Motocykl sportowy 600-1000 cc. jako 1-szy sprzęt - doświad.
Posty: 7
• Strona 1 z 1
Motocykl sportowy 600-1000 cc. jako 1-szy sprzęt - doświad.
Intencją założonego przeze mnie wątku jest skupienie wypowiedzi osób, które nie mając doświadczenia, wybrały jako pierwszy, własny motocykl, sportowy sprzęt o pojemności 600 - 1000 cc.
Proponuję również adminowi, rozważyć przyklejenie mojego wątku, gdyż nie jest on tym samym co "JAKI MOTOCYKL KUPIĆ JAKO 1-SZY", a dywagacje podobne do założonego przeze mnie tematu rozsiane są po różnych wątkach, a mając wszystko w jednym, każdy będzie mógł przestudiować przypadki innych forumowiczów i zrewidować swój pomysł.
Prosiłbym Was moi Drodzy o podanie:
a) motocykla,
b) modelu, rocznika,
c) Waszych "przebojów" z nim związanych; okoliczności w jakich doszło do zdarzenia,
d) wniosków jakie wyciągnieliście po zaliczonym wypadku...
....czyli wszystkiego czym moglibyście się podzielić z innymi osobami, które wybierając motocykl dla siebie, nie chcą koniecznie iść bezpieczniejszą drogą ewolucji, od słabszych, bardziej przewidywalnych motocykli do coraz mocniejszych, bardziej agresywnych - czyli tą, którą ja sam osobiście uważam za najlepszą.
Jestem również osobą, która nie mając wielkiego doświadczenia, chce zakupić sportowy motocykl o poj. 600 - 1000 cc.
Proszę przy tym, o nieużywanie "ciekawych", niekoniecznie miłych wyrażeń, mających na celu odwiedzenie od pomysłu zakupu zarówno mnie, jak i innych forumowiczów, którzy wybrali tą drogę. Życzyłbym sobie, żeby wątek ten był poświęcony uwagom, spostrzeżeniom motocyklistów o wspomnianym zarysie początku przygody z motocyklami.
P.s. Jak najbardziej chwalcie się również bezwypadkowym użytkowaniem motocykli z ww. klasy
Dużo zdrówka !
P.s. Wklejam również link do artykułu, który warto przeczytać... daje do myślenia http://www.morowiec.pl/index.php?page=100km
Proponuję również adminowi, rozważyć przyklejenie mojego wątku, gdyż nie jest on tym samym co "JAKI MOTOCYKL KUPIĆ JAKO 1-SZY", a dywagacje podobne do założonego przeze mnie tematu rozsiane są po różnych wątkach, a mając wszystko w jednym, każdy będzie mógł przestudiować przypadki innych forumowiczów i zrewidować swój pomysł.
Prosiłbym Was moi Drodzy o podanie:
a) motocykla,
b) modelu, rocznika,
c) Waszych "przebojów" z nim związanych; okoliczności w jakich doszło do zdarzenia,
d) wniosków jakie wyciągnieliście po zaliczonym wypadku...
....czyli wszystkiego czym moglibyście się podzielić z innymi osobami, które wybierając motocykl dla siebie, nie chcą koniecznie iść bezpieczniejszą drogą ewolucji, od słabszych, bardziej przewidywalnych motocykli do coraz mocniejszych, bardziej agresywnych - czyli tą, którą ja sam osobiście uważam za najlepszą.
Jestem również osobą, która nie mając wielkiego doświadczenia, chce zakupić sportowy motocykl o poj. 600 - 1000 cc.
Proszę przy tym, o nieużywanie "ciekawych", niekoniecznie miłych wyrażeń, mających na celu odwiedzenie od pomysłu zakupu zarówno mnie, jak i innych forumowiczów, którzy wybrali tą drogę. Życzyłbym sobie, żeby wątek ten był poświęcony uwagom, spostrzeżeniom motocyklistów o wspomnianym zarysie początku przygody z motocyklami.
P.s. Jak najbardziej chwalcie się również bezwypadkowym użytkowaniem motocykli z ww. klasy

Dużo zdrówka !
