Za, którym razem zdałeś (aś) egzamin na kat. A ?
a ja za pierwszym.. dzisiaj na o(b/d)lewniczej.
na placu kazał mi powtórzyć ósemkę ze slalomem, bo wg niego na slalomie się upewniałem rewelacyjnie, a na ósemce za słabo... więc jeszcze raz..
na mieście spoko.
słuchawka strasznie ryczy do ucha. jak mi pierwszy raz powiedział 'w prawo' to podskoczyłem i dobrą chwilę dochodziłem do siebie...
ósemka szeroka jak marszałkowska. motur pyka na jedynce jakby chciał, ale nie mógł... ale w gruncie rzeczy może, więc nie miałem potrzeby gazowania. kierunkowskazów nie trzeba było używać..
życzę wszystkim takiego klimatu na egzaminie jak ja dzisiaj miałem.
na placu kazał mi powtórzyć ósemkę ze slalomem, bo wg niego na slalomie się upewniałem rewelacyjnie, a na ósemce za słabo... więc jeszcze raz..
na mieście spoko.
słuchawka strasznie ryczy do ucha. jak mi pierwszy raz powiedział 'w prawo' to podskoczyłem i dobrą chwilę dochodziłem do siebie...
ósemka szeroka jak marszałkowska. motur pyka na jedynce jakby chciał, ale nie mógł... ale w gruncie rzeczy może, więc nie miałem potrzeby gazowania. kierunkowskazów nie trzeba było używać..
życzę wszystkim takiego klimatu na egzaminie jak ja dzisiaj miałem.
- skakun
- Świeżak
- Posty: 7
- Dołączył(a): 18/5/2010, 15:42
Qba. napisał(a):Powiem Ci tak , ja zdawałem w Krakowskim MORD'zie i miałem podobną sytuację. Niestety zdałem dopiero za 3 razem , ponieważ za dwoma pierwszymi miałem takiego dziadka mroza , który traktował ludzi jak debili. Za pierwszym razem oblał mnie za to że w złych warunkach atmosferycznych ( silny deszcz , listopad, mróz , 6:15 , a więc ciemno) jechałem 45 km/h na 70. Po wjechaniu na teren ośrodka powiedział mi jeszcze "że z taką prędkością to sobie mogę na chodniku jechać". Za drugim razem trafiłem znów na niego. Plac zdany , natomiast na mieście miałem taką sytuację , że w kasku słyszałem 7 różnych głosów , ponieważ obok były hipermarkety i podejrzewam , że fale na których egzaminatorzy mówią pokrywają się z falami ochroniarzy. No i skręciłem w złą uliczkę i za to mnie oblał.
Za 3 razem trafiłem już na normalnego egzaminatora. U niego zdałem bez żadnego problemu. Także podsumowując - zdanie egzaminu na prawo jazdy to nie tylko umiejętności , to także fart i dobry egzaminator
Serdecznie pozdrawiam Qba.
Jak oblal Cie za to ze w takich warunkach poruszales sie z mniejsza prędkoscią to mogles zlozyc na niego skarbe i mialby po dupie. Dostosowales prędkosc do warunkow panujacych na drodze wiec o co chodzi ... Ja zdalem za 1 razem. Trafilem na najlepszego instruktora jakiego moglem. Od chyba 10 lat jezdzi na moto. Smiga na torach i ogolnie wiele sie nauczylem od niego i za to mu dziękuje. Samą 8mke robilem na 10 sposobów zeby się dobrze nauczyć wyczucia moto. Mowil wlasnie ze egzaminatorzy potrafia sie przyczepic o takie rzeczy. Np kiedys jeden przyczepil sie do jego kursanta o to ze podczas hamowania awaryjnego nie zblokowal przedniego kola. Ten zsiadl i kazal mu pokazac jak to zrobić no i egzaminator zwątpil


- abc12333
- Świeżak
- Posty: 144
- Dołączył(a): 5/5/2010, 08:41
- Lokalizacja: Masuria
abc12333 napisał(a):Qba. napisał(a):Powiem Ci tak , ja zdawałem w Krakowskim MORD'zie i miałem podobną sytuację. Niestety zdałem dopiero za 3 razem , ponieważ za dwoma pierwszymi miałem takiego dziadka mroza , który traktował ludzi jak debili. Za pierwszym razem oblał mnie za to że w złych warunkach atmosferycznych ( silny deszcz , listopad, mróz , 6:15 , a więc ciemno) jechałem 45 km/h na 70. Po wjechaniu na teren ośrodka powiedział mi jeszcze "że z taką prędkością to sobie mogę na chodniku jechać". Za drugim razem trafiłem znów na niego. Plac zdany , natomiast na mieście miałem taką sytuację , że w kasku słyszałem 7 różnych głosów , ponieważ obok były hipermarkety i podejrzewam , że fale na których egzaminatorzy mówią pokrywają się z falami ochroniarzy. No i skręciłem w złą uliczkę i za to mnie oblał.
