widział i Michelin i Bridgestone i Pirelli i nawet Dunlopa w każdych zawodach (choć to niemożliwe) ale bez durneych i zbednych ograniczeń hamujących jednych na rzecz drugich.
Ja chętnie bym widział i Michelin i Bridgestone i Pirelli i nawet Dunlopa w każdych zawodach (choć to niemożliwe) ale bez durneych i zbednych ograniczeń hamujących jednych na rzecz drugich.
brak opisu...
-
Thrillco - Mieszkaniec forum
- Posty: 2598
- Dołączył(a): 22/2/2006, 20:57
- Lokalizacja: Białystok
Thrillco napisał(a):Nie wiem też dlaczego w tym zdaniu czuje brak szacunku dla Rossiego-sorry ale Yamaha od początku kiedy przeszedł do nie Vale to nie byl nigdy najlepszy motocykl i samą jazda i walką na torze Valek musiał czesto sporo nadrabiać w poprzednich latach-co było widać gołym okiem i co czyniło ten sport niezwykle widowiskowym.
W jednym się z Tobą nie zgodzę - to nieprawda, że Yamaha nie dawała Valentino dobrej maszyny,pamiętasz sezony 2004-2005? Wtedy Włoch dysponował jedną z najlepszych maszyn w stawce, a przecież w sezonie 2005 zdemolował rywali mając na końcie 11 wygranych (o ile dobrze pamiętam). Problemy z Yamahą zaczęły się na dobre dopiero w poprzedim sezonie i to po trochu z winy fabryki, bo chyba zbytnio w siebie uwierzyli. Teraz juz wiedzą na pewno, że muszą wziąścsię do roboty i oby w 2008 walka toczyła się na poziomie umiejetności zawodników.
Jeden producent ogumienia nie musi oznaczać, że motogp stanie się tak samo nudne jak F1 (świetny przykład podała Żmija - czy w superbikach jest nudno? zdecydowanie nie Ja jestem za bridgami.
Bardzo spodobała mi się koszulka Australijczyka, jestem kibicem i Rossiego i Stonera, na szczęscie ci dwaj darzą się szacunkiem i mam nadzieję, że nie będzie nigdy tak jak z Biaggim czy z biednym Sete
- Delilah
- Świeżak
- Posty: 3
- Dołączył(a): 22/9/2007, 19:02
Thrillco - No to teraz rozpoczÄ…Å‚eÅ› bardzo delikatny temat... .
Na początek zaznaczam, że jestem wielbicielem talentu Rossiego. Przychylam się do zdania, że można określić go mianem GOAT (Greatest Of All Time), ale niezaprzeczalnie, aż do końca sezonu 2005, Valentino dysponował najlepszym motocyklem w MotoGP, przeanalizujmy to rok po roku:
2000 - pierwszy sezon Valentino w królewskiej klasie, wówczas jeszcze 500ccm. Rossi otrzymuje fabryczną Hondę NSR500V4 - motocykl niepokonany od 1993 roku oraz bezsprzecznie najlepszy zespół mechaników, z Jeremy'm Burgessem na czele.
Honda nie była wówczas najlepszą konstrukcją - to się zgadza (choć i tak była porównywalna z maszynami rywali) - Rossi pokazał klasę zdobywając wicemistrzostwo i dystansując pozostałych zawodników na NSR.
Należy pamiętać, że zespoły prywatne zazwyczaj mają znikome szanse na nawiązanie walki o tytuł, choć nieraz są w stanie walczyć o zwycięstwa.
I podobna sytuacja miała miejsce w sezonie 2001. Fabryczne motocykle Suzuki i Yamahy były nie najlepszymi konstrukcjami, ponieważ producenci pracowali już nad maszynami MotoGP o dwusuwowe pięćsetki po prostu trochę odpuścili w ostatnim sezonie.
Dowodem tego jest dopiero 11 pozycja w generalce obrońcy tytułu, Kenny'ego Robertsa Juniora oraz 9 jego zespołowego kolegi, Sete Gibernau. Fakt, że Yamaha dawała ciała praktycznie od 1993 roku (kiedy karierę z powodu kontuzji zakończył Rainey), był na paddocku głośno komentowany, ale o tym później, bo łączy się to w sumie z przejściem do nich Valentino...
Podczas gdy Rossi wygrywa 11 z 16 wyścigów i kończy sezon z ponad stu-punktową przewagą nad resztą stawki, rywale walczą co najwyżej o drugą pozycję.
Głównymi rywalami Valentino był: Biaggi na Yamasze (starszy shit) oraz Barros i Capirossi na prywatnych Hondach, które nie był tak samo (czytać: tak dobrze) przygotowane jak maszyna Rossiego).
