Pogadanka nt. motocykli, czy warto?
Posty: 50
• Strona 1 z 3 • 1, 2, 3
Pogadanka nt. motocykli, czy warto?
Witam.
Ostatnimi czasy, nurtuje mnie pewien problem, czy opłaca się inwestować w motocykle. Nie chodzi mi o jedynie względy finansowe, a również o bezpieczeństwo, komfort jazdy itp.
Obecnie ujeżdżam najmniejszego z możliwych "ścigaczy" Pegueta XR7, jest to 50ccm, nie narzekam, mocy wielkiej nie ma, ale na tyle co ja jeżdżę - starcza mi. Ale w przyszłości chciałem kupić coś lepszego, po zrobieniu prawka może Kawkę Ninję 250, aż do dnia wczorajszego, gdy kolega PRAWIE pozbył się jednej nogi na Hondzie CBR 600, co prawda to było jego 1 moto itp, bla bla bla. Chłopak 18 letni, całe życie przed nim, a teraz nogi połamane, sprawa w sądzie o brak prawka i jazdę pod wpływem itp.
Co prawda nie jestem na tyle głupi żeby wsiąść na moto po alkoholu, nawet na moją 50kę.
Tutaj nasuwa się pytanie: czy warto? Czy warto ryzykować życie dla kilku odkręceń manetki? Dla chwili frajdy? Wydać kilkanaście tysięcy na motocykl który w każdej chwili może mnie zabić? Czy jednak inwestować w blaszaka i jeździć o te kilkadziesiąt procent bezpieczniej, bo po wspomnianym wcześniej wypadku znajomego mam mieszane uczucia, zabolało mnie to.
Nie spinajcie się, chcę poznać poprostu wasze opinie na ten temat, pogadajmy na poziomie, bez trollingu.
Dzięki i pzdr.
Ostatnimi czasy, nurtuje mnie pewien problem, czy opłaca się inwestować w motocykle. Nie chodzi mi o jedynie względy finansowe, a również o bezpieczeństwo, komfort jazdy itp.
Obecnie ujeżdżam najmniejszego z możliwych "ścigaczy" Pegueta XR7, jest to 50ccm, nie narzekam, mocy wielkiej nie ma, ale na tyle co ja jeżdżę - starcza mi. Ale w przyszłości chciałem kupić coś lepszego, po zrobieniu prawka może Kawkę Ninję 250, aż do dnia wczorajszego, gdy kolega PRAWIE pozbył się jednej nogi na Hondzie CBR 600, co prawda to było jego 1 moto itp, bla bla bla. Chłopak 18 letni, całe życie przed nim, a teraz nogi połamane, sprawa w sądzie o brak prawka i jazdę pod wpływem itp.
Co prawda nie jestem na tyle głupi żeby wsiąść na moto po alkoholu, nawet na moją 50kę.
Tutaj nasuwa się pytanie: czy warto? Czy warto ryzykować życie dla kilku odkręceń manetki? Dla chwili frajdy? Wydać kilkanaście tysięcy na motocykl który w każdej chwili może mnie zabić? Czy jednak inwestować w blaszaka i jeździć o te kilkadziesiąt procent bezpieczniej, bo po wspomnianym wcześniej wypadku znajomego mam mieszane uczucia, zabolało mnie to.
Nie spinajcie się, chcę poznać poprostu wasze opinie na ten temat, pogadajmy na poziomie, bez trollingu.
Dzięki i pzdr.
- Apovsky.
- Świeżak
- Posty: 190
- Dołączył(a): 26/5/2012, 15:31
Połamane nogi to jeszcze nic strasznego... Nie motocykl może Cię zabić, lecz brak umiejętności.