Za 3 razem trafiłem już na normalnego egzaminatora. U niego zdałem bez żadnego problemu. Także podsumowując - zdanie egzaminu na prawo jazdy to nie tylko umiejętności , to także fart i dobry egzaminator
Serdecznie pozdrawiam Qba.
Jak oblal Cie za to ze w takich warunkach poruszales sie z mniejsza prędkoscią to mogles zlozyc na niego skarbe i mialby po d***. Dostosowales prędkosc do warunkow panujacych na drodze wiec o co chodzi ... Ja zdalem za 1 razem. Trafilem na najlepszego instruktora jakiego moglem. Od chyba 10 lat jezdzi na moto. Smiga na torach i ogolnie wiele sie nauczylem od niego i za to mu dziękuje. Samą 8mke robilem na 10 sposobów zeby się dobrze nauczyć wyczucia moto. Mowil wlasnie ze egzaminatorzy potrafia sie przyczepic o takie rzeczy. Np kiedys jeden przyczepil sie do jego kursanta o to ze podczas hamowania awaryjnego nie zblokowal przedniego kola. Ten zsiadl i kazal mu pokazac jak to zrobić no i egzaminator zwątpilCzasem warto sie klucic
Tak to prawda mogłem złożyć zażalenia ale nie zrobiłem tego ponieważ zaraz po mnie , dzień później moja siostra zdawała egzamin , także nie chciałem żeby miała prze ze mnie jakieś nieprzyjemności. A jak wiecie niektórzy egzaminatorzy to prawdziwe ch*** !
Pozdrawiam Qba.
-
Qba. - Świeżak
- Posty: 125
- Dołączył(a): 8/6/2010, 16:23
- Lokalizacja: Kraków
qbq nie piep** głupot, bo z tego wynika, że nawet do końca nie wiesz, za co nie zdałeś
łączność, taka jej paskudna cecha, działa w obie strony, więc to co ty słyszałeś, słyszał również egzaminator
a co do umiejętności jazdy motocyklem wśród egzaminatorów mających uprawnienienia do egzaminowania jazdy na motocyklu jest różnie.
są również i tacy, którzy są całkiem niezłymi bajkerami
łączność, taka jej paskudna cecha, działa w obie strony, więc to co ty słyszałeś, słyszał również egzaminator
a co do umiejętności jazdy motocyklem wśród egzaminatorów mających uprawnienienia do egzaminowania jazdy na motocyklu jest różnie.
są również i tacy, którzy są całkiem niezłymi bajkerami
(...) Jeżeli w CV napiszesz "2012-2014: sommelier - freelancer" to nikt się nie domyśli, że dwa lata chlałeś z rozpaczy po utracie poprzedniej pracy.
-
madcap - Administrator
- Posty: 5894
- Dołączył(a): 26/5/2009, 19:03
- Lokalizacja: wieje wiatr?
w sumie możesz mieć rację, zapomniałem, że wróznych word-ach może być różnie
trójmiasto ma oparte o tel. komórkowe i zestawy głośnomówiące
trójmiasto ma oparte o tel. komórkowe i zestawy głośnomówiące
(...) Jeżeli w CV napiszesz "2012-2014: sommelier - freelancer" to nikt się nie domyśli, że dwa lata chlałeś z rozpaczy po utracie poprzedniej pracy.
-
madcap - Administrator
- Posty: 5894
- Dołączył(a): 26/5/2009, 19:03
- Lokalizacja: wieje wiatr?
Dziś zdałem za pierwszym razem egzamin na Odlewniczej w Warszawie.