Teraz rok 2002 czyli ten na którym opieram swoją tezę: Producenci wprowadzają nowe czterosuwy, jednak na maszynach tych jeździ tylko kilku zawodników. Ekipy prywatne nadal korzystają z dwusuwowych 500tek, a ich zawodnicy narzekają, że nie są w stanie walczyć z 990'tkami - dlatego kilku z nich otrzymuje nowe sprzęty w końcówce sezonu.
Popatrzymy na wyniki końcowe: Na 16 wyścigów Rossi piętnaście kończy na podium (w Brnie nie dojechał do mety bo rozleciała się przednia opona). 11 razy wygrywa a 4 jest drugi.
Tylko raz w otwartej walce na początku sezonu pokonuje go Japończyk Tohru Ukawa, który także dosiada fabrycznej Hondy RC211V. To Rossi jest jednak zawodnikiem numer jeden i Tohru zostaje zepchnięty przez HRC nieco na drugi plan.
Na drugiej pozycji sezon kończy Max Biaggi, który do Rossiego traci OGROMNĄ ilość 140 punktów - porównajcie sobie to do faktu, że obecnie przewaga Stonera nad Rossim to "zaledwie" 80'kilka punktów.
Biaggi cały czas narzeka na motocykl. Jego krytycy śmieją się i nazywają go "cieniakiem", a morale zespołu Yamahy osiąga dno, ponieważ fabryka w Japonii nowy czterosuw przygotowała na zasadzie: wsadzamy silnik 980ccm (nie wiadomo czemu wymyślili sobie, że zrobią mniejszy...) w podwozie od 500tki i ogień - no i był ogień, ale ze strony Maxa i Carlosa, którzy narzekali na maszynę i jak widać - słusznie.
Śmiem twierdzić, że Max w tym roku na takim samym motocyklu, mógłby pocisnąć Rossiego... a oto dowód:
Na cztery wyścigi przed końcem sezonu Alex Barros, który wcześniej w tym roku zaledwie cztery razy stanął na podium dosiadając prywatnej NSR500V4 (raz był drugi - w Czechah po wycofaniu się Rossiego, trzy razy trzeci), otrzymuje od Hondy w nagrodę RC211V - oczywiście nie do końca w takiej samej specyfikacji jak fabryczna maszyna Rossiego, ale jednak otrzymuje czterosuwa...
Z czterech ostatnich wyścigów sezonu Barros wygrywa dwa, dystansując Rossiego w Walenci i wygrywając świetny pojedynek w Motegi. W Australii jest drugi i przegrywa walkę z Rossim po przestrzeleniu jednego z zakrętów (walczyli jak szaleni), a w Malezji staje na podium, finiszując tuż za Rossim.
Sezon się skończył, a ostatnie cztery wyścigi dały wszystkim bardzo dużo do myślenia.
Rok 2003 upłynął pod znakiem walki Rossiego z Sete Gibernau. Hiszpan rok wcześniej jeździł na Suzuki i praktycznie nie istniał. W 2003 przesiadł się na RC211V i wygrał cztery wyścigi, łącznie dziesięć razy stając na podium.
Rossi wygrywa sezon z przewagą 80 punktów nad Gibernau. Vale wygrywa dziewięć wyścigów, a na podium kończy wszystkich 16 rund!!!
Biaggi - nadal na Yamasze - jest trzeci i cały czas narzeka na motocykl (w zespole trzymają go jednak wielkie pieniądze od Marlboro). Jak słaba jest konstrukcja? Oto dowód:
Alex Barros, który dominował w ostatnich czterech wyścigach sezonu 2002, przesiada się w sezonie 2003 na Yamahę. Jest w szczytowej formie, ale na podium staje tylko raz a sezon kończy na odległej, dziewiątej pozycji. Wściekły Brazylijczyk zrywa swój kontrakt z zespołem i w roku 2004 podpisuje kontakt z fabrycznym zespołem Hondy. Barros zrobił to świadomie - wiedział, że całe wynagrodzenie od Hondy będzie musiał oddać Yamasze za zerwanie kontraktu (i jeszcze dorzucić trochę własnej kasy), więc postanowił jeździć za darmo, ale na sprawdzonym motocyklu. Zrobił to w najgorszym momencie, ale o tym za chwilę...
Mimo wszystko, to właśnie w tym sezonie Rossi udowodnił geniusz swój oraz Hondy RC211V. Podczas Grand Prix Australii Valentino wyprzedził na żółtej fladze. Za takie przewinienie dodawano wówczas 10 sekund do ostatecznego wyniku wyścigu.
Rossi jechał tuż przed Capirossim i nagle w połowie wyścigu zobaczył tablicę "5 sekund za Lorisem". No i stało się... Valentino dokonał wręcz cudu - przyspieszył tak, że poprawił wszystkie rekordy trasy i walił czasy średnio o dwie sekundy szybsze niż te Lorisa. Ostatecznie Rossi przez połowę wyścigu powiększył swoją przewagę nad Capirossim o jakieś 20 sekund i wygrał! Trzeba przy tym zaznaczyć, że Loris też "nie zamulał" i robił co mógł aby odebrać Rossiemu to zwycięstwo. Cała reszta stawki do mety przyjechała prawie pół okrążenia za Vale.
