Rozładowany akumulator po warsztacie. Czy to normalne?

[pocket_rocket86]

Cześć,
Pod koniec sierpnia kupiłem nowy Derbi Cross City 125 cc. Motocykl całkiem sympatyczny, jednak ma gaźnik z manualnie ustawianym ssaniem i czasami są z nim problemy. Zadzwoniłem do dystrybutora Ital Bike z Warszawy, zabrali motocykl na warsztat i tam stał u nich 12 dni.

Niby coś tam podregulowali (pomijam fakt, że momentami coś lata w silniku, a potem przestaje - wcześniej tego nie było), ale Derbi wróciło niemal z rozładowanym akumulatorem. Wcześniej chodził bez zarzutu, pomimo trzymania w garażu czasami przez kilka dni bez jazdy. Teraz nie chce odpalić bez pchania na biegu, pomimo podładowania po jeździe - rano znowu ta sama historia.

Czy to możliwe, żeby NOWY akumulator tak totalnie się rozładował po 12-dniowym pobycie w warsztacie?

[leff]

niemozliwe

[pocket_rocket86]

No to ciekawe, może podmienili akumulator na używany?

[leff]

albo zrobili gdzies zwarcie w elektryce albo spieprzyli ladowanie ... mozliwosci jest wiele

[Fugu]

Naladuj aku (godzina jazdy na srednich obrotach, jeszcze lepiej dedykowana ladowarka pokazujaca napiecia i zaladowana pojemnosc), jesli bedzie sie powtarzalo albo ladowarka pokaze ze pojemnosc odbiega od specyfikowanej to masz aku do wymiany.

Zamiane aku uwazam za malo prawdopodobna, natomiast mozliwe jest, ze zostawili kluczyk w stacyjce (zeby n.p. nie szukac) i motocykl rozladowal aku gleboko -> aku do wymiany.

[pocket_rocket86]

W takim razie pewnie mogę to zgłosić jako wymianę na gwarancji. Bo kto to słyszał, żebym musiał w 2-miesięcznym motocyklu kupować nowy akumulator jasny gwint

[leff]

jak znam zycie to aku nie podlega gwarancji

[Fugu]

Przy nowym sprzecie masz dwa lata.

Przy uzywanym sprzecie, pewne rzeczy moga byc wykreslone z gwarancji.