-
motoluka - VIP Åšcigacz.pl
- Posty: 1914
- Dołączył(a): 17/5/2011, 18:53
- Lokalizacja: Europe
Wszystko jest dla ludzi ale trzeba myśleć przed a nie po to smutne co stało się z twoim kolegą jak to zmienić jak zmienić smutną rzeczywistość że ludzie robią takie głupie rzeczy myślę że dialog jest najlepszym rozwiązaniem trzeba o tym rozmawiać jazda motocyklem nie jest prosta trzeba sobie z tego zdawać sprawę ryzyko zawsze istnieje co kolwiek robimy większe lub mniejsze ktoś powie o jak jedziesz jak trzeba to nic złego Ci się nie stanie to nie takie proste żeby jechać jak trzeba potrzebne jest doświadczenie a to zdobywa się całe życie jazda na motocyklu a samochodem to dwa różne światy na motocyklu nie zapinasz pasów no może w niektórych modelach tylko heh, ubierasz co prawda odpowiedni strój ale nie chroni Cię on w stu procentach raczej chroni Cię w znacznie mniejszym stopniu niż myslisz trzeba o tym wiedzieć zdawać sobie z tego sprawę nikt rozsądny nie powie Ci nie przejmuj się i zapisuj się na kurs na przy kolizji na motocyklu nie ma żartów puszka w Ciebie wjedzie i nie będzię to twoja wina a możesz stracić zdrowie ale strach jest potrzebny dzięki niemu ludzie żyją ten kto się nie boi i lekceważy niebezpieczeństwo traci bardzo dużo albo jest głupcem albo jest niezrównoważony częściej to pierwsze. W przypadku twojego kolegi smutna historia ale chłopak żyje i mam nadzieje wyjdzie z tego i pewnie to była dla niego kosztowna lekcja ale już drugi raz pewnie tak nie zrobi oczywiście mogę sie mylić ale lepiej żeby nie. Poczytaj sobie na początek może jakieś książki proponuję motocyklista doskonały David Hough L. da Ci to jakiś obraz poprawnej jazdy na motocyklu po drogach publicznych i zrozumiesz może bardziej jakie niebezpieczeństwa czychają na motocyklistów
możliwe że uczyni Cię również lepszym kierowcą auta jeżeli poczytasz ze zrozumieniem i zastanowieniem.

- Dexter_Morgan
- Świeżak
- Posty: 49
- Dołączył(a): 23/6/2012, 18:37
Zycie to nie bajka pamietaj o tym. Chcesz jezdzic na moto to musisz liczyc sie z tym ze cos ci moze sie stac. Boisz sie tego to nie kupuj moto, bo jezdzac w stresie i strachu to nie ma sensu. Z jazdy na moto masz czerpac przyjemnosc.
-
Krmtzzz - VIP Åšcigacz.pl
- Posty: 2077
- Dołączył(a): 16/5/2010, 15:22
- Lokalizacja: Rudnik n/Sanem
Znam jednego brazylijczyka ktory rozsypal sie fazerem po ostrym cpaniu. Koks, jaranie i alko. Reka spalona, a o noge blagal lekarza zeby mu nie ucinali. Przeszczepy skory z dupy. Jakos go poskladali ale bedzie utyklal do konca zycia. Jako ze mial zone i dziecko to go nie posadzili. Cudem wyblagal sad zeby mu prawka nie zabierali bo to jego jedyne zrodlo dochodu. Zaobraczkowali go gpsem na 2 lata. Facet sie zmienil o 180 stopni. Zadbal o rodzine, prace itp.
tea who you yea bunny
-
zxer - Stały bywalec
- Posty: 1277
- Dołączył(a): 9/10/2010, 11:53
- Lokalizacja: Londyn / inowroclaw
Motocykl jeszcze nigdy nikogo nie zabił...
Ja sądzę, że grunt, to jeździć tak, żeby dać innym szansę na zauważenie mnie. Wziąć pod uwagę, że na prostej, równej drodze z podporządkowanej może coś wyjechać, może wybiegnąć jakieś zwierze i tak dalej. W zasadzie jak weźmie się te kilka rzeczy pod uwagę, to gonić można tylko na torze.
Gdzieś kiedyś usłyszałem, że jak ma być bezpiecznie, to należy nabyć czołg, nie motocykl.
Poza tym niektórzy giną pod sztangą w domu, więc chyba nie warto robić takiego dramatu z jazdy motocyklem
Ja sądzę, że grunt, to jeździć tak, żeby dać innym szansę na zauważenie mnie. Wziąć pod uwagę, że na prostej, równej drodze z podporządkowanej może coś wyjechać, może wybiegnąć jakieś zwierze i tak dalej. W zasadzie jak weźmie się te kilka rzeczy pod uwagę, to gonić można tylko na torze.
Gdzieś kiedyś usłyszałem, że jak ma być bezpiecznie, to należy nabyć czołg, nie motocykl.
