Fuckin' tragedia... W niedziele na ciężkim kacorze obudził mnie telefon od best friend. Dzwoni, pyta czy idę z nią polatać bo osiem stopni. Nie ma opcji, spojrzałem na drżące dłonie, nie, dziś nic z tego. I dalej w kimę. O 14 zadzwonił kumpel, mówi, że potrzebuje transportu z Polanicy. O kierwa... jakieś 70km ode mnie. A co jest grane? Coś przerywalo, zrozumiałem "moto, wypadek, [imię przyjaciółki]". Zadziałało jakbym dostał kijem w łeb. Rozłączyłem się, oddzwoniłem. Wjechała w jakiś lej po bombie, kolega mówił, że jakby granat wybuchł na ulicy. W Nowej Rudzie. Zabrali ją nieprzytomną do szpitala w Polanicy. Teraz na chłodno zastanawiam się czemu kierwa tak daleko a nie bliżej do Kłodzka a i w Nowej Rudzie jest też szpital. No ale kij. Ogarnąłem się, w Vectre i na Polanice. Kolega ogarnął jakąś lawetę, zgarnął rozbitego Fazera i poleciał na Wałbrzych. Po drodze zadzwoniła kumpela, żyje, obudziła się, żebym przyjechał. Myślę "Kierwa, faceta ma przecież, czemu do niego nie dzwoni?" No ale kij, i tak już jadę. Wypisała się mądra na żądanie, skręcona kostka i złamany kciuk. I wiecie co wam powiem? Chyba nigdy w życiu się nie ucieszyłem tak na niczyj widok, jak zobaczyłem to siedem nieszczęść na SORze, w kombiaku a dookoła sami narciarze. W jednym bucie a druga noga w bandażu. Wyściskałem, przytuliłem (wiem, so sweet... wybaczcie...), chciała wykuśtykać ale po kilku metrach mówię "Dobra weź Ty mnie nie wkierwiaj" i ją wyniosłem na rękach. I w tym momencie moja wiara w damsko-męską przyjaźń po prostu kierwa umarła śmiercią tragiczną.
Pierwsza jazda w sezonie, przestroga, żółta kartka. Fazer w fatalnym stanie, cała prawa strona, obie przednie lampy, zbiornik, zadupek, osłony wydechu, kierunki, lusterka, sety i cholera wie co jeszcze tam wystaje i łamie się przy dzwonie to na pewno się złamało... Nie wiemy, czy odbudowywać, czy kupować nowy. Ona na pewno nie odpuści, kochała ten motocykl i ogólnie motocyklizm. Podniesie się. Ale tak cholernie mi jej szkoda...
Będziemy walczyć z właścicielem drogi, są zdjęcia, była policja, straż, dużo świadków którzy twierdzą, że każdy z nich ma kogoś znajomego kto w tym miejscu skrzywił felgę. Nie odpuścimy, bo mogło się stać coś gorszego.
Uważajcie na siebie!
They won't get me. they won't get me, they will never cease to try!