P.s. Wklejam również link do artykułu, który warto przeczytać... daje do myślenia http://www.morowiec.pl/index.php?page=100km
- Przekliniak
- Świeżak
- Posty: 28
- Dołączył(a): 29/1/2011, 14:50
a) motocykla,
b) modelu, rocznika,
c) Waszych "przebojów" z nim związanych; okoliczności w jakich doszło do zdarzenia,
d) wniosków jakie wyciągnieliście po zaliczonym wypadku...
a) Suzuki
b) GSXR 750 Olejak 91r
c) Nie miałem z nim żadnych przebojów Bo miałem przez miesiac dystans do manetki!
d) Wnioski mam takie że wcześniej jezdziłem Jawa TS350 może cieżko nazwać to motocyklem ale to właśnie na jawie miałem 99% Wypadków bo nie doceniałem mocy! Wydawało mi sie że co to jest 30km! Jak kupłem 120km gixera to nabrałem rozumu! po miesiacu spokojniejszej jazdy ogarnołem sprzęta , a po kolejnych 2 miesiacach już katowania rozsypała sie głowica! Ale ciesze sie ze to własnie na jawie miałem te 99% wypadków bo szło ją poskładac za 50-100zł do idealnego stanu po glebie
Jak ktoś kupuje Np R1 czy cbr 900RR na pierwsze moto (Mam takich kolegów) To polecam jezdzić z dwiema głowami na karku bo jedna to za mało! (Tak na marginesie kolega na R1 jezdzi do dziś , a ten od 900rr po manewrach w stylu motoGP zakończył kariere motocyklowa)
b) modelu, rocznika,
c) Waszych "przebojów" z nim związanych; okoliczności w jakich doszło do zdarzenia,
d) wniosków jakie wyciągnieliście po zaliczonym wypadku...
a) Suzuki
b) GSXR 750 Olejak 91r
c) Nie miałem z nim żadnych przebojów Bo miałem przez miesiac dystans do manetki!
d) Wnioski mam takie że wcześniej jezdziłem Jawa TS350 może cieżko nazwać to motocyklem ale to właśnie na jawie miałem 99% Wypadków bo nie doceniałem mocy! Wydawało mi sie że co to jest 30km! Jak kupłem 120km gixera to nabrałem rozumu! po miesiacu spokojniejszej jazdy ogarnołem sprzęta , a po kolejnych 2 miesiacach już katowania rozsypała sie głowica! Ale ciesze sie ze to własnie na jawie miałem te 99% wypadków bo szło ją poskładac za 50-100zł do idealnego stanu po glebie

"ZX-10R" Ninja 2008 | http://bikepics.com/members/blackzx10r/
-
Black-Ghost - VIP Åšcigacz.pl
- Posty: 4635
- Dołączył(a): 4/12/2010, 17:47
- Lokalizacja: Oświęcim(KOS)
Honda
CBR F4i, 2002
Zanim nabylem moto przerobilem chyba zyliard artykulow, watkow na forum i co tylko bylo zwiazane z uzytkowaniem takiego sprzeta. Staralem sie wlasciwie byc przygotowany na kazda ewentualnosc no ale jak pewnie kazdy z was wie przy pierwszej awaryjnej sytuacji ciezko z szybkim mysleniem bo dzialaja odruchy, czesto te jeszcze dobrze niewyuczone...
Czyli moj pierwszy lewoskret. Lecialem sobie spokojnie obwodnica ok. 80-90, kiedy dojezdzalem do tego cholernego skrzyzowania. Widzialem z oddali ten samochod, czekajacy na okazje zeby wlaczyc sie do ruchu, wtedy jeszcze nic nie podejrzewalem... i wtedy staloi sie, na wysokosci 25-30 m koles wystrzelil. Wiadomo co wtedy, panika i mokre gacie. Na + w tej sytacji moge zaliczyc nie zblokowane przednie kolo, niestety ciezka prawa noga zrobila z tylnym kolem co innego. W jeden chwili zablokowalem tyl, a moto zaczelo uciekac w lewa strone (jechalem na zakrecie). Jakas czastka mnie jeszcze trzezwo myslala i puscilem ten cholerny hamulec. Kiedy moto zlapalo przyczepnosc prawie wyrzucilo mnie z siodla, a jakby tego bylo malo od razu zlapalem shimme. Wtedy juz widzialem tylko jak wjezdzam w maske tego samochodu..