Na moją trójkę jeden gość nie zdał, ale przewrócił się na ósemce.
U mnie poszło gładko, choć zrobiłem błąd zaraz po ruszeniu na ósemkę, nie zerknąłem do tyłu tylko jazda:)
Miasto bez bólu w 32 stopniowym upale.
Miałem swoje rękawice, buty i kominiarkę. Kask dostałem, na "tiszert" nałożyłem polarkę jadąc na miasto. Nie brałem swojej kurtki i kasku, bo bałem się, że mnie źle ocenią:) Wiem paranoja, ale jakoś tak.
Był kolega w swoim pełnym rynsztunku i zdał bez problemów. Ogólnie oblewali za głupie błędy: zły wjazd na ósemkę (po ciągłej), wywrotka, zgaśnięcie na górce, jedna osoba oblała na mieście.
ALE SIĘ CIESZĘ!
Pozdrawiam!
Na moją trójkę jeden gość nie zdał, ale przewrócił się na ósemce.
U mnie poszło gładko, choć zrobiłem błąd zaraz po ruszeniu na ósemkę, nie zerknąłem do tyłu tylko jazda:)
Miasto bez bólu w 32 stopniowym upale.
Miałem swoje rękawice, buty i kominiarkę. Kask dostałem, na "tiszert" nałożyłem polarkę jadąc na miasto. Nie brałem swojej kurtki i kasku, bo bałem się, że mnie źle ocenią:) Wiem paranoja, ale jakoś tak.
Był kolega w swoim pełnym rynsztunku i zdał bez problemów. Ogólnie oblewali za głupie błędy: zły wjazd na ósemkę (po ciągłej), wywrotka, zgaśnięcie na górce, jedna osoba oblała na mieście.
ALE SIĘ CIESZĘ!
Pozdrawiam!
- ernestpierwszy
- Świeżak
- Posty: 40
- Dołączył(a): 20/4/2010, 07:10
- Lokalizacja: Warszawa
skakun napisał(a):słuchawka strasznie ryczy do ucha. jak mi pierwszy raz powiedział 'w prawo' to podskoczyłem i dobrą chwilę dochodziłem do siebie...
Trzeba było przyciszyć. Ja też tak miałem i po dwóch próbach, instruktor dostosował głośność do motoru:)
- ernestpierwszy
- Świeżak
- Posty: 40
- Dołączył(a): 20/4/2010, 07:10
- Lokalizacja: Warszawa
To będzie trochę długie ale zapraszam do lektury
Teoria i praktyka w Warszawie na Odlewniczej
Egzamin teoretyczny dzisiaj o 8 rano - 7 osób w sali poszło gładko, wszyscy zdali z czego 6 osób zostało na egzamin praktyczny
około 8:40 wychodzimy na plac, zostaliśmy podzieleni na dwie grupy (po 3 osoby na egzaminatora), motory świeże zostają wyciągane na plac - zimne i drętwe - akurat żeby oblać pierwszą osobę, ale najgorsze było to co zobaczyłem, okazało się że nasza grupa jako jedyna w ogóle dostanie słabą suzuki 125 cm, a nie jak wszystkie inne grupy 250 cm jak Bóg przykazał.
Jak zobaczyłem co za motor oni wyciągają z garażu od razu wiedziałem ze ósemkę zpier**le. Zimna, słaba, mała, jeździłem nią 0 godzin, tylko w opowieściach i legendach słyszałem że "może się tak zdarzyć".
Poszła pierwsza osoba - zaliczenie bez żadnych uwag, zajęło to około 10 minut, przyszła pora na mnie.
Podchodzę do moto, migacze, płyn hamulcowy ok.... drobny stresik .... "kuna co dalej?" .... ok siadam na moto, wrzucam jedynkę i już chcę ruszać gdy słyszę od instruktora - "proszę spojrzeć na koleżankę" - oglądam się w prawo (to była osoba z 2giej grupy) i widzę że trzeba jeszcze przepchać moto na 5 metrów.... omg już zdenerwowany, gaszę silnik, schodzę z moto i zaczynam pchać... --- i nagle.... "kuwa przecież zostawiłem na jedynce.
