Video-relacja z wyjazdu do Czarnogóry w 2013 r
Posty: 4
• Strona 1 z 1
Video-relacja z wyjazdu do Czarnogóry w 2013 r
Witam! Zapraszam do oglądnięcia krótkiego filmu o wyjeździe do Czarnogóry w wakacje 2013r.
W późniejszym czasie w miarę możliwości i wolnego czasu pojawi się tu pewnie również krótka relacja. Na wstępie napisze tylko, że pojechaliśmy z moją narzeczoną Karoliną 2 sierpnia 2013 r do Czarnogóry. Trasa: Chrzanów - Chyżne - Budapeszt - Szeged - Belgrad - Uzice - Foca - Zablijak - Mojkovac - Podgorica - Budva. To ostatnie miasto stało się dla nas idealną miejscówką na objechanie wszystkich ważniejszych miejsc w promieniu 150km m.in. Kotoru, Dubrovnika, Jeziora Skhoderskiego, Lovcen itp. Reasumując 13 dni, 3500km, mnóstwo wspomnień
<a href="http://www.youtube.com/watch?v=cpDDI57E0L4" target="_blank"> Montenegro 2013</a>
Miłego oglądania
W późniejszym czasie w miarę możliwości i wolnego czasu pojawi się tu pewnie również krótka relacja. Na wstępie napisze tylko, że pojechaliśmy z moją narzeczoną Karoliną 2 sierpnia 2013 r do Czarnogóry. Trasa: Chrzanów - Chyżne - Budapeszt - Szeged - Belgrad - Uzice - Foca - Zablijak - Mojkovac - Podgorica - Budva. To ostatnie miasto stało się dla nas idealną miejscówką na objechanie wszystkich ważniejszych miejsc w promieniu 150km m.in. Kotoru, Dubrovnika, Jeziora Skhoderskiego, Lovcen itp. Reasumując 13 dni, 3500km, mnóstwo wspomnień

<a href="http://www.youtube.com/watch?v=cpDDI57E0L4" target="_blank"> Montenegro 2013</a>
Miłego oglądania

-
Pendrive - Świeżak
- Posty: 5
- Dołączył(a): 27/11/2013, 20:25
Prowadzi się wbrew pozorom bardzo fajnie. Samo ruszanie jest trochę dziwne - szczególnie pod jakąś górkę - bo motor jest "słabszy", ale jak się rozhula to już leci
Co do kosztów to spaliśmy w fajnych pokojach za Belgradem i w Zablijaku - po 10E od osoby. Camping Jazz po negocjacjach wyszedł po 10E ale za dzień za dwie osoby, motocykl, namiot. Najdrożej zapłaciliśmy w drodze powrotnej bo wylądowaliśmy w środku nocy przemoczeni, zmarznięci i wymęczeni w Budapeszcie - wzięliśmy pierwszy motelik po zjeździe z obwodnicy = 35E za dwie osoby. Generalnie wydaliśmy ok. 5000zł ze wszystkim.

-
Pendrive - Świeżak
- Posty: 5
- Dołączył(a): 27/11/2013, 20:25
Zgodnie z obietnicÄ… zamieszczam relacjÄ™ z naszego wyjazdu
Na wakacje zarezerwowaliśmy sobie sierpień. Przygotowania jednak zaczęły się sporo wcześniej. Przede wszystkim musiałem zrobić stelaż. Tu niezbędny okazał się miejscowy kowal Dulo
(polecam!
) Kilka wieczorów poprzedzających wyjazd spędziłem z moim kumplem Andrew w garażu u Ziuty, na przygotowaniu moto. Po serwisie i założeniu stelaża, przyszedł czas na próbę założenia zapakowanych toreb. I tu zonk - okazało się, że nie jestem w stanie założyć toreb bocznych, a właściwie - że w momencie, gdy są założone, kierunki (notabene stylistyką i przede wszystkim rozmiarami przypominające kierunki od Jelcza) wygięte są pod kątem 90stopni - wcześniej czy później pękłyby na pewno. Odwiedziłem na drugi dzień sklep z częsciami i kupiłem najmniejsze diody jakie tylko były (no i oczywiście najtańsze jakie były
). Po powrocie z pracy, z pomocą mojego tatuśka Edwarda dokonaliśmy udanego przeszczepu. Efekt = mam kierunki, których torby już nie rozwalą i które migają z taką wieśniacko dużą szybkością, jakiej nie powstydziłaby się żadna "stjuningowana" Calibra czy inna Puma
Jest 01 sierpnia 2013 koło 20. Zostawiliśmy na ostatnią chwilę przymocowanie płyty od kufra. No i oczywiście okazuje się, że śruby są za krótkie, że nie ma ich do czego przymocować itd. No i znów z pomocą przyszedł Edi-złota rączka. Wygrzebał jakieś blachy (chyba ze starej wersalki) i długie śruby - wszystko pięknie spasowało.
Plan wczesnego położenia się legł w gruzach, bo pakowanie całego burdelu zajęło mi więcej czasu niż zakładałem. W wyniku tego kładę się spać grubo po pólnocy.
Budzik ustawiony na 3. Przestawiamy go co chwilę i wstajemy koło 4:30. Mamuśka nie omieszkała wstać razem z nami i zrobić kanapki
Jest godzina 5:00. Żegnamy się z rodziną, wsiadamy na moto i zaczynamy naszą podróż. Ruszamy z Chrzanowa i mamy zamiar dojechać w okolice Belgardu.
Generalnie nastroje dopisują. Jest trochę chłodnawo, ale da się wytrzymać (jedziemy w samych koszulkach i kurtkach). Z każdą chwilą jest gorzej
Jak wjeżdżaliśmy na stację benzynową w Chyżnem, przy temp. bliskiej 0 i totalnej mgle, to musieliśmy wyglądać mniej więcej tak :
Na stacji bułeczka, herbata, energy drink i można jechać. Ubieramy pod kurtki bussery i oplatamy się ręcznikami
Praktycznie nie mieliśmy co ubrać na siebie, bo wzięliśmy same cienkie rzeczy. Na Słowacji pogoda już się klaruje i jest ciepło. Spotyka nas następna niespodzianka - mój GPS mówi do mnie FU** YOU i się wyłącza - wejście od zasilania się ukruszyło. Jak ja się cieszę, że oprócz tego, że zakupiłem składną mapę Czarnogóry, to pożyczyłem od Ziuty w miarę dokładną mapę Europy Wschodniej. Słowację przejechaliśmy w moment. Tankujemy się na Shellu zaraz przed granicą i ruszamy dalej.
Tego odcinka nie wspominamy dobrze, bo prawie cały czas jest to autostradowa nuda. Do tego Karolina ze względu na mocne lekki odczuwa ból w stawach. No, ale przemęczyliśmy i lądujemy na granicy z Serbią. Naszym oczu ukazuje się olbrzymi korek na wszystkich pasach. Przeciskamy się pomiędzy różnymi BMW i Mercedesami na niemieckich blachach wypełnionymi rodzinkami o śniadych karnacjach. Upał jest przeraźliwy, więc przeciskamy się pod same okienko. Wlewamy (dosłownie) wodę do kasku, żeby się schłodzić. Pomaga to tylko na chwilę. Wymieniamy kasę w kantorze i ruszamy dalej. Lecimy główną na Novi Sad. W Belgradzie, ze względu na jakieś potężne remonty i słabe oznakowanie pogubiliśmy się dość mocno. Wylądowaliśmy po perturbacjach na trasie na Valjevo. W miejscowości Vrbovno zatrzymujemy się przy restauracji "Braca" zapytać o nocleg. Podchodzi do nas jakiś mężczyzna i zaczyna mówić po Polsku. Okazuje się, że Milorad miał żonę Polkę, jego córka Ana mówi bardzo dobrze po Polsku bo mieszkała w Opolu u matki kilka lat. Zaraz zorganizowali nam nocleg za 10E w tej restauracji i użyczyli swojego garażu na przechowanie motoru. Wieczór spędzamy u nich w domu na serbskiej posiadówce z jego znajomymi. Po kilku piwach marzymy tylko o śnie. Rano idziemy do nich na umówioną dzień wcześniej herbatkę.
Cel na dziś: zobaczyć kaniony Pivy, Durmitor i dojechać do Zablijaka. Podczas pakowania Milorad powiedział nam, żebyśmy pojechali przez Bośnię, bo są lepsze widoki i mniej aut. Lecimy na Valjevo, Uzice, przekraczamy granicę, Visegrad, Foca. Dzięki temu zobaczyliśmy także kaniony Driny.
Dość specyficzne wrażenie robią na nas nagrobki zamiast krzyży stawiane w miejscu śmiertelnego wypadku, nie wspominając już o tym, że Bośniacy chowają ludzi gdzie popadnie: a to w polu, a to przy domu, a to w sadzie, no ale to już jest ich tradycja. Mniej więcej po 2h jazdy uświadamiam sobie, że zostawiłem telefon u Milorada
Tego dnia trasa wyglądała następująco.
Dojeżdżamy do Kanionu Pivy i oczy nam się robią jak 5 zł. Jest to jedno z najpiękniejszych miejsc w Czarnogórze. Lecimy wzdłuż kanionu zachwycając się widokami.
Po 14km skręcamy w lewo, zgonie ze znakiem na Durmitor. I znów serpentynki tylko mocniej pnące się w górę, no i zdecydowanie węższe i gorzej zabezpieczone. Widoki cały czas rozwalają
Wjeżdżamy na teren Parku Narodowego Durmitor. Cóż można więcej napisać jak to, że widoki powalają.
Droga nam zajęła sporo czasu, wiÄ™c robi siÄ™ już szaro i maÅ‚o przyjemnie. W totalnej ciemnoÅ›ci musieliÅ›my zrobić jakieÅ› 10. KÄ…piel, żarcie, spanie…
Rano ruszamy w kierunku mostu na Tarze. Pogoda, droga, wypoczęcie, a przez to wszystko, humory dopisują w 120%. Robimy kilka fotek na moście. Rzeczywiście jego wysokość robi wrażenie.
Jedziemy w kierunku Podgoricy. Droga jest krÄ™ta, ale w rewelacyjnym stanie. Ruch gÄ™stnieje dopiero przed stolicÄ…. UpaÅ‚ robi siÄ™ okropny. Kolejny raz (już siÄ™ pogubiÅ‚em, który ) regenerujemy siÄ™ na klimatyzowanej stacji benzynowej. ZostaÅ‚o nam tylko 60km do Budvy, wiÄ™c ruszamy dość szybko. Gdy mniej wiÄ™cej zostaÅ‚o mi może parenaÅ›cie, może dwadzieÅ›cia km na drodze dwupasmowej pnÄ…cej siÄ™ pod górÄ™ Å‚apie nas Policja. JechaÅ‚em jakieÅ› 80km/h wiÄ™c zastanawiam siÄ™ o co chodzi „Komandirom”. Okazuje siÄ™, że byÅ‚ wczeÅ›niej znak 50km/h. Efekt 60 Euro teraz lub 160 na poczcie. No i rozpoczęły siÄ™ bÅ‚agania, proÅ›by, że „nie mamy pieniÄ™dzy” itd. Itp. W tym czasie jeden z Niebieskich zÅ‚apaÅ‚ jakiegoÅ› innego goÅ›cia w Audi. Facet grzecznie podszedÅ‚ do radiowozu, a ja dalej tam lamentuje jak pÅ‚aczka na pogrzebie. W pewnym momencie Komandir mi przerywa „Andriej… Andriej… „ i koÅ„czy już po angielsku „Ty miaÅ‚eÅ› 81km/h, a on 180km/h” no i wszyscy zaczÄ™liÅ›my siÄ™ Å›miać (przy czym ja dość nerwowo
). Oddali nam dokumenty i kazali jechać. Karola mi później powiedziaÅ‚a, że koleÅ› z audi „przywitaÅ‚ siÄ™” od razu rÄ™kÄ… w rÄ™kÄ™ z banknotem z Panem Policjantem. Lecimy serpentynami nad BudvÄ…. Widoki rozpoÅ›cierajÄ… siÄ™ eleganckie.
Wjeżdżamy do centrum. I od razu przyszÅ‚y mi do gÅ‚owy dwie rzeczy: „O Dżizas ile aut i ludzi” i „ O Dżizas jaki JARMARK”. WszÄ™dzie stragany, tandeta, ruch, haÅ‚as. ByliÅ›my sprawdzić na dwóch campingach ceny. W Centrum Budvy za wszystko 17 E. – przy czym miejsce to wyglÄ…da jak wciÅ›niÄ™te pomiÄ™dzy Å›mietnik a stare bloki. PomyÅ›laÅ‚em sobie, że chyba ich powaliÅ‚o. Jedziemy na Camping do Becici – 18 E. MyÅ›lÄ™ sobie: „NIE” , choć miejsce byÅ‚o zdecydowanie Å‚adniejsze i bardziej zadbane niż poprzednie. Przed wyjazdem gadaÅ‚em z Ziuta i powiedziaÅ‚ mi , że on pÅ‚aciÅ‚ 20E, ale za klimatyzowany pokój! Przebijamy siÄ™ znów przez centrum i jedziemy na camping Jazz – standardem zdecydowanie odbiega od tego co widziaÅ‚em na Chorwacji, ale za wszystko 10E – wiÄ™c zostajemy!
Nie będę już opisywał dokładnie dnia po dniu bo były też takie gdzie się właściwie nigdzie nie ruszaliśmy, ale pokaże dwie trasy ( ze zdjęciami), które udało się nam zrealizować. Oprócz nich zwiedziliśmy oczywiście samą Budvę, skoczyliśmy do Dubrovnika i zjeździliśmy dość dokładnie okolice Budvy.
Lovcen + Kotor
Jezioro Skadarsko + Rijeka Crnojevica
PZDR!
Na wakacje zarezerwowaliśmy sobie sierpień. Przygotowania jednak zaczęły się sporo wcześniej. Przede wszystkim musiałem zrobić stelaż. Tu niezbędny okazał się miejscowy kowal Dulo




Jest 01 sierpnia 2013 koło 20. Zostawiliśmy na ostatnią chwilę przymocowanie płyty od kufra. No i oczywiście okazuje się, że śruby są za krótkie, że nie ma ich do czego przymocować itd. No i znów z pomocą przyszedł Edi-złota rączka. Wygrzebał jakieś blachy (chyba ze starej wersalki) i długie śruby - wszystko pięknie spasowało.
Plan wczesnego położenia się legł w gruzach, bo pakowanie całego burdelu zajęło mi więcej czasu niż zakładałem. W wyniku tego kładę się spać grubo po pólnocy.
Budzik ustawiony na 3. Przestawiamy go co chwilę i wstajemy koło 4:30. Mamuśka nie omieszkała wstać razem z nami i zrobić kanapki


Generalnie nastroje dopisują. Jest trochę chłodnawo, ale da się wytrzymać (jedziemy w samych koszulkach i kurtkach). Z każdą chwilą jest gorzej



Na stacji bułeczka, herbata, energy drink i można jechać. Ubieramy pod kurtki bussery i oplatamy się ręcznikami

Tego odcinka nie wspominamy dobrze, bo prawie cały czas jest to autostradowa nuda. Do tego Karolina ze względu na mocne lekki odczuwa ból w stawach. No, ale przemęczyliśmy i lądujemy na granicy z Serbią. Naszym oczu ukazuje się olbrzymi korek na wszystkich pasach. Przeciskamy się pomiędzy różnymi BMW i Mercedesami na niemieckich blachach wypełnionymi rodzinkami o śniadych karnacjach. Upał jest przeraźliwy, więc przeciskamy się pod same okienko. Wlewamy (dosłownie) wodę do kasku, żeby się schłodzić. Pomaga to tylko na chwilę. Wymieniamy kasę w kantorze i ruszamy dalej. Lecimy główną na Novi Sad. W Belgradzie, ze względu na jakieś potężne remonty i słabe oznakowanie pogubiliśmy się dość mocno. Wylądowaliśmy po perturbacjach na trasie na Valjevo. W miejscowości Vrbovno zatrzymujemy się przy restauracji "Braca" zapytać o nocleg. Podchodzi do nas jakiś mężczyzna i zaczyna mówić po Polsku. Okazuje się, że Milorad miał żonę Polkę, jego córka Ana mówi bardzo dobrze po Polsku bo mieszkała w Opolu u matki kilka lat. Zaraz zorganizowali nam nocleg za 10E w tej restauracji i użyczyli swojego garażu na przechowanie motoru. Wieczór spędzamy u nich w domu na serbskiej posiadówce z jego znajomymi. Po kilku piwach marzymy tylko o śnie. Rano idziemy do nich na umówioną dzień wcześniej herbatkę.
Cel na dziś: zobaczyć kaniony Pivy, Durmitor i dojechać do Zablijaka. Podczas pakowania Milorad powiedział nam, żebyśmy pojechali przez Bośnię, bo są lepsze widoki i mniej aut. Lecimy na Valjevo, Uzice, przekraczamy granicę, Visegrad, Foca. Dzięki temu zobaczyliśmy także kaniony Driny.
Dość specyficzne wrażenie robią na nas nagrobki zamiast krzyży stawiane w miejscu śmiertelnego wypadku, nie wspominając już o tym, że Bośniacy chowają ludzi gdzie popadnie: a to w polu, a to przy domu, a to w sadzie, no ale to już jest ich tradycja. Mniej więcej po 2h jazdy uświadamiam sobie, że zostawiłem telefon u Milorada

Tego dnia trasa wyglądała następująco.

Dojeżdżamy do Kanionu Pivy i oczy nam się robią jak 5 zł. Jest to jedno z najpiękniejszych miejsc w Czarnogórze. Lecimy wzdłuż kanionu zachwycając się widokami.

Po 14km skręcamy w lewo, zgonie ze znakiem na Durmitor. I znów serpentynki tylko mocniej pnące się w górę, no i zdecydowanie węższe i gorzej zabezpieczone. Widoki cały czas rozwalają

Wjeżdżamy na teren Parku Narodowego Durmitor. Cóż można więcej napisać jak to, że widoki powalają.
Droga nam zajęła sporo czasu, wiÄ™c robi siÄ™ już szaro i maÅ‚o przyjemnie. W totalnej ciemnoÅ›ci musieliÅ›my zrobić jakieÅ› 10. KÄ…piel, żarcie, spanie…
Rano ruszamy w kierunku mostu na Tarze. Pogoda, droga, wypoczęcie, a przez to wszystko, humory dopisują w 120%. Robimy kilka fotek na moście. Rzeczywiście jego wysokość robi wrażenie.
Jedziemy w kierunku Podgoricy. Droga jest krÄ™ta, ale w rewelacyjnym stanie. Ruch gÄ™stnieje dopiero przed stolicÄ…. UpaÅ‚ robi siÄ™ okropny. Kolejny raz (już siÄ™ pogubiÅ‚em, który ) regenerujemy siÄ™ na klimatyzowanej stacji benzynowej. ZostaÅ‚o nam tylko 60km do Budvy, wiÄ™c ruszamy dość szybko. Gdy mniej wiÄ™cej zostaÅ‚o mi może parenaÅ›cie, może dwadzieÅ›cia km na drodze dwupasmowej pnÄ…cej siÄ™ pod górÄ™ Å‚apie nas Policja. JechaÅ‚em jakieÅ› 80km/h wiÄ™c zastanawiam siÄ™ o co chodzi „Komandirom”. Okazuje siÄ™, że byÅ‚ wczeÅ›niej znak 50km/h. Efekt 60 Euro teraz lub 160 na poczcie. No i rozpoczęły siÄ™ bÅ‚agania, proÅ›by, że „nie mamy pieniÄ™dzy” itd. Itp. W tym czasie jeden z Niebieskich zÅ‚apaÅ‚ jakiegoÅ› innego goÅ›cia w Audi. Facet grzecznie podszedÅ‚ do radiowozu, a ja dalej tam lamentuje jak pÅ‚aczka na pogrzebie. W pewnym momencie Komandir mi przerywa „Andriej… Andriej… „ i koÅ„czy już po angielsku „Ty miaÅ‚eÅ› 81km/h, a on 180km/h” no i wszyscy zaczÄ™liÅ›my siÄ™ Å›miać (przy czym ja dość nerwowo

Wjeżdżamy do centrum. I od razu przyszÅ‚y mi do gÅ‚owy dwie rzeczy: „O Dżizas ile aut i ludzi” i „ O Dżizas jaki JARMARK”. WszÄ™dzie stragany, tandeta, ruch, haÅ‚as. ByliÅ›my sprawdzić na dwóch campingach ceny. W Centrum Budvy za wszystko 17 E. – przy czym miejsce to wyglÄ…da jak wciÅ›niÄ™te pomiÄ™dzy Å›mietnik a stare bloki. PomyÅ›laÅ‚em sobie, że chyba ich powaliÅ‚o. Jedziemy na Camping do Becici – 18 E. MyÅ›lÄ™ sobie: „NIE” , choć miejsce byÅ‚o zdecydowanie Å‚adniejsze i bardziej zadbane niż poprzednie. Przed wyjazdem gadaÅ‚em z Ziuta i powiedziaÅ‚ mi , że on pÅ‚aciÅ‚ 20E, ale za klimatyzowany pokój! Przebijamy siÄ™ znów przez centrum i jedziemy na camping Jazz – standardem zdecydowanie odbiega od tego co widziaÅ‚em na Chorwacji, ale za wszystko 10E – wiÄ™c zostajemy!
Nie będę już opisywał dokładnie dnia po dniu bo były też takie gdzie się właściwie nigdzie nie ruszaliśmy, ale pokaże dwie trasy ( ze zdjęciami), które udało się nam zrealizować. Oprócz nich zwiedziliśmy oczywiście samą Budvę, skoczyliśmy do Dubrovnika i zjeździliśmy dość dokładnie okolice Budvy.
Lovcen + Kotor

Jezioro Skadarsko + Rijeka Crnojevica

PZDR!

-
Pendrive - Świeżak
- Posty: 5
- Dołączył(a): 27/11/2013, 20:25
Posty: 4
• Strona 1 z 1
Powrót do Turystyka motocyklowa
Kto przeglÄ…da forum
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 0 gości