Mialem tyle szczescia, ze dziadzio z vana w pore mnie zauwazyl i zatrzymal sie na srodku skrzyzowania, a ja doslownie przelecialem o pare centrymetrow przed jego maska... i jakby tego bylo malo z przeciwka nic nie jechalo. Whamowalem grubo ponad 20 metrow od tego samochodu.... na przeciwleglym poboczu... Nie chce nawet myslec co by sie stalo gdyby na sasiednim pasie jechal autobus miejski czy jakis TIR.
Z tego co pamietam byla to najgrozniejsza sytuacja z jaka sie spotkalem w poprzednim zesonie. Jak juz zatrzymalem sprzeta w jednej chwili zlal mnie zimny pot a serce prawie sie zatrzymalo. Nogi mialem jak z waty i ledwo umialem utzymac moto pionie...
Generalnie raczej malo sie tlucze o tym, zeby z rozsadkiem uzywac tylnego hamulca. Mamy co prawda wiecej czasu na reakcje niz w przypadku przedniego hamulca i wieksze szanse wyjscia calo z awaryjnej sytuacji ale jak sami widzicie, kontrole nad moto traci sie w jednej chwili.
Byl to chyba moj 3 miesiac uzytkowania CBRki. Wtedy pierwszy raz powaznie zastanawialem sie nad sprzedaza moto, wczesniej nigdy w zyciu nie oblecial mnie taki strach.
W kazdym razie na ta chwile nie moge sie juz doczekac powrotu wiosny
CBR F4i, 2002
Zanim nabylem moto przerobilem chyba zyliard artykulow, watkow na forum i co tylko bylo zwiazane z uzytkowaniem takiego sprzeta. Staralem sie wlasciwie byc przygotowany na kazda ewentualnosc no ale jak pewnie kazdy z was wie przy pierwszej awaryjnej sytuacji ciezko z szybkim mysleniem bo dzialaja odruchy, czesto te jeszcze dobrze niewyuczone...
Czyli moj pierwszy lewoskret. Lecialem sobie spokojnie obwodnica ok. 80-90, kiedy dojezdzalem do tego cholernego skrzyzowania. Widzialem z oddali ten samochod, czekajacy na okazje zeby wlaczyc sie do ruchu, wtedy jeszcze nic nie podejrzewalem... i wtedy staloi sie, na wysokosci 25-30 m koles wystrzelil. Wiadomo co wtedy, panika i mokre gacie. Na + w tej sytacji moge zaliczyc nie zblokowane przednie kolo, niestety ciezka prawa noga zrobila z tylnym kolem co innego. W jeden chwili zablokowalem tyl, a moto zaczelo uciekac w lewa strone (jechalem na zakrecie). Jakas czastka mnie jeszcze trzezwo myslala i puscilem ten cholerny hamulec. Kiedy moto zlapalo przyczepnosc prawie wyrzucilo mnie z siodla, a jakby tego bylo malo od razu zlapalem shimme. Wtedy juz widzialem tylko jak wjezdzam w maske tego samochodu..
Mialem tyle szczescia, ze dziadzio z vana w pore mnie zauwazyl i zatrzymal sie na srodku skrzyzowania, a ja doslownie przelecialem o pare centrymetrow przed jego maska... i jakby tego bylo malo z przeciwka nic nie jechalo. Whamowalem grubo ponad 20 metrow od tego samochodu.... na przeciwleglym poboczu... Nie chce nawet myslec co by sie stalo gdyby na sasiednim pasie jechal autobus miejski czy jakis TIR.
Z tego co pamietam byla to najgrozniejsza sytuacja z jaka sie spotkalem w poprzednim zesonie. Jak juz zatrzymalem sprzeta w jednej chwili zlal mnie zimny pot a serce prawie sie zatrzymalo. Nogi mialem jak z waty i ledwo umialem utzymac moto pionie...
Generalnie raczej malo sie tlucze o tym, zeby z rozsadkiem uzywac tylnego hamulca. Mamy co prawda wiecej czasu na reakcje niz w przypadku przedniego hamulca i wieksze szanse wyjscia calo z awaryjnej sytuacji ale jak sami widzicie, kontrole nad moto traci sie w jednej chwili.
Byl to chyba moj 3 miesiac uzytkowania CBRki. Wtedy pierwszy raz powaznie zastanawialem sie nad sprzedaza moto, wczesniej nigdy w zyciu nie oblecial mnie taki strach.
