przez enklava » 12/6/2013, 14:48
Witajcie,
W dniu dzisiejszym miałem bardzo niemiłą przygodę.
Pozostawiłem motocykl na chodniku przed sklepem. Nie było mnie dosłownie 5-7 minut.
Wracam, a tu moja maszynka leży na ziemi.
Od razu zrobiło mi się gorąco, pierwsza myśl: jakaś łajza celowo przewróciła moto.
Podchodzę bliżej i w mgnieniu zorientowałem się o co chodzi. Motocykl stał na kosie, kosa wtopiła się w asfalt, moto złapało większy pochył niż to producent przewidział, maszynka upadająć wyrwała podnóżkiem kawałek asfaltu. Jak się okazało, był to po prostu wylany asfalt, pod spodem jakby zabrakło jakiejś warstwy/wypełnienia, pod 5-10 centrymetrami asfaltu po prostu była dziura... .
Zadzwoniłem do ubezpieczyciela, zgłosiłem szkodę z tytułu AutoCasco ale z informacją , że będę chciał dochodzić swoich praw od zarządcy drogi ( postępowanie regresowe ).
Z informacji uzyskanych od konsultanta TU wynikało, że będzie niezbędna notatka policyjna z miejsca zdarzenia. Szybki telefon na 112 i po 40 minutach oczekiwania podjechał radiowóz, spisali co trzeba, wziąłem namiary na Pana w mundurze. Teraz już pozostaje czekać na rzecznozawcę.
Czy ktoś z Was był w takiej sytuacji ? Mam szansę uzyskać naprawę motocykla z polisy Zarządcy Drogi ( a w zasadzie chodnika ) ?