Mało tego, u mnie pod oknem codzień niemal przechodzi Pani z kijkami, którymi szura yebana za sobą po chodniku - raz jednego, raz drugiego kijaszka. Szzk! Szzk! Szzk! Tyle dobrego, że dość szybko popyla, to i nazbyt długo moich nerwów na próbę nie wystawia
Na redukcji jestem wyjątkowo drażliwa i nerwowa, więc lepiej, żeby mi nie zalazła za skórę
Madcap, co prawda maratonów nie latam, ale rozumiem Cię doskonale kiedy mówisz o urokach biegania po chorobie
Nie można się jednak poddawać, mnie ani razu choroba do wyra nie położyła, choć blisko było. Największa frajda pokonać francę
W jakim czasie robisz takie 16km? Szacuken za sam fakt
Never let your FEAR decide your FUTURE.