W kazdym razie na ta chwile nie moge sie juz doczekac powrotu wiosny

- d1ab
- Świeżak
- Posty: 16
- Dołączył(a): 3/5/2010, 16:45
- Lokalizacja: Rybnik
Jak wyciągnąć wnioski z tego co się widziało i widzi to 3/4 ludzi bierze motor ponad miarę. Tak było 10 lat temu, tak jest teraz.
Tylko że "dużo za duże" (czyt mocne) moto może doprowadzić cię do tego że nie będziesz umiał sie rozwinąć w jeździe, takie kalectwo przez to ze miałeś pierwszy 100 konny motocykl widać na drogach i nie pomaga 20-30tys przebiegu.
Pierwszym poważnym, moim sprzętem był YZF600R T-Cat.
Gacie miałem pełne nie raz, gleby też (3 miesiące odchorowałem staw barkowo-obojczykowy) a lansowanie i pełena dzida dla szpanu w mieście grubo ponad 100 na szczęście przeżyłem bez połamanych kończyn.
Teraz mam pokorę, nie muszę nikomu nic udowadniać jadę zawsze "swoje". Czasem idzie ze sypie pierwszy częściej ze zamykam peleton wali mnie to wtedy.
Nie polecam motocykla +70kW jako pierwszy.
Tylko że "dużo za duże" (czyt mocne) moto może doprowadzić cię do tego że nie będziesz umiał sie rozwinąć w jeździe, takie kalectwo przez to ze miałeś pierwszy 100 konny motocykl widać na drogach i nie pomaga 20-30tys przebiegu.
Pierwszym poważnym, moim sprzętem był YZF600R T-Cat.
Gacie miałem pełne nie raz, gleby też (3 miesiące odchorowałem staw barkowo-obojczykowy) a lansowanie i pełena dzida dla szpanu w mieście grubo ponad 100 na szczęście przeżyłem bez połamanych kończyn.
Teraz mam pokorę, nie muszę nikomu nic udowadniać jadę zawsze "swoje". Czasem idzie ze sypie pierwszy częściej ze zamykam peleton wali mnie to wtedy.
Nie polecam motocykla +70kW jako pierwszy.
Yamaha YZF 1000
-
skidmarks - Stały bywalec
- Posty: 1402
- Dołączył(a): 18/6/2009, 18:26
- Lokalizacja: zachód Polski
Kawasaki
ZZR 600 E
1995
Kupiłem jak miał 41tyś na budziku. Stan igła (prawdziwa) sprzedałem po 2 sezonach jak miał nie pamietam... około 57tyś... W międzyczasie nowa głowica, tłoki, cylindry...kupa kasy prawie 6tyś zł w niego włożyłem w akcesoria czy części eksploatacyjne...remont był po niefortunnej robocie przy mkoto z kumplem przy dużej ilości piwa...mniejsza z tym
Wcześniej od około 4 lat przed kupnem moto jeździłem tym co mi sie udało wyżebrać od kumpli co śmigali - tj. intruderami 750, fzr1000, RF900, skuterami, jawą. Kiedyś jak miałem 14lat miałem z kumplem WSK175 kupioną bez papierów na pół z nim. Śmigaliśmy czasówki po polach/lasach...tam miałem ostre gleby.
Na zzr600 zacząłem już z jakimś ogarnieciem po drogach na moto ale nigdy swoim..gleby miełm 2 - żadna nie była groźna i motocykl nigy nawet zadrapań nie miał. Ja raz zbite kolano bo akurat leciałem w kurtce ale bez spodni motocyklowych...no i masz..po 3 miechach jazdy na zygaku i zrobieniu 7tyś km, wymianie napędu, opon, klocków, i innych drobniejszych wbiłem na tor poznań na wolne treningi. Pierwszego dnia jakośtak wyszło, że już na 2gim kółku zamknąłem opony i tarłem kolanem po asfalcie
Drugiego dnia była poprawka i wtedy nawet już jakieś cebry 900rr i kolesia na gsxr 750 (musiał być p.i.p.ą ) łykałem lekko. Jakoś bardzo szybko szło mi uczenie sie jazdy na moto. motocyklem jeździłem dużo, ile się dało i w każdej prawie pogodzie (hardcorem był wypad na morze samemu 700km w dwie strony razem przy temperaturze -1 stopnia...) - taki kaprys w lutym...
na nowy sezon zaczeły się próby gumowania, stopali (zmienione zaciski hamulcowe na te z cbr 954). Dużo jazdy z pasażerką, ogormem bagaży, tona zlotów i różnych wypadów. Mimo iż na hamowni dał 100,7KM po moich przeróbkach brakowało mocy ale głównie momentu obrotowego.