Poza tym niektórzy giną pod sztangą w domu, więc chyba nie warto robić takiego dramatu z jazdy motocyklem

Watch out, we got a badass over here!
-
Walenty - Moderator
- Posty: 3602
- Dołączył(a): 14/2/2012, 16:28
- Lokalizacja: SKL
Re: Pogadanka nt. motocykli, czy warto?
Apovsky. napisał(a):...
Tutaj nasuwa się pytanie: czy warto? Czy warto ryzykować życie dla kilku odkręceń manetki? Dla chwili frajdy? Wydać kilkanaście tysięcy na motocykl który w każdej chwili może mnie zabić? Czy jednak inwestować w blaszaka i jeździć o te kilkadziesiąt procent bezpieczniej, bo po wspomnianym wcześniej wypadku znajomego mam mieszane uczucia, zabolało mnie to.
Nie spinajcie się, chcę poznać poprostu wasze opinie na ten temat, pogadajmy na poziomie, bez trollingu.
Dzięki i pzdr.
Po pierwsze opisałeś jednostkowy przypadek rozbicia się pojazdem po alkoholu i podpinasz go pod jadę motocyklem.
Po drugie stwierdzenie CYTUJE "inwestować w blaszaka i jeździć o te kilkadziesiąt procent bezpieczniej" jest kłamstwem.
Statystyczna wypadkowość motocykli jest minimalnie większa niż samochodami. Powtarzam MINIMALNIE bo to nawet nie jest 8%. Do tego ponad 60% wypadków motocyklowych powodują kierowcy samochodów. Bezpieczeństwo czynne w motocyklu jest dużo większe niż w samochodzie (unikanie wypadków), natomiast bezpieczeństwo bierne stanowi praktycznie tylko kask i skóra(łagodzenie skutków wypadku). Ja zanim skończyłem 3 lata raz się topiłem i raz miałem pękniętą czaszkę. Tylko 2s dzieliły mnie od tego czy ktoś mnie zauważył że byłem już pod woda. Zabić może ciebie wszystko.
Inwestowanie ma wiele poziomów. Po pierwsze nie kupujesz motocykla wyglądem czy względami ekonomicznymi tylko sercem. Po drugie warto jeździć na motocyklu bo każdy rok jazdy na dwuśladzie to około 5-10 lat stażu w samochodzie. Pojeździj 600-ką lub litrem ze 3 lata, a sam zobaczysz że tylko jeden kierowca na 1000 kontroluje swoją przestrzeń bezpieczeństwa reszta to głąby proszące się o wypadek. Na motocyklu może być bardzo wygodnie, ale trzeba umieć jeździć i mieć odpowiedni motocykl. Jazda samochodami na wiele sposobów jest męcząca.
I najważniejsza jest nauka. Średnio zaawansowany motocyklista, który czyta książki o jeździe motocyklem i ciągle się doskonali będzie zawsze bezpieczniejszy niż w samochodzie.
Tylko twój skill decyduje a nie pojazd którego dosiadasz.
Ongoing Success
-
falconiforme - VIP Åšcigacz.pl
- Posty: 2841
- Dołączył(a): 4/6/2007, 13:05
- Lokalizacja: Morze
provit - to mieli go posadzic na kilka lat ? Chlopak przeszedl przez duzo. Zmienil sie. Nikogo nie zabil tylko sam sie wysypal na wlasne zyczenie. Dostal nauczke. Gdyby go posadzili to co mialaby zrobic jego zona z dzieciakiem ? Ostatnio jak z nim gadalem to mowil ze teskni za motocyklami ale nie wie czy wroci na dwa kolka. Jak zobaczylem jego noge i wszystkie poparzenia to sam sie zastanowilem. Wg mnie powinien wrocic na moto przynajmniej na jakis krotki czas bo inaczej demony beda za nim lazily do konca zycia.
tea who you yea bunny
-
zxer - Stały bywalec
- Posty: 1277
- Dołączył(a): 9/10/2010, 11:53
- Lokalizacja: Londyn / inowroclaw
- Dexter_Morgan
- Świeżak
- Posty: 49
- Dołączył(a): 23/6/2012, 18:37
@Apovsky.
Nie wyobrażam sobie, żebym kiedyś zrezygnował z moto. Nawet bez nogi czy ręki kombinowałbym żeby jeździć. To się albo kocha albo nie. I bierze się albo z całym ryzykiem jakie to za sobą niesie, albo się odrzuca. Oczywiście, że zawsze coś może się stać. Jeśli masz pecha to nawet idąc chodnikiem zgodnie z przepisami, cegła może spaść ci na głowę i zabić.
Musisz się zastanowić czy to kochasz ponad wszystko, czy ryzyko jest za duże. W pierwszym wypadku ryzyko można bardzo ograniczyć. Zainwestować w dobre ubranie, nie kozaczyć, nie wsiadać pod wpływem i w stresie, myśleć za innych na drodze itd.
Nie wyobrażam sobie, żebym kiedyś zrezygnował z moto. Nawet bez nogi czy ręki kombinowałbym żeby jeździć. To się albo kocha albo nie. I bierze się albo z całym ryzykiem jakie to za sobą niesie, albo się odrzuca. Oczywiście, że zawsze coś może się stać. Jeśli masz pecha to nawet idąc chodnikiem zgodnie z przepisami, cegła może spaść ci na głowę i zabić.
Musisz się zastanowić czy to kochasz ponad wszystko, czy ryzyko jest za duże. W pierwszym wypadku ryzyko można bardzo ograniczyć. Zainwestować w dobre ubranie, nie kozaczyć, nie wsiadać pod wpływem i w stresie, myśleć za innych na drodze itd.
GSX1400
-
maciejka69 - Stały bywalec
- Posty: 1091
- Dołączył(a): 4/8/2011, 12:50
- Lokalizacja: Okolice Krakowa
Dzięki za fajne odpowiedzi, troche sobie to przemyślałem, w sumie macie racje. Też jestem przeciwny wsiadaniu po alkoholu na jakikolwiek pojazd, choćby rower.
Opisanego przezemnie przypadku nic nie usprawiedliwia, a sam teraz odbywać będzie kilkuletnią karę za swoje wygłupy, aczkolwiek szkoda mi chłopaka i to bardzo.
Macie też rację że na coś trzeba umrzeć, nie na moto to choćby przez cegłę spadającą na głowę, aczkolwiek jazda na motocyklu to takie małe prowokowanie losu, tutaj sobie odkręcę bo tutaj rzadko coś jeździ, skutki są jakie są, choć nie zawsze. Choć umrzeć robiąc to co się kocha to na pewno piękniejsza śmierć niż dostając cegłą.
Opisanego przezemnie przypadku nic nie usprawiedliwia, a sam teraz odbywać będzie kilkuletnią karę za swoje wygłupy, aczkolwiek szkoda mi chłopaka i to bardzo.
Macie też rację że na coś trzeba umrzeć, nie na moto to choćby przez cegłę spadającą na głowę, aczkolwiek jazda na motocyklu to takie małe prowokowanie losu, tutaj sobie odkręcę bo tutaj rzadko coś jeździ, skutki są jakie są, choć nie zawsze. Choć umrzeć robiąc to co się kocha to na pewno piękniejsza śmierć niż dostając cegłą.
- Apovsky.
- Świeżak
- Posty: 190
- Dołączył(a): 26/5/2012, 15:31
-
maciejka69 - Stały bywalec
- Posty: 1091
- Dołączył(a): 4/8/2011, 12:50
- Lokalizacja: Okolice Krakowa
-
Black-Ghost - VIP Åšcigacz.pl
- Posty: 4635
- Dołączył(a): 4/12/2010, 17:47
- Lokalizacja: Oświęcim(KOS)
A ja tam wole nie miec wogóle nagrobku i cieszyc sie życiem! Ludzie za chwile zacznicie wypisywac ile kosztuje pochówek!!!
"ZX-10R" Ninja 2008 | http://bikepics.com/members/blackzx10r/
-
Black-Ghost - VIP Åšcigacz.pl
- Posty: 4635
- Dołączył(a): 4/12/2010, 17:47
- Lokalizacja: Oświęcim(KOS)
-
motoluka - VIP Åšcigacz.pl
- Posty: 1914
- Dołączył(a): 17/5/2011, 18:53
- Lokalizacja: Europe
Posty: 50
• Strona 1 z 3 • 1, 2, 3
Kto przeglÄ…da forum
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 9 gości