Wciskam sprzęgło, próbuje wrzucić luz ale nie daje rady, naciskam mocno na manetkę sprzęgła ale nie idzie jej ruszyć... ok, siadam na moto, zapalam, podkręcam lekko gaz..... wszedł luz.... gasze moto i zaczynam pchać te 5 metrów z myślami " jak nie zdam z tego powodu to chyba się potnę"
Po przepchnięciu 5 metrów dalej poszło w miarę gładko - 8 zrobiona bez podpórki mimo że moto szło jak wózek z dzieckiem, slalom, górka, hamowanie - pikuś - plac zaliczony.
Po mnie jeszcze jedna osoba z mojej grupy miała plac i około 9: 40 pierwsza osoba pojechała na miasto.
Mija 20,30,40 minut - siedzimy, gadamy o motorach itp gdy nagle dowiaduję się czegoś czego już wszyscy od dawna ( 2-3 godzin) wiedzą - "nie ma już jedynie słusznej trasy na moto - teraz można jechać wszędzie gdzie poprowadzi nas egzaminator". Jedyna myśl jaka przyszła mi do głowy jest pewnie znana - "o kur*a wtf? czemu akurat teraz, 1 lipca omg już po nas apokalipsa, 4 godziny na mieście na marne, kasa na egzamin na marne, wszystko na marne" - wszystko przemawiało przeciwko zdawaniu egzaminu akurat dzisiaj.
Dodatkowo jeszcze nagle słychać z daleka JJJJJJJEEEEEEEEBBBBBBBBBBBBBBB PIERDUT!!!! i cisza dalej.
Okazało się (na nasze szczęście) że pierwsza osoba która wracała z trasy egzaminacyjnej była "tylko" świadkiem wypadku a nie uczestnikiem - nie mniej jednak dopiero po około 4 godzinach czekania (aż policja spisze zeznania, karetka zabrała ranna kobietę, straż pożarna oczyściła ulicę itp idt) doczekaliśmy się powrotu pierwszego zawodnika.
Egzaminator dopadł mnie w zasadzie już w fazie snu na ławce, przez chwile nie wiedziałem czy to już na prawdę jedziemy czy jeszcze śnie.
Na szczęście, egzaminator obrał zwykłą trasę nr1 której tylko przypadkiem można nie zaliczyć i wszystko poszło gładko,
Mimo wszelkich przeciwności
- pierwszy dzień nowych tras egzaminacyjnych
- motor 125
- wypadek
- czekanie ponad 4 godziny
udało się zaliczyć cały egzamin i dokończyć wszelkich formalności...
za jakieś 2 tygodnie do zobaczenia na szosie i ,.... szerokości
Z tego co widziałem (przez prawie 5 godzin) o zdając na odlewniczej nie powinno się obawiać drobiazgów ponieważ są one "pomijane", ale należy unikać błędów podstawowych:
- brak rozejrzenia się przed rozpoczęciem manewrów
- podparcie na 8
- brak rozejrzenia sie na skrzyżowaniu 8 i na slalomie
- zgaszenie silnika na górce
- wyłączanie kierunkowskazów na mieście
- nie przejeżdżanie podwójnej ciągłej
(to są błędy za które "udupili" inni kandydaci na A z którymi rozmawiałem)
Teoria i praktyka w Warszawie na Odlewniczej
Egzamin teoretyczny dzisiaj o 8 rano - 7 osób w sali poszło gładko, wszyscy zdali z czego 6 osób zostało na egzamin praktyczny
około 8:40 wychodzimy na plac, zostaliśmy podzieleni na dwie grupy (po 3 osoby na egzaminatora), motory świeże zostają wyciągane na plac - zimne i drętwe - akurat żeby oblać pierwszą osobę, ale najgorsze było to co zobaczyłem, okazało się że nasza grupa jako jedyna w ogóle dostanie słabą suzuki 125 cm, a nie jak wszystkie inne grupy 250 cm jak Bóg przykazał.
Jak zobaczyłem co za motor oni wyciągają z garażu od razu wiedziałem ze ósemkę zpier**le. Zimna, słaba, mała, jeździłem nią 0 godzin, tylko w opowieściach i legendach słyszałem że "może się tak zdarzyć".
Poszła pierwsza osoba - zaliczenie bez żadnych uwag, zajęło to około 10 minut, przyszła pora na mnie.