Po wyścigu ludzie zbierali szczęki z podłogi a Rossi przyznał, że - cytuję:
"Dzisiaj CHYBA po raz pierwszy w życiu pojechałem na 100%"
Geniusz - bezapelacyjnie - ale na tegorocznej Yamasze nawet on nie jest w stanie robić takich cudów!
Słynny sezon 2004 i wielkie zmiany. Yamaha rozmawiała z Rossim już od 2002 roku i przed podpisanie kontraktu przeprowadziła "restrukturyzację" na ogromną skalę: Z zespołu wyleciało całe kierownictwo, połowa mechaników a nawet połowa ludzi odpowiedzialnych za budowę motocykla w Japonii.
Misją zatrudnionego w 2001 roku Davide Brivio miało być właśnie ściągnięcie do Yamahy Valentino i tak też się stało. Razem z nim przyszli wszyscy mechanicy z Hondy (z jednym wyjątkiem) oraz Jeremy Bugress - najbardziej szanowany szef mechaników na paddocku (prawie 30 lat doświadczenia, mnóstwo tytułów od końca lat 70'tych). W Japonii zatrudniono Masao Furusawe, eksperta od silników, który miał w końcu przygotować konkurencyjny motocykl.
Kibice często mówią, że Rossi wygrywałby nawet na Kawasaki, Suzuki czy komarku, ale tak naprawdę wszystko zależy od tego czy fabryka byłaby w stanie odpowiednio szybko reagować na jego wskazówki i na czas przygotowywać ulepszenia.
Nie ma się co oszukiwać - Honda RC211V była genialnym motocyklem, ale tylko dlatego, że tak naprawdę stworzył ją Rossi. Valentino po raz pierwszy wsiadł na tą konstrukcję już w sierpniu 2000 roku i powiedział wówczas Japończykom, że to kupa złomu. Kazał zmienić to i tamto i Japończycy zastosowali się do jego wskazówek, przygotowując na sezon 2002 genialną maszynę.
Zauważcie, że od 2004 roku Honda miała coraz większe problemy, ponieważ Japończycy nie wiedzieli którego z zawodników słuchać jeśli chodzi o rozwój motocykla. Poprzedni sezon był tego najlepszym dowodem, ponieważ Nicky Hayden jeździł "hybrydą" z wadliwym sprzęgłem, podwoziem i wieloma innymi rzeczami. Amerykanin miał wiele szczęścia. Jeździł równo i sumiennie ale po tytuł sięgnął w dużym stopniu dzięki błędom i pechowi Rossiego/Yamahy. W tym roku jak widać, Honda zrobiła kompletnie fatalny motocykl i ewidentnie cały czas nie potrafi odnaleźć się po stracie Rossiego!
Wracając do sezonu 2004. Na pierwszy test w Malezji - pod koniec stycznia, Yamaha przygotowała Rossiemu aż CZTERY zupełnie inne silniki - z których wybrał jeden i rozwijał go przez resztę sezonu. Już w lutym, podczas drugiego testu, podwozie było kompletnie przebudowane a maszyna zaczęła jeździć tak jak powinna.
Śmiem twierdzić, że Yamaha w sezonie 2004 wcale nie była gorszym motocyklem niż Honda, ale było tak tylko dzięki Rossiemu i niestety tylko w jego przypadku. Wiele osób mówi, że tamten motocykl był fatalny ponieważ inni zawodnicy go dosiadający (Checa, Melandri, Abe) ciągle się wywalali albo kończyli wyścigi w połowie stawki. Sęk w tym, że ścigali się oni na niemal zupełnie innej maszynie, która nie była tak doskonale przygotowana jak ta Rossiego (chodzi tu głownie o podwozie i przednie zawieszenie), ponieważ to on był gwiazdą w zespole.
Z pewnością wywalczenie dwóch tytułów było dla Rossiego o wiele trudniejsze niż pierwszych trzech w królewskiej klasie, gdyż Sete i Max ostro naciskali na RC211V, ale udało się i za to chwała Valentino.
Przypomnę jeszcze tylko, że Barros w 2004 roku - znowu na Hondzie, nie był już tym samym Barrosem z końca sezonu 2002. Max przesiadł się na Hondę i nadal nie potrafił pokazać swojego potencjału (znanego chociażby z roku 1998). Tak jak już wspomniałem, Honda pogubiła się w rozwoju maszyny a wszystko skończyło się głośnym i kontrowersyjnym wyrzuceniem Biaggiego z zespołu Repsol Honda po kolejnej, bardzo dostanej kłótni (Włoch zsiadł z motocykla w Turcji i po prostu puścił go, "rzucając" maszynę na ziemie i obrażając przy tym wszystkich dookoła).