Przyszedł czas na 3ci zezon coś ciekaszego, bardziej sportowego (choć zygzak był bardzo wszechstronny i super moto ogólnie!)
Z racji, żę uwielbiam jakoś pakować sie z dziwne rzeczy...TL1000R - V2, 138KM i 117NM w 2 cylindrach i sportowej kaście na wzór GSX'ra...przestałem lubić jazdę w deszczu...wzamiast w lutym najwcześniej wyjadę w kwietniu i to tylko jak bedzie słońce..szkoda motocykla i moich stawów...to też przychodzi z czasem..
Tutaj już gumowanie to pryszcz...4tyś obrotów...pierwszy bieg...mocniej otwarta przepustnica...i guma jak sie chce...2ka ze sprzegłem. Ale rezygnuje chyba z gumowania bo szkoda mi ewentualnego nowego silnika...
Jest to motocykl totalnie różny od zygzaka - zupełnie inaczej sie go prowadzi, trasa 300km to katorga (zygzakiem 700km i gdyby nie zimno możnaby dalej). Nie miałem nim na razie nawet parkingówki...w sumie to moja sztuka nigdy jej nie miała patrząc po plastikach czy osprzęcie. parkingówki wogóle miałem 2 - ale na zygzaku - paciak pod domem i paciack w garażu. Oba z głupoty. od tego czasu mam 2gi kask, 2gi kombiak, masę akcesoriów do moto i na siebie, sporo doświadczenia w przeróżnych sytuacjach. Nie mogę jednak powiedzieć że jestem mistrzem kierownicy - nadal mam kumpli przy których jazda z nimi to dla mnie za dużo (200km/h gumy...300km/h po drogach krajowych...niektórzy z nich 3ci silnik w swoim moto wstawiają...)
Taka jazda nie dla mnie choć lubię pogonić grubo ponad przepisami ale nie tak, by kierował tym co sie dzieje przypadek. POlecam ćwiczenia egzaminacyjnych 8mek swoim motocyklem - na zygzaku bez problemu sie udawoło. TLRą również
Im dłużej jeżdzę tym bardziej to lubię. Im dłużej jeżdzę tym wiem wiecej o tym czego nie potrafie, co mogę ja, co może mój motocykl, czego nie mogę tak ja jak i on..
TLR'a to wspaniały ale BARDZO wymagający od własciciela tak techniki jazdy jak i widzy mechanicznej. Bez tych rzeczy nie da sie nim jeździć na dłuższą metę z czystą radością.
Z racji tego, że zajmuje sie mechaniką motocyklową jest mi kilka aspektów na pewno łatwiej zrozumieć. Bardzo dużo czytam zagranicznych for internetowych, oglądam jak jezdzą profesjonaliści, jeżdzę bardziej z głową niż 3 sezony temu (zaraz bedzie 4ty). na drodzę często trzeba mieć 6ty zmysł...widzisz jakąś sytuację i w ułamku sekund rozważasz możliwe scenariusze i dokonujesz wyboru co robisz. Nie byłoby to możliwe gdyby nie opanowanie techniki jazdy jednośladem w stopniu "automatyczny". Nie myślę czy zmienić bieg, cz zredukować, nie myślę jak wejść w zakręt..po prostu robię to i widzę, że jest tak jak chce mój umysł. CZUĆ motocykl , czuć tylną oponę, przednią, czuć każdy jego aspekt - to jest takżę bardzo ważne jeżeli nie jedno z najważniejszych do czego trzeba dążyć.