Podchodzę do moto, migacze, płyn hamulcowy ok.... drobny stresik .... "kuna co dalej?" .... ok siadam na moto, wrzucam jedynkę i już chcę ruszać gdy słyszę od instruktora - "proszę spojrzeć na koleżankę" - oglądam się w prawo (to była osoba z 2giej grupy) i widzę że trzeba jeszcze przepchać moto na 5 metrów.... omg już zdenerwowany, gaszę silnik, schodzę z moto i zaczynam pchać... --- i nagle.... "kuwa przecież zostawiłem na jedynce.
Wciskam sprzęgło, próbuje wrzucić luz ale nie daje rady, naciskam mocno na manetkę sprzęgła ale nie idzie jej ruszyć... ok, siadam na moto, zapalam, podkręcam lekko gaz..... wszedł luz.... gasze moto i zaczynam pchać te 5 metrów z myślami " jak nie zdam z tego powodu to chyba się potnę"
Po przepchnięciu 5 metrów dalej poszło w miarę gładko - 8 zrobiona bez podpórki mimo że moto szło jak wózek z dzieckiem, slalom, górka, hamowanie - pikuś - plac zaliczony.
Po mnie jeszcze jedna osoba z mojej grupy miała plac i około 9: 40 pierwsza osoba pojechała na miasto.
Mija 20,30,40 minut - siedzimy, gadamy o motorach itp gdy nagle dowiaduję się czegoś czego już wszyscy od dawna ( 2-3 godzin) wiedzą - "nie ma już jedynie słusznej trasy na moto - teraz można jechać wszędzie gdzie poprowadzi nas egzaminator". Jedyna myśl jaka przyszła mi do głowy jest pewnie znana - "o kur*a wtf? czemu akurat teraz, 1 lipca omg już po nas apokalipsa, 4 godziny na mieście na marne, kasa na egzamin na marne, wszystko na marne" - wszystko przemawiało przeciwko zdawaniu egzaminu akurat dzisiaj.
Dodatkowo jeszcze nagle słychać z daleka JJJJJJJEEEEEEEEBBBBBBBBBBBBBBB PIERDUT!!!! i cisza dalej.
Okazało się (na nasze szczęście) że pierwsza osoba która wracała z trasy egzaminacyjnej była "tylko" świadkiem wypadku a nie uczestnikiem - nie mniej jednak dopiero po około 4 godzinach czekania (aż policja spisze zeznania, karetka zabrała ranna kobietę, straż pożarna oczyściła ulicę itp idt) doczekaliśmy się powrotu pierwszego zawodnika.
Egzaminator dopadł mnie w zasadzie już w fazie snu na ławce, przez chwile nie wiedziałem czy to już na prawdę jedziemy czy jeszcze śnie.
Na szczęście, egzaminator obrał zwykłą trasę nr1 której tylko przypadkiem można nie zaliczyć i wszystko poszło gładko,
Mimo wszelkich przeciwności
- pierwszy dzień nowych tras egzaminacyjnych
- motor 125
- wypadek
- czekanie ponad 4 godziny
udało się zaliczyć cały egzamin i dokończyć wszelkich formalności...
za jakieś 2 tygodnie do zobaczenia na szosie i ,.... szerokości

Z tego co widziałem (przez prawie 5 godzin) o zdając na odlewniczej nie powinno się obawiać drobiazgów ponieważ są one "pomijane", ale należy unikać błędów podstawowych:
- brak rozejrzenia się przed rozpoczęciem manewrów
- podparcie na 8
- brak rozejrzenia sie na skrzyżowaniu 8 i na slalomie
- zgaszenie silnika na górce
- wyłączanie kierunkowskazów na mieście
- nie przejeżdżanie podwójnej ciągłej
(to są błędy za które "udupili" inni kandydaci na A z którymi rozmawiałem)
- Rafson
- Świeżak
- Posty: 2
- Dołączył(a): 21/6/2010, 13:11
- Lokalizacja: Warszawa
Witam serdecznie!
Kilka miesięcy temu zachciało się bikerować...
I tak dążę sobie do celu. Wracając do meritum
B - 4 lata temu za pierwszym razem - Ostrołęka
A - 2 dni temu za pierwszym razem - Radom
Na jesieni kupie motocykl!
Pozdrawiam
Kilka miesięcy temu zachciało się bikerować...