Rok 2006 to pierwsza rysa na idealnej karierze Rossiego. Yamaha w końcu popełniła błąd, który zarówno on jak i Colin zlekceważyli podczas zimowych testów (wibracje przedniego zawieszenia w Malezji i Australii pojawiały się tylko w kilku zakrętach, więc zignorowali je - na Jerez - tydzień przed początkiem sezonu, maszyna wibrowała już wszędzie ale było za późno na drastyczne modyfikacje podwozia) i niestety na koniec sezonu zapłacili za to wysoką cenę.
W tym roku jest podobnie, chociaż największym problemem jest nie tyle motocykl, co opony Michelin. Nawet gdyby Yamaha latała na Bridgestone'ach to jak pokazał Katar i Katalonia, wciąż jest za wolna by rywalizować z Ducati na długich prostych.
Cała ta historia pokazuje pewną bardzo prostą prawidłowość. Jeśli maszyna lub opony są do kitu, a inżynierzy nie potrafią zastosować się do wskazówek Rossiego, nawet tak wielki mistrz nie jest w stanie dokonać cudu.
Rossi miał zawsze najlepszy sprzęt, ponieważ potrafił tak go sobie "rozwinąć" i wykorzystać jego potencjał. Ilu jednak jest w MotoGP zawodników, którzy nie mają takiej szansy. Rok temu nie miał je Stoner - miał w tym i od razu widać różnicę.
Może gdyby Suzuki Japan bardziej słuchało Hopkinsa i Vermeulena (a wcześniej Robertsa - było o tym swojego czasu bardzo głośno), to GSV-R miałoby teraz na swoim koncie przynajmniej jeden mistrzowski tytuł?
Jeszcze dwa zdania o problemach Michelin. Do tej pory było tak: że w piątek dane z toru leciały przez internet do siedziby firmy we Francji, która przygotowywał dla Rossiego nowe opony w nocy i te w sobotę rano były już na torze. Inni zawodnicy Michelina też z tego korzystali, ale tylko Rossi regularnie - stąd przepis o 31 oponach wybieranych w czwartek i stąd problemy Rossiego i Yamahy. Nie da się już wyciągnąć z ciężarówki (jak powiedział to Colin:) "Magicznej opony" i wygrać. Teraz trzeba sprawić by działało to, co dostało się w czwartek... a to nie działa. Mówiąc krótko, jestem za przepisem o jednym dostawcy opon, ponieważ wyrówna szansy nie tylko Rossiego i Pedrosy, ale też takich zawodników jak Nakano, Guintoli czy Roberts.
Wybaczcie, że tak się rozpisałem, ale jakoś mi się zebrało na epopeję po przebudzeniu. Pragnę tylko zaznaczyć, że wszystko opisane powyżej to zbiór faktów zebranych przeze mnie przez lata wyjazdów na GP i rozmów i dziesiątkami osób: zawodników, mechaników, inżynierów, dyrektorów, menedżerów itd. O wielu z nich było zresztą swojego czasu głośno i wiele z nich opisywałem zarówno w Fast Bike'u jak i prasie zagranicznej (a te ciekawostki z sezonu 2007 także na Ścigaczu).
Pozdrawiam i mam nadzieję, że ktokolwiek dotarł do tej kropki.
Na początek zaznaczam, że jestem wielbicielem talentu Rossiego. Przychylam się do zdania, że można określić go mianem GOAT (Greatest Of All Time), ale niezaprzeczalnie, aż do końca sezonu 2005, Valentino dysponował najlepszym motocyklem w MotoGP, przeanalizujmy to rok po roku:
2000 - pierwszy sezon Valentino w królewskiej klasie, wówczas jeszcze 500ccm. Rossi otrzymuje fabryczną Hondę NSR500V4 - motocykl niepokonany od 1993 roku oraz bezsprzecznie najlepszy zespół mechaników, z Jeremy'm Burgessem na czele.
Honda nie była wówczas najlepszą konstrukcją - to się zgadza (choć i tak była porównywalna z maszynami rywali) - Rossi pokazał klasę zdobywając wicemistrzostwo i dystansując pozostałych zawodników na NSR.
Należy pamiętać, że zespoły prywatne zazwyczaj mają znikome szanse na nawiązanie walki o tytuł, choć nieraz są w stanie walczyć o zwycięstwa.
I podobna sytuacja miała miejsce w sezonie 2001. Fabryczne motocykle Suzuki i Yamahy były nie najlepszymi konstrukcjami, ponieważ producenci pracowali już nad maszynami MotoGP o dwusuwowe pięćsetki po prostu trochę odpuścili w ostatnim sezonie.