Na mieście zdaży mi sie zrobić terror z kumplami lub samemu ale tylko tam gdzie ja wiem, że nic poza moim błędem nie może mi pokrzyżować scenariusza przykłądowo gumy spod świateł lub przelotu między kamienicami w centrum na WOT przy moim V2...kierowcy samochodów nie chcą mnie zabić. Serio.Oni mnie nie widzą - ja to po prostu wiem i tak ich traktuje. Nie ma co mówić i się łudzić, że jest i bedzie inaczej. Nawet jak jadę spokojnie to wiem i tak zakłądam, że mnie nie widzą. Możę przez to jeżzę bez wypadków?Moje działania na drodzę wykonuje uwzględniając ten fakt. Stąd może tylko raz miałem typowe 'wymuszenie" (droga PUSTA, prosta, sam na sam z autem z naprzeciwka i ono nagle ni z tego ni z owego robi lewoskręt do lasu...za mną ni bylo nikogo, przedemnateż nie...za nim też nie...czemu wyjechał tuż przede mną? ... Wiem - bo jechałem prawie 200km/h. Nie ocenił odległości. Moja wina. Oby takich sytuacji w moich prawie 30tyś km na moto, które bedą ciągle rosły jak najmniej
Sumując na pierwsze moto 600? Można ale tę kalkulację musi sobie kazdy zobić w głowie samemu . Jazda motocyklem nie zabija, nie skraca życia. Nic z tych rzeczy. To tylko nasze umiejętności i doświaddczenie raz umiejetność przewidywania i poruszanie sie sprawną maszyną pozwolą nam czerpać radość z tego STYLUZYCIA.
ZZR 600 E
1995
Kupiłem jak miał 41tyś na budziku. Stan igła (prawdziwa) sprzedałem po 2 sezonach jak miał nie pamietam... około 57tyś... W międzyczasie nowa głowica, tłoki, cylindry...kupa kasy prawie 6tyś zł w niego włożyłem w akcesoria czy części eksploatacyjne...remont był po niefortunnej robocie przy mkoto z kumplem przy dużej ilości piwa...mniejsza z tym

Wcześniej od około 4 lat przed kupnem moto jeździłem tym co mi sie udało wyżebrać od kumpli co śmigali - tj. intruderami 750, fzr1000, RF900, skuterami, jawą. Kiedyś jak miałem 14lat miałem z kumplem WSK175 kupioną bez papierów na pół z nim. Śmigaliśmy czasówki po polach/lasach...tam miałem ostre gleby.
Na zzr600 zacząłem już z jakimś ogarnieciem po drogach na moto ale nigdy swoim..gleby miełm 2 - żadna nie była groźna i motocykl nigy nawet zadrapań nie miał. Ja raz zbite kolano bo akurat leciałem w kurtce ale bez spodni motocyklowych...no i masz..po 3 miechach jazdy na zygaku i zrobieniu 7tyś km, wymianie napędu, opon, klocków, i innych drobniejszych wbiłem na tor poznań na wolne treningi. Pierwszego dnia jakośtak wyszło, że już na 2gim kółku zamknąłem opony i tarłem kolanem po asfalcie

na nowy sezon zaczeły się próby gumowania, stopali (zmienione zaciski hamulcowe na te z cbr 954). Dużo jazdy z pasażerką, ogormem bagaży, tona zlotów i różnych wypadów. Mimo iż na hamowni dał 100,7KM po moich przeróbkach brakowało mocy ale głównie momentu obrotowego.
Przyszedł czas na 3ci zezon coś ciekaszego, bardziej sportowego (choć zygzak był bardzo wszechstronny i super moto ogólnie!)
Z racji, żę uwielbiam jakoś pakować sie z dziwne rzeczy...TL1000R - V2, 138KM i 117NM w 2 cylindrach i sportowej kaście na wzór GSX'ra...przestałem lubić jazdę w deszczu...wzamiast w lutym najwcześniej wyjadę w kwietniu i to tylko jak bedzie słońce..szkoda motocykla i moich stawów...to też przychodzi z czasem..
Tutaj już gumowanie to pryszcz...4tyś obrotów...pierwszy bieg...mocniej otwarta przepustnica...i guma jak sie chce...2ka ze sprzegłem. Ale rezygnuje chyba z gumowania bo szkoda mi ewentualnego nowego silnika...
Jest to motocykl totalnie różny od zygzaka - zupełnie inaczej sie go prowadzi, trasa 300km to katorga (zygzakiem 700km i gdyby nie zimno możnaby dalej). Nie miałem nim na razie nawet parkingówki...w sumie to moja sztuka nigdy jej nie miała patrząc po plastikach czy osprzęcie. parkingówki wogóle miałem 2 - ale na zygzaku - paciak pod domem i paciack w garażu. Oba z głupoty. od tego czasu mam 2gi kask, 2gi kombiak, masę akcesoriów do moto i na siebie, sporo doświadczenia w przeróżnych sytuacjach. Nie mogę jednak powiedzieć że jestem mistrzem kierownicy - nadal mam kumpli przy których jazda z nimi to dla mnie za dużo (200km/h gumy...300km/h po drogach krajowych...niektórzy z nich 3ci silnik w swoim moto wstawiają...)
Taka jazda nie dla mnie choć lubię pogonić grubo ponad przepisami ale nie tak, by kierował tym co sie dzieje przypadek. POlecam ćwiczenia egzaminacyjnych 8mek swoim motocyklem - na zygzaku bez problemu sie udawoło. TLRą również

Im dłużej jeżdzę tym bardziej to lubię. Im dłużej jeżdzę tym wiem wiecej o tym czego nie potrafie, co mogę ja, co może mój motocykl, czego nie mogę tak ja jak i on..
TLR'a to wspaniały ale BARDZO wymagający od własciciela tak techniki jazdy jak i widzy mechanicznej. Bez tych rzeczy nie da sie nim jeździć na dłuższą metę z czystą radością.
Z racji tego, że zajmuje sie mechaniką motocyklową jest mi kilka aspektów na pewno łatwiej zrozumieć. Bardzo dużo czytam zagranicznych for internetowych, oglądam jak jezdzą profesjonaliści, jeżdzę bardziej z głową niż 3 sezony temu (zaraz bedzie 4ty). na drodzę często trzeba mieć 6ty zmysł...widzisz jakąś sytuację i w ułamku sekund rozważasz możliwe scenariusze i dokonujesz wyboru co robisz. Nie byłoby to możliwe gdyby nie opanowanie techniki jazdy jednośladem w stopniu "automatyczny". Nie myślę czy zmienić bieg, cz zredukować, nie myślę jak wejść w zakręt..po prostu robię to i widzę, że jest tak jak chce mój umysł. CZUĆ motocykl , czuć tylną oponę, przednią, czuć każdy jego aspekt - to jest takżę bardzo ważne jeżeli nie jedno z najważniejszych do czego trzeba dążyć.
Na mieście zdaży mi sie zrobić terror z kumplami lub samemu ale tylko tam gdzie ja wiem, że nic poza moim błędem nie może mi pokrzyżować scenariusza przykłądowo gumy spod świateł lub przelotu między kamienicami w centrum na WOT przy moim V2...kierowcy samochodów nie chcą mnie zabić. Serio.Oni mnie nie widzą - ja to po prostu wiem i tak ich traktuje. Nie ma co mówić i się łudzić, że jest i bedzie inaczej. Nawet jak jadę spokojnie to wiem i tak zakłądam, że mnie nie widzą. Możę przez to jeżzę bez wypadków?Moje działania na drodzę wykonuje uwzględniając ten fakt. Stąd może tylko raz miałem typowe 'wymuszenie" (droga PUSTA, prosta, sam na sam z autem z naprzeciwka i ono nagle ni z tego ni z owego robi lewoskręt do lasu...za mną ni bylo nikogo, przedemnateż nie...za nim też nie...czemu wyjechał tuż przede mną? ... Wiem - bo jechałem prawie 200km/h. Nie ocenił odległości. Moja wina. Oby takich sytuacji w moich prawie 30tyś km na moto, które bedą ciągle rosły jak najmniej

Sumując na pierwsze moto 600? Można ale tę kalkulację musi sobie kazdy zobić w głowie samemu . Jazda motocyklem nie zabija, nie skraca życia. Nic z tych rzeczy. To tylko nasze umiejętności i doświaddczenie raz umiejetność przewidywania i poruszanie sie sprawną maszyną pozwolą nam czerpać radość z tego STYLUZYCIA.
http://www.tinyurl.pl?PlJBVNPo PrzeglÄ…d Twojego moto w P-N!