I tak dążę sobie do celu. Wracając do meritum
B - 4 lata temu za pierwszym razem - Ostrołęka
A - 2 dni temu za pierwszym razem - Radom
Na jesieni kupie motocykl!
Pozdrawiam
-
euro - Świeżak
- Posty: 18
- Dołączył(a): 11/6/2010, 23:58
W dniu dzisiejszym udało mi się zdać egzamin, za drugim podejściem.
Word Kielce,
pierwsza próba koniec października ubiegłego roku. Ulewa jak sam sk.. "Górka" zrobiona z wyślizganych desek, nie dało się ustać na nogach a co dopiero ruszyć. Pierwsza próba, delikatnie - zgasł, druga, troszkę więcej gazu - uślizg tyłu. Kłótnia z egzaminatorem, że jak jest taki mądry to niech sam zrobi w takich warunkach - to się zgodzę z opinią negatywną. Oczywiście bał się albo nie umiał. Zabrał mnie na podjazd asfaltowy dla aut, tam oczywiście zrobiłem. Plac zaliczony, uwalił mnie na mieście
Lewoskręt, przeleciałem na pomarańczowym bo nie chciałem gwałtownie hamować w tym deszczu. Oczywiście taka decyzja dlatego, że mogłem się zatrzymać. No cóż woda, koleiny itd. Cóż wg mnie skóra ważniejsza. Pedał szukał tylko pretekstu po tym co na placu było. Potem zima - odpuściłem.
W dniu dzisiejszym inny egzaminator. Bardzo miły człowiek. Zwracał całej grupie uwagę na najczęściej spotykane przyczyny niezaliczenia egzaminu.
Na początku stwierdził, że naszym wrogiem na egzaminie nie jest on ale stres, i do ludzi podchodził z dystansem.
Wchodzę na plac, pierwsze co mi się w oczy rzuciło to na górce pojawiła się papa na tych dechach. Chyba sobie wzięli moje słowa z jesieni do serca
Plac bez problemu. Na mieście zwiałem egzaminatorowi na tym samym lewoskręcie co poprzednio oblałem. Kazali czekać na pobliskim parkingu:) Trasa znana, nic głupiego nie zrobiłem - zaliczone. Tylko gienek zostawił mi pamiątkę po sobie - oparzenie od wydechu. Teraz tylko odebrać papier, kupić sprzęt i w trasę.

Word Kielce,
pierwsza próba koniec października ubiegłego roku. Ulewa jak sam sk.. "Górka" zrobiona z wyślizganych desek, nie dało się ustać na nogach a co dopiero ruszyć. Pierwsza próba, delikatnie - zgasł, druga, troszkę więcej gazu - uślizg tyłu. Kłótnia z egzaminatorem, że jak jest taki mądry to niech sam zrobi w takich warunkach - to się zgodzę z opinią negatywną. Oczywiście bał się albo nie umiał. Zabrał mnie na podjazd asfaltowy dla aut, tam oczywiście zrobiłem. Plac zaliczony, uwalił mnie na mieście

W dniu dzisiejszym inny egzaminator. Bardzo miły człowiek. Zwracał całej grupie uwagę na najczęściej spotykane przyczyny niezaliczenia egzaminu.
Na początku stwierdził, że naszym wrogiem na egzaminie nie jest on ale stres, i do ludzi podchodził z dystansem.
Wchodzę na plac, pierwsze co mi się w oczy rzuciło to na górce pojawiła się papa na tych dechach. Chyba sobie wzięli moje słowa z jesieni do serca

- qbaso
- Świeżak
- Posty: 45
- Dołączył(a): 29/7/2008, 15:15
- Lokalizacja: Kielce
Kat B 10 lat temu - za drugim razem, oblane miasto za przekroczenie prędkości na jakichś robotach drogowych na trasie egzaminacyjnej
Kat A dzisiaj - za pierwszym razem, 0 błędów w teorii, plac i miasto bez problemów

Kat A dzisiaj - za pierwszym razem, 0 błędów w teorii, plac i miasto bez problemów

-
Raceboy - Świeżak
- Posty: 44
- Dołączył(a): 25/5/2010, 15:48
- Lokalizacja: Poznań
Kto przeglÄ…da forum
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość