Heh, widzisz inku, staram sie nie generalizowac ale zerknijmy na sprawe nieco inaczej. Samo "emo" jest skrotem od emotional, czyli naszego - introwertyka, najczesciej osoby bardzo uczuciowej zamykajacej sie nieco w sobie z powodu braku dystansu i bardzo zywego, emocjonalnego odbierania zycia i najczesciej porazek (szkolnych). Kiedys szedles do poradni psychologicznej, pani z toba rozmawiala i najczesciej bylo pozniej juz ok. Nie bylo czegos takiego jak subkultura -emo-.
Idac tym tropem dalej - przeniesmy sie nieco w klimaty japonii lat 80tych. Mamy tutaj cos podobnego, nazwane Visual Key, polegajace nie tylko na propagowaniu odmiennosci, poprzez upublicznianie transwestytyzmu, smierci krwi i sexu, ale takze wielu "emowych" atrybutow. Jednakze VisualK byl niejako wyrazem buntu przeciwko brakowi indywidualnosci narzucanemu przez rzad, w tym takze uniformizacji w szkolach. Czasy sie zmienily - ok - ale byl to prostst. Podobnie ruch Hipisowski i jego antywojenna geneza. Oczywiscie na tej fali powstawaly rozne bandy, m.in Beatles ktore badz co badz bylo muzyka hipisowska.
Subkultura emo nie jest prostestem, nie jest checia wyrazenia odmiennosci. Owszem dzieciaki bywaja niedoceniane, badz szukaja akceptacji wsrod rodzicow i rowiesnikow, tak zawsze bylo i bedzie. Stad trendy obecnie jest emo, nie wazne jak to nazwiemy - istniec bedzie zawsze. Zauwaz jednak ze nie ma realnych powodow powstania tego typu subkultury, koncentrujacej sie na braku akceptacji, bo emowcy bez przyjaciol i rodziny, spotykaja sie wspolnie zeby pogadac o tym jak im zle. Podchwycily to kapelki, m.in My Chemical Romance (ktorego slucham od czasu do czasu) zmieniajac nieco image na bardziej mhroczny. Spoko, wylansowali sie grajac muzyke "emo" choicaz oczywiscie nie ma to z emotional zupelnie nic wspolnego. Zagrozen takze nie ma, po prostu to glupie - w tym wieku dzieciaki wariuja i wariowac beda a rola rodzicow jest zajecie sie nimi i pogadanie - niestety przy obecnym wyscigu szczurow rodzice nie maja na nic czasu, a kontakt z dzieckiem zamieniaja na cotygodniowy weekend (wspolny) w supermarkecie. Zauwaz ze kazdy w tym wieku nieco swirowal, chociaz nie moge powiedziec ze bylem mrocznym satanista i metalem, to owszem chodzilem na czarno, w czarnej skorze , plaszczu, glanach z dlugimi do tylka piorami... przeszlo. Z wiekiem nabiera sie dystansu do zycia, ot chyba wszystko w temacie. Oni mowia o tym jak chca sie zabic, a ja biegalem ze swiecami po parku kreslac pentagram i chcac przywolac belzebuba
Wszystko jest w normie, ale rozmowa z rodzicielami duzo daje i wtenczas masz coraz mniej checi i ochoty na taka zabawe
Podziekowal