-
Przemo_rene - VIP Åšcigacz.pl
- Posty: 2982
- Dołączył(a): 11/3/2009, 13:27
- Lokalizacja: Poznań / TL1000R
KAWASAKI
ZX6R 136KM 2005
9 tys kilometrów przejechanych
1 rok na motorach sportowych
1 slizg
Moto kupiony w marcu. jako pierwszy motocykl sportowy, wcześniej tylko parę lat na MZ 251, kilka gleb tez było, ale nie ważne. Długo się zastanawiałem czy taki motocykl ogarnę ale jakoś się udało. Gdy go kupiłem ogóle nie jeździłem, miałem 3 kumpli którzy go przetestowali, wszystko sie zgadzało, wiec kupiłem. Tydzień czasu się na niego patrzyłem, po za tym nie było pogody, pierwsze 15 km tragedia, cały czar prysł, zero opanowania i generalnie lipa. pierwsze 300 km samemu zrobiłem powoli uczac się jazdy, do 1000 km jeździł ze mną kumpel na R1 i non stop sie wkurwiał ze przed zakrętami hamuje, poczułem się pewnie po 1500 km, i zaraz na drogi dzień zaliczyłem ślizga. Jechał prze de mną młody gość osobówka, linia ciągła na łuku, ja krótko za nim bo chciałem go zaraz wyprzedzać, a on zaczął hamować na łuku tak sobie, bardzo mocna i nagle, żeby w niego nie udezyc położyłem motor, gość jak zobaczył ze sie kładę, ogień i uciekł. Porysowane owiewki i szybka od kasku, dziura w najlepszych dżinsach i ogromne doświadczenie zdobyte dzięki temu zdarzeniu, taki był morał całej sytuacji.
A co do pierwszego motoru to na pewno nie litra, mozes być najspokojniejszym i najbardziej opanowanym gościem na świecie ale litrem spokojnie sie nie da. Sportwa 600 z silnikiem ponad 120 KM to i tak nie jest dobry pomysł, u nas w tym roku była moda na motory, dużo ludzi zaczynało od 600 i nie wszyscy ogarnęli temat. Finał był taki ze moto rozbite a klient w szpitalu.
Jako pierwsze moto polecam FAZERA alo cos na ten styl!
pozdro
ZX6R 136KM 2005
9 tys kilometrów przejechanych
1 rok na motorach sportowych
1 slizg
Moto kupiony w marcu. jako pierwszy motocykl sportowy, wcześniej tylko parę lat na MZ 251, kilka gleb tez było, ale nie ważne. Długo się zastanawiałem czy taki motocykl ogarnę ale jakoś się udało. Gdy go kupiłem ogóle nie jeździłem, miałem 3 kumpli którzy go przetestowali, wszystko sie zgadzało, wiec kupiłem. Tydzień czasu się na niego patrzyłem, po za tym nie było pogody, pierwsze 15 km tragedia, cały czar prysł, zero opanowania i generalnie lipa. pierwsze 300 km samemu zrobiłem powoli uczac się jazdy, do 1000 km jeździł ze mną kumpel na R1 i non stop sie wkurwiał ze przed zakrętami hamuje, poczułem się pewnie po 1500 km, i zaraz na drogi dzień zaliczyłem ślizga. Jechał prze de mną młody gość osobówka, linia ciągła na łuku, ja krótko za nim bo chciałem go zaraz wyprzedzać, a on zaczął hamować na łuku tak sobie, bardzo mocna i nagle, żeby w niego nie udezyc położyłem motor, gość jak zobaczył ze sie kładę, ogień i uciekł. Porysowane owiewki i szybka od kasku, dziura w najlepszych dżinsach i ogromne doświadczenie zdobyte dzięki temu zdarzeniu, taki był morał całej sytuacji.
A co do pierwszego motoru to na pewno nie litra, mozes być najspokojniejszym i najbardziej opanowanym gościem na świecie ale litrem spokojnie sie nie da. Sportwa 600 z silnikiem ponad 120 KM to i tak nie jest dobry pomysł, u nas w tym roku była moda na motory, dużo ludzi zaczynało od 600 i nie wszyscy ogarnęli temat. Finał był taki ze moto rozbite a klient w szpitalu.
Jako pierwsze moto polecam FAZERA alo cos na ten styl!
pozdro
- mast0505
- Świeżak
- Posty: 11
- Dołączył(a): 13/2/2010, 21:22
- Lokalizacja: bydgoszcz
Posty: 7
• Strona 1 z 1
Powrót do Oceny ofert sprzedaży.
Kto przeglÄ…da forum
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 4 gości