Poniekąd zgadzam się z Twoim punktem widzenia, ale to jest tak jak z pseudo-tuningowcami. Pamiętacie co działo się na ulicach po Szybkich i Wściekłych? Z jednej strony zoorganizowane grupy dbające o bezpieczeństwo w stylu ludzi ze streetracing.pl, a z drugiej dresy w lanosach ścigających się między ludźmi w biały dzień...
Ciekawym doświadczeniem dla mnie było spotkanie dwóch panów mundurowych na 750'tkach we Wrocławiu.
Ulica biegnąca między dworcem PKP a PKS ma w sumie 4 pasy, bez pasa zieleni pomiędzy przeciwnymi kierunkami ruchu, duuuuuuże przejście dla pieszych regulowane światłami na środku tej drogi i ok. 200-300 metrów w każdą stronę od tego przejścia do następnych świateł.
Tutaj macie link do mapki:
http://plan.pl/wroclaw/mapa/index.php?kwadr=q12#kwadrat
Odcinek o którym mowa znajduje się na środku, jest to ulica Sucha. Konkretnie chodzi o krótki odcinek między ulicą Ślężną a następnymi światłami w prawo (między PKP a PKS jak wspomniałem, tam gdzie widać na mapce na Suchej znaki "P" i TAXI).
Wracając do tematu... stoję sobie spokojnie na skrzyżowaniu Suchej i Ślężnej, jadąc na zachód (czyli w lewo na mapie). Czekam spokojnie na zielone żeby skręcić w prawo i zerkam w lusterko. Światła dla aut na przejściu czerwone, ludzie prawie doszli do środka jezdni z obu stron (a w dzień tam jest naprawdę spory tłum - spokojnie po 50-60 osób po każdej stronie drogi) i w tym momencie samym środkiem przy prędkości przynajmniej 120km/h przelatuje dwóch w/w policyjnych ścigantów - ludzie się rozbiegli ze strachu, babcie przerażone, a panowie jak gdyby nigdy nic stoją sobie obok mnie na światłach próbując zachować poważne miny. Gorąco było, okno otwarte, więc komentuję dosyć głośno, że "wzór policji w jeździe na motorze" jest inspiracją dla wszystkich pozosotałcych motocyklistów, stwierdzenie wyraźnie ociekające sarkazmem. Policjant na mnie spojrzał, spojrzenie wyraźnie świadczyło o tym że słyszał co mówiłem, ale odezwał się "że ma kask i nie słyszy". Uśmiechnąłem się drwiąco, światło zaczęło się zmieniać, więc ruszyłem (aha - byłem autem). Ten stojący bliżej mnie (z lewej strony) ruszył bardzo ostro i skręcił mi pod koła. Chciał mnie przestraszyć, ale gdybym nie przyhamował i nie odbił dosyć mocno w prawo to puknięciem w tylne koło pozbawiłbym go dumnej pozycji na motorze. Trochę żałuję z jednej strony, ale pewnie też skończyłoby się to sądem, pomimo że świadków to miałem tam przynajmniej 20-tu. Jedyną pociechą zostało dogryzienie im i późniejsze otrąbienie z niedowierzaniem na twarzy na wyraźny ich brak inteligencji.
Nawet w Wyborczej to opisali, z miłym komentarzem od rzecznika policji, że "my tego pana znamy; on jest niebezpieczeństwem na drogach Wrocławia i odpowiednio się nim zajmiemy". Redaktor za to złośliwie skomentował to na koniec ku mojej uciesze.
A najfajniejsze jest to, że gdy dziennikarz pytał czy wiedzą o kogo chodzi to nie umiał podać ani nazwiska, ani marki/modelu auta, ani nawet koloru.
Cóż - od tamtej pory mam niewiele szacunku do policji, a jeszcze mniej po kolejnym wydarzeniu parę lat później, które ugruntowało moją opinię o bezmózgowości, korupcyjności, nieudolności i braku przestrzegania prawa przez gliniarzy.