ASR1927 napisał(a):Taka sytuacja. Podjechałem właśnie na Orlen po browar, jakieś 3-4km. Zapaliłem auto pod domem, odśnieżyłem, jadę. Temperatura 80st (1.6 benz) a ogrzewanie nie działa. Potem rośnie do 100st i waha się między 90st a 100st. Płyn zamarzł? Pompa wody wzięła i zdechła? W sumie pasek klinowy można wykluczyć, bo ładowanie na pewno było (nie sprawdzałem miernikiem ale jak odpaliłem pierwszy raz pod domem to silnik kręcił słabo a jak chwilę pochodził i przejechałem kawałek to na Orlenie już zapalił od strzała)
Sprawdź sobie, czy Ci się termostat na małym obiegu nie przycina, ogólnie masz tam jakiś konkretny płyn zalany?
. W ogóle czym Ty teraz jeździsz?
Czester napisał(a):Ja wczoraj miałem lepszy numer. Odpaliłem auto (benzyniak) i zostawiłem na 20 minut żeby się nagrzało. Przychodzę, wsiadam - fajnie, cieplutko wiec sobie jadę. Ujechałem tak z 5 km i w aucie zaczęło robić się coraz zimniej. Spojrzałem na wskaźnik temperatury i wskazówka leżała na minimum. Z nawiewów wiało już lodem. Zajrzałem pod maskę i płyn chłodniczy w normie. Pociskałem węże i wsiadłem do środka. Zacząłem go piłować na 4-5 tyś RPM i powoli zaczęła wzrastać temperatura i ogrzewanie wróciło. Nie jechałem już dalej bo byłem pod domem. Jakieś pomysły?
Ewidentnie masz otwarty termostat na duży obieg, dlatego na postoju ładnie wszystko Ci się zagrzało, a w czasie jazdy temperaturę szlag trafia, bo wszystko przez chłodnicę idzie
.
Raz motór byl chory i leżał w łóżeczku.
I przyszedł pan doktor "Co jest motóreczku?"
"Ach lagi mam krzywe i ogon złamany
i wgniotkę na baku i przód rozje..ny"