Morrell.
Też miałem wypadek z winy kierowcy auta. Podczas wizyty rzeczoznawcy przytargałem swoje szmaty + kask. Rzeczoznawca zrobił zdjęcia a ja dołączyłem oświadczenie ile się domagam za poszczególne rzeczy i dlaczego tyle. Dodam, że nie posiadałem żadnych rachunków. Napisałem jedynie kiedy i za ile kupiłem kombinezon, kask itd.W oświadczeniu podałem wszędzie linki do sklepu internetowego lub producenta. W jednym przypadku (kombinezon) był to link na allegro - gdyż model kombi już nie był produkowany i jedynie można było do zakupić gdzieś z zapasów magazynowych. BTW - kask również potaniał w tzw. 'międzyczasie'. Rachunki nie są potrzebne - musisz jedynie wykazać ile dana rzecz aktualnie kosztuje - możesz to zrobić przedstawiając cennik ze sklepu, ofertę handlową lub nawet link internetowy.
Ponieważ uszkodzenia kombi były znaczne to domagałem się zwrotu całej kwoty. Kask nawet w niewielkim wypadku nie powinien być ponownie używany, więc też wnioskowałem o zwrot w wysokości nowego kasku.
Ale już np. darowałem sobie bawienie się w odszkodowanie za buty - były i tak już do wyrzucenia więc sobie odpuściłem.
Wypłacili mi tylko część tego o co wnioskowałem ale nie odwoływałem się. Wyszedłem z założenia, że jeżeli np. w kasku latałem c/a ~ 2 lata a jest on przeznaczony na c/a ~ 5lat to kwota odszkodowania w wysokości 3/5 ceny nowego kasku jest kwota uczciwą. I tak za 3 lata pewnie bym kupił nowy kask.
Nie liczyłbym na to, że ubezpieczyciel zwróci kasę jak za nowe. Jednak jakaś amortyzacja zawsze jest liczona. Podejrzewam, że gdybym drążył temat to bym się dowiedział o jakichś księgowych metodach naliczania amortyzacji w przypadku środków trwałych takich jak odzież ochronna ale machnąłem ręka na to, uważając ze potraktowano mnie w miarę uczciwie.
Ale z chęcią poczytam opinie innych osób, które mają odmienne doświadczenia. Okaże się, że może niepotrzebnie odpuściłem