Dowodem tego jest dopiero 11 pozycja w generalce obrońcy tytułu, Kenny'ego Robertsa Juniora oraz 9 jego zespołowego kolegi, Sete Gibernau. Fakt, że Yamaha dawała ciała praktycznie od 1993 roku (kiedy karierę z powodu kontuzji zakończył Rainey), był na paddocku głośno komentowany, ale o tym później, bo łączy się to w sumie z przejściem do nich Valentino...
Podczas gdy Rossi wygrywa 11 z 16 wyścigów i kończy sezon z ponad stu-punktową przewagą nad resztą stawki, rywale walczą co najwyżej o drugą pozycję.
Głównymi rywalami Valentino był: Biaggi na Yamasze (starszy shit) oraz Barros i Capirossi na prywatnych Hondach, które nie był tak samo (czytać: tak dobrze) przygotowane jak maszyna Rossiego).
Teraz rok 2002 czyli ten na którym opieram swoją tezę: Producenci wprowadzają nowe czterosuwy, jednak na maszynach tych jeździ tylko kilku zawodników. Ekipy prywatne nadal korzystają z dwusuwowych 500tek, a ich zawodnicy narzekają, że nie są w stanie walczyć z 990'tkami - dlatego kilku z nich otrzymuje nowe sprzęty w końcówce sezonu.
Popatrzymy na wyniki końcowe: Na 16 wyścigów Rossi piętnaście kończy na podium (w Brnie nie dojechał do mety bo rozleciała się przednia opona). 11 razy wygrywa a 4 jest drugi.
Tylko raz w otwartej walce na początku sezonu pokonuje go Japończyk Tohru Ukawa, który także dosiada fabrycznej Hondy RC211V. To Rossi jest jednak zawodnikiem numer jeden i Tohru zostaje zepchnięty przez HRC nieco na drugi plan.
Na drugiej pozycji sezon kończy Max Biaggi, który do Rossiego traci OGROMNĄ ilość 140 punktów - porównajcie sobie to do faktu, że obecnie przewaga Stonera nad Rossim to "zaledwie" 80'kilka punktów.
Biaggi cały czas narzeka na motocykl. Jego krytycy śmieją się i nazywają go "cieniakiem", a morale zespołu Yamahy osiąga dno, ponieważ fabryka w Japonii nowy czterosuw przygotowała na zasadzie: wsadzamy silnik 980ccm (nie wiadomo czemu wymyślili sobie, że zrobią mniejszy...) w podwozie od 500tki i ogień - no i był ogień, ale ze strony Maxa i Carlosa, którzy narzekali na maszynę i jak widać - słusznie.
Śmiem twierdzić, że Max w tym roku na takim samym motocyklu, mógłby pocisnąć Rossiego... a oto dowód:
Na cztery wyścigi przed końcem sezonu Alex Barros, który wcześniej w tym roku zaledwie cztery razy stanął na podium dosiadając prywatnej NSR500V4 (raz był drugi - w Czechah po wycofaniu się Rossiego, trzy razy trzeci), otrzymuje od Hondy w nagrodę RC211V - oczywiście nie do końca w takiej samej specyfikacji jak fabryczna maszyna Rossiego, ale jednak otrzymuje czterosuwa...
Z czterech ostatnich wyścigów sezonu Barros wygrywa dwa, dystansując Rossiego w Walenci i wygrywając świetny pojedynek w Motegi. W Australii jest drugi i przegrywa walkę z Rossim po przestrzeleniu jednego z zakrętów (walczyli jak szaleni), a w Malezji staje na podium, finiszując tuż za Rossim.
Sezon się skończył, a ostatnie cztery wyścigi dały wszystkim bardzo dużo do myślenia.
Rok 2003 upłynął pod znakiem walki Rossiego z Sete Gibernau. Hiszpan rok wcześniej jeździł na Suzuki i praktycznie nie istniał. W 2003 przesiadł się na RC211V i wygrał cztery wyścigi, łącznie dziesięć razy stając na podium.
Rossi wygrywa sezon z przewagą 80 punktów nad Gibernau. Vale wygrywa dziewięć wyścigów, a na podium kończy wszystkich 16 rund!!!
Biaggi - nadal na Yamasze - jest trzeci i cały czas narzeka na motocykl (w zespole trzymają go jednak wielkie pieniądze od Marlboro). Jak słaba jest konstrukcja? Oto dowód:
Alex Barros, który dominował w ostatnich czterech wyścigach sezonu 2002, przesiada się w sezonie 2003 na Yamahę. Jest w szczytowej formie, ale na podium staje tylko raz a sezon kończy na odległej, dziewiątej pozycji. Wściekły Brazylijczyk zrywa swój kontrakt z zespołem i w roku 2004 podpisuje kontakt z fabrycznym zespołem Hondy. Barros zrobił to świadomie - wiedział, że całe wynagrodzenie od Hondy będzie musiał oddać Yamasze za zerwanie kontraktu (i jeszcze dorzucić trochę własnej kasy), więc postanowił jeździć za darmo, ale na sprawdzonym motocyklu. Zrobił to w najgorszym momencie, ale o tym za chwilę...
Mimo wszystko, to właśnie w tym sezonie Rossi udowodnił geniusz swój oraz Hondy RC211V. Podczas Grand Prix Australii Valentino wyprzedził na żółtej fladze. Za takie przewinienie dodawano wówczas 10 sekund do ostatecznego wyniku wyścigu.
Rossi jechał tuż przed Capirossim i nagle w połowie wyścigu zobaczył tablicę "5 sekund za Lorisem". No i stało się... Valentino dokonał wręcz cudu - przyspieszył tak, że poprawił wszystkie rekordy trasy i walił czasy średnio o dwie sekundy szybsze niż te Lorisa. Ostatecznie Rossi przez połowę wyścigu powiększył swoją przewagę nad Capirossim o jakieś 20 sekund i wygrał! Trzeba przy tym zaznaczyć, że Loris też "nie zamulał" i robił co mógł aby odebrać Rossiemu to zwycięstwo. Cała reszta stawki do mety przyjechała prawie pół okrążenia za Vale.
Po wyścigu ludzie zbierali szczęki z podłogi a Rossi przyznał, że - cytuję:
"Dzisiaj CHYBA po raz pierwszy w życiu pojechałem na 100%"
Geniusz - bezapelacyjnie - ale na tegorocznej Yamasze nawet on nie jest w stanie robić takich cudów!
Słynny sezon 2004 i wielkie zmiany. Yamaha rozmawiała z Rossim już od 2002 roku i przed podpisanie kontraktu przeprowadziła "restrukturyzację" na ogromną skalę: Z zespołu wyleciało całe kierownictwo, połowa mechaników a nawet połowa ludzi odpowiedzialnych za budowę motocykla w Japonii.
Misją zatrudnionego w 2001 roku Davide Brivio miało być właśnie ściągnięcie do Yamahy Valentino i tak też się stało. Razem z nim przyszli wszyscy mechanicy z Hondy (z jednym wyjątkiem) oraz Jeremy Bugress - najbardziej szanowany szef mechaników na paddocku (prawie 30 lat doświadczenia, mnóstwo tytułów od końca lat 70'tych). W Japonii zatrudniono Masao Furusawe, eksperta od silników, który miał w końcu przygotować konkurencyjny motocykl.
Kibice często mówią, że Rossi wygrywałby nawet na Kawasaki, Suzuki czy komarku, ale tak naprawdę wszystko zależy od tego czy fabryka byłaby w stanie odpowiednio szybko reagować na jego wskazówki i na czas przygotowywać ulepszenia.
Nie ma się co oszukiwać - Honda RC211V była genialnym motocyklem, ale tylko dlatego, że tak naprawdę stworzył ją Rossi. Valentino po raz pierwszy wsiadł na tą konstrukcję już w sierpniu 2000 roku i powiedział wówczas Japończykom, że to kupa złomu. Kazał zmienić to i tamto i Japończycy zastosowali się do jego wskazówek, przygotowując na sezon 2002 genialną maszynę.
Zauważcie, że od 2004 roku Honda miała coraz większe problemy, ponieważ Japończycy nie wiedzieli którego z zawodników słuchać jeśli chodzi o rozwój motocykla. Poprzedni sezon był tego najlepszym dowodem, ponieważ Nicky Hayden jeździł "hybrydą" z wadliwym sprzęgłem, podwoziem i wieloma innymi rzeczami. Amerykanin miał wiele szczęścia. Jeździł równo i sumiennie ale po tytuł sięgnął w dużym stopniu dzięki błędom i pechowi Rossiego/Yamahy. W tym roku jak widać, Honda zrobiła kompletnie fatalny motocykl i ewidentnie cały czas nie potrafi odnaleźć się po stracie Rossiego!
Wracając do sezonu 2004. Na pierwszy test w Malezji - pod koniec stycznia, Yamaha przygotowała Rossiemu aż CZTERY zupełnie inne silniki - z których wybrał jeden i rozwijał go przez resztę sezonu. Już w lutym, podczas drugiego testu, podwozie było kompletnie przebudowane a maszyna zaczęła jeździć tak jak powinna.
Śmiem twierdzić, że Yamaha w sezonie 2004 wcale nie była gorszym motocyklem niż Honda, ale było tak tylko dzięki Rossiemu i niestety tylko w jego przypadku. Wiele osób mówi, że tamten motocykl był fatalny ponieważ inni zawodnicy go dosiadający (Checa, Melandri, Abe) ciągle się wywalali albo kończyli wyścigi w połowie stawki. Sęk w tym, że ścigali się oni na niemal zupełnie innej maszynie, która nie była tak doskonale przygotowana jak ta Rossiego (chodzi tu głownie o podwozie i przednie zawieszenie), ponieważ to on był gwiazdą w zespole.
Z pewnością wywalczenie dwóch tytułów było dla Rossiego o wiele trudniejsze niż pierwszych trzech w królewskiej klasie, gdyż Sete i Max ostro naciskali na RC211V, ale udało się i za to chwała Valentino.
Przypomnę jeszcze tylko, że Barros w 2004 roku - znowu na Hondzie, nie był już tym samym Barrosem z końca sezonu 2002. Max przesiadł się na Hondę i nadal nie potrafił pokazać swojego potencjału (znanego chociażby z roku 1998). Tak jak już wspomniałem, Honda pogubiła się w rozwoju maszyny a wszystko skończyło się głośnym i kontrowersyjnym wyrzuceniem Biaggiego z zespołu Repsol Honda po kolejnej, bardzo dostanej kłótni (Włoch zsiadł z motocykla w Turcji i po prostu puścił go, "rzucając" maszynę na ziemie i obrażając przy tym wszystkich dookoła).
Rok 2006 to pierwsza rysa na idealnej karierze Rossiego. Yamaha w końcu popełniła błąd, który zarówno on jak i Colin zlekceważyli podczas zimowych testów (wibracje przedniego zawieszenia w Malezji i Australii pojawiały się tylko w kilku zakrętach, więc zignorowali je - na Jerez - tydzień przed początkiem sezonu, maszyna wibrowała już wszędzie ale było za późno na drastyczne modyfikacje podwozia) i niestety na koniec sezonu zapłacili za to wysoką cenę.
W tym roku jest podobnie, chociaż największym problemem jest nie tyle motocykl, co opony Michelin. Nawet gdyby Yamaha latała na Bridgestone'ach to jak pokazał Katar i Katalonia, wciąż jest za wolna by rywalizować z Ducati na długich prostych.
Cała ta historia pokazuje pewną bardzo prostą prawidłowość. Jeśli maszyna lub opony są do kitu, a inżynierzy nie potrafią zastosować się do wskazówek Rossiego, nawet tak wielki mistrz nie jest w stanie dokonać cudu.
Rossi miał zawsze najlepszy sprzęt, ponieważ potrafił tak go sobie "rozwinąć" i wykorzystać jego potencjał. Ilu jednak jest w MotoGP zawodników, którzy nie mają takiej szansy. Rok temu nie miał je Stoner - miał w tym i od razu widać różnicę.
Może gdyby Suzuki Japan bardziej słuchało Hopkinsa i Vermeulena (a wcześniej Robertsa - było o tym swojego czasu bardzo głośno), to GSV-R miałoby teraz na swoim koncie przynajmniej jeden mistrzowski tytuł?
Jeszcze dwa zdania o problemach Michelin. Do tej pory było tak: że w piątek dane z toru leciały przez internet do siedziby firmy we Francji, która przygotowywał dla Rossiego nowe opony w nocy i te w sobotę rano były już na torze. Inni zawodnicy Michelina też z tego korzystali, ale tylko Rossi regularnie - stąd przepis o 31 oponach wybieranych w czwartek i stąd problemy Rossiego i Yamahy. Nie da się już wyciągnąć z ciężarówki (jak powiedział to Colin:) "Magicznej opony" i wygrać. Teraz trzeba sprawić by działało to, co dostało się w czwartek... a to nie działa. Mówiąc krótko, jestem za przepisem o jednym dostawcy opon, ponieważ wyrówna szansy nie tylko Rossiego i Pedrosy, ale też takich zawodników jak Nakano, Guintoli czy Roberts.
Wybaczcie, że tak się rozpisałem, ale jakoś mi się zebrało na epopeję po przebudzeniu. Pragnę tylko zaznaczyć, że wszystko opisane powyżej to zbiór faktów zebranych przeze mnie przez lata wyjazdów na GP i rozmów i dziesiątkami osób: zawodników, mechaników, inżynierów, dyrektorów, menedżerów itd. O wielu z nich było zresztą swojego czasu głośno i wiele z nich opisywałem zarówno w Fast Bike'u jak i prasie zagranicznej (a te ciekawostki z sezonu 2007 także na Ścigaczu).
Pozdrawiam i mam nadzieję, że ktokolwiek dotarł do tej kropki.
- Mick MotoGP
- Świeżak
- Posty: 71
- Dołączył(a): 31/7/2007, 15:39
- Lokalizacja: Z paddocku
Mick, dotarłem do ostatniej kropki
Dzięki za dużą dawkę wiedzy dla przypomnienia.
Ja jednak myślę, że dzięki temu że Stoner miał w tym sezonie lepszy sprzęt miał szansę powalczyć z Rossim. Miał szansę i ją wykorzystał. On nie popełniał błędów, a cały team odwalił kawał dobrej roboty.
Twierdzisz, że w tym roku Yamaha taka słaba i Michalin zawodzi. W sumie można by się z tym zgodzić, ale zauważ gdzie jest teraz Rossi, tuż (biorąc pod uwagę różnice ze zwycięskich sezonów Vale) za Stonerem, i to nie kończąc 2 wyścigów, a pozostałe "męcząc" na sprzęcie "do kitu".
Sztuką jest walczyć na słabszym sprzęcie i deptać po piętach czołówce. Ja się cieszę z tych technicznych różnic, czy to w motocyklach, czy w oponach, bo teoretycznie dotychczas słabsi mają szansę zabłysnąć i poczuć smak szampana na podium, a najlepsi i niepokonani mają szansę znowu powalczyć, a nie uciekać stawce o pół okrążenia skazując nas na emocje w walce o 2 miejsce.
Dzięki za dużą dawkę wiedzy dla przypomnienia.
Ja jednak myślę, że dzięki temu że Stoner miał w tym sezonie lepszy sprzęt miał szansę powalczyć z Rossim. Miał szansę i ją wykorzystał. On nie popełniał błędów, a cały team odwalił kawał dobrej roboty.
Twierdzisz, że w tym roku Yamaha taka słaba i Michalin zawodzi. W sumie można by się z tym zgodzić, ale zauważ gdzie jest teraz Rossi, tuż (biorąc pod uwagę różnice ze zwycięskich sezonów Vale) za Stonerem, i to nie kończąc 2 wyścigów, a pozostałe "męcząc" na sprzęcie "do kitu".
Sztuką jest walczyć na słabszym sprzęcie i deptać po piętach czołówce. Ja się cieszę z tych technicznych różnic, czy to w motocyklach, czy w oponach, bo teoretycznie dotychczas słabsi mają szansę zabłysnąć i poczuć smak szampana na podium, a najlepsi i niepokonani mają szansę znowu powalczyć, a nie uciekać stawce o pół okrążenia skazując nas na emocje w walce o 2 miejsce.
SUPERMOTO.PL
-
kildow - Świeżak
- Posty: 299
- Dołączył(a): 11/7/2007, 15:19
- Lokalizacja: Warszawa
No...nie takim znowu słabszym M1 tegoroczna jest calkiem niezła....przynajmniej była do czasu ostatnich awarii...to głównie opony w tym roku nie pozwalają niektórym na to żeby powalczyć.
brak opisu...
-
Thrillco - Mieszkaniec forum
- Posty: 2598
- Dołączył(a): 22/2/2006, 20:57
- Lokalizacja: Białystok
m1 nie taka najgorsza ale pamietamy jak brakowalo jej predkosci na prostych lecz fenomenalny rossi nadrabial umiejetnosciami na hamowaniu co jak co nie ma juz co roztrzasac mam nadzieje i wierze ze vale powalczy jeszcze w tym sezonie a ze w przyszlym bedzie juz tylko lepiej
Ostatnio edytowano 24/9/2007, 20:37 przez BEOWOLF, Å‚Ä…cznie edytowano 1 raz
- BEOWOLF
- Świeżak
- Posty: 115
- Dołączył(a): 10/9/2007, 18:35
Mick - uznanie za interesujÄ…cÄ… wypowiedz i dawkÄ™ wiedzy
Z tego wszystkiego wyłania sie prosty wniosek - Rossi to geniusz - niezaprzeczalne. Mimo tego zgadzam sie w zupelnosci, ze bez odpowieniego sprzetu powalczyc jest ciezko - konfrontacje Yamahy z Ducati na prostych, ale z drugiej strony wlasnie jak wspomnial Beowolf - te hamowania... Ja moge to ogladac bez konca
Czekam wiec z niecierpliwoscia na nastepne wyscigi Rossiego - dla samej przyjemnosci ogladania jego jazdy, a z jeszcze wieksza nadzieja na sezon 2008 i to, jakie wnioski wyciagnie i jakie wprowadzi zmiany do nowej M1.
Z tego wszystkiego wyłania sie prosty wniosek - Rossi to geniusz - niezaprzeczalne. Mimo tego zgadzam sie w zupelnosci, ze bez odpowieniego sprzetu powalczyc jest ciezko - konfrontacje Yamahy z Ducati na prostych, ale z drugiej strony wlasnie jak wspomnial Beowolf - te hamowania... Ja moge to ogladac bez konca
Czekam wiec z niecierpliwoscia na nastepne wyscigi Rossiego - dla samej przyjemnosci ogladania jego jazdy, a z jeszcze wieksza nadzieja na sezon 2008 i to, jakie wnioski wyciagnie i jakie wprowadzi zmiany do nowej M1.
- Daytona Fan
- Świeżak
- Posty: 64
- Dołączył(a): 4/3/2007, 22:12
Kto przeglÄ